Artykuły

"Czarodziejski flet" bez podziałów na światło i mrok

"Czarodziejski flet" Wolfganga Amadeusza Mozarta w reż. Sjarona Minailo w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Opera Mozarta w adaptacji Sjarona Minailo przekonuje, choć z pewnymi zastrzeżeniami. Od soboty można ją oglądać w Teatrze Wielkim

"Czarodziejski flet" Mozarta jest operą wyjątkową, ponieważ można z nią zrobić wszystko. Może być komedią, może być dramatem, thrillerem politycznym... Może być wreszcie operą dla dzieci lub dorosłych. W Poznaniu jest także operą o krzesłach, które tak naprawdę sprawdziły się tylko w jednej sytuacji, kiedy zbudowały przestrzeń świątyni Sarastra.

Zostawiając na boku krzesła, których rolę trudno odgadnąć, "Czarodziejski flet" w reżyserii Sjarona Minailo jest propozycją interesującą. Reżyser rezygnuje z podziału świata na ciemny/zły (Królowa Nocy) i jasny/dobry (Sarastro). Kolejna rezygnacja polega na zminimalizowaniu komediowości, która wpisana jest w dzieło Mozarta i Schikandera. Realizatora i jego partnerów interesuje rytuał, powtarzalność, nieuchronność.

W efekcie Pod Pegazem oglądamy przedstawienie odbiegające od tradycji, ciekawe dla tych, którzy widzieli kilka realizacji tej opery, ale czy uwiedzie ono tych, którzy spotkają się z dziełem Mozarta po raz pierwszy? Mnie ta koncepcja przekonuje, pod warunkiem, że w dalszej eksploatacji teatr zrezygnuje z dopisanych przez Krystiana Ladę monologów Praojca. Rozumiem, że twórcy usunęli dialogi Schikandera, nie rozumiem natomiast zastępowania ich grafomańskimi tekstami Lady, który pisze: "Kiedy dziadek mojego ojca miał trudne zadanie..". Zgodnie z definicja słownikową, praojciec - "mężczyzna, którego potomstwem jest ludzkość, jakiś naród lub ród" - nie może mieć dziadka, jest tym pierwszym...

Zwycięzcami poznańskiej premiery "Czarodziejskiego fletu" są śpiewacy. Kreację stworzyła Roma Jakubowska-Handke jako Pamina. Świetną postać wykreował Jaromir Trafankowski (Papageno). Wokalnie urzekli mnie Aleksandra Olczyk (Królowa Nocy) i Tarnino (Paweł Brożek), którego bezradność aktorską kładę na braku doświadczenia scenicznego.

Wielkie brawa należą się Szymonowi Kobylińskiemu (Sarastro) i chórowi. Najsłabsi okazali się soliści-chłopcy importowani z Warszawy, co budzi moje zdziwienie, bo mamy trzy znakomite chóry chłopięce w Poznaniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji