Artykuły

Spartakus - uchodźca

"Spartakus" Arama Chaczaturiana w choreogr. Kirilla Simonova w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie wyborczej - Łódź.

XXIV Łódzkie Spotkania Baletowe zakończyła premiera "Spartakusa" Arama Chaczaturiana w choreografii Kiriłła Simonowa. Koncepcję spektaklu przeniesiono ze Słowacji i dostosowano do łódzkich realiów, co powoduje niezamierzony efekt komiczny.

Chaczaturian wykorzystał opowieść o trackim gladiatorze, przywódcy rzymskiego powstania niewolników, jako exemplum w służbie prorewolucyjnej propagandy (dostał za balet Nagrodę Lenina). Kiriłł Simonow sięgnął po dzieło Chaczaturiana, by opowiedzieć się po stronie uchodźców.

W inscenizacjach klasyki lubię reżyserskie innowacje, pod warunkiem, że są spójne i rzeczywiście wnoszą coś do interpretacji dzieła. Gorzej, jeśli chodzi tylko o to, żeby lwy zastąpić limuzyną a nimfy stewardessami.

Pomysł Simonowa (zrealizowany w Koszycach; TW sięgnął po niego po wycofaniu się Emila Wesołowskiego) zapowiadał efektowne przesunięcie akcentów, ale po obejrzeniu spektaklu mam jednak wrażenie, że pozostało z niego efekciarstwo. Konia z rzędem temu, kto mi wyjaśni, dlaczego Frygia zasiada na lotnisku nad cynową balią, a w finale zostaje stewardessą.

Miejscem akcji jest lotnisko - ale dlaczego łódzkie? Skąd mieliby do nas podróżować ci uchodźcy, z East Midlans czy z Londynu? Domagający się "otwartych granic", "bezpłatnej opieki zdrowotnej" oraz "wolności i równości dla wszystkich" Spartakus i jego załoga wpadają w szpony opresyjnych Łódzkich Linii Lotniczych (czyżby port im. Reymonta nie wyraził zainteresowania product placementem?).

Irytuje ubóstwo scenograficzne (Pavol Juráš). Owszem, można próbować wyjaśnić wymoszczenie przestrzeni scenicznej kilometrami folii próbą stworzenia nie-miejsca (określenie Marca Augé), bo taką tranzytową przestrzenią są przecież lotniska, ale wygląda to raczej na próbę cięcia kosztów. Uwagę widza mają skupiać projekcje. Na ekranie początkowo wyświetlane są tabele lotów, później - telewizyjne doniesienia o atakach terrorystycznych (tak w migawkach z wiadomości w spektaklu TW zadebiutowała Agata Stachura-Ścieszko) i roznegliżowane zdjęcia męskich uroków niczym z gejowskich gazetek z lat 90. Gorzej, gdy pojawiają się na niej bon moty denerwujące nie tylko coehlowatością ("Miłość jest rodzajem wojny"), również nonszalancją typograficzną. Wszystko to niestety prezentuje się nader amatorsko.

To druga realizacja dzieła Chaczaturiana w Teatrze Wielkim - po balecie "Gajane", z którego pochodzi słynny "Taniec z szablami". Inscenizacyjnie spektakl się nie broni, ale warto przyjść na "Spartakusa", żeby popodziwiać doskonałą kondycję łódzkiego zespołu baletowego (wyróżniają się zwłaszcza Monika Maciejewska-Potockas jako Frygia i Gintautas Potockas jako Spartakus oraz Ekaterina Kitaeva-Muśko w roli Eginy i Dominik Senator - Krassusa, efektowne są sceny zbiorowe) i posłuchać adagio, które pozostaje w pamięci na długo po zakończeniu przedstawienia. Orkiestra TW pod kierownictwem Wojciecha Rodka spisała się bardzo dobrze.

"Spartakus" zakończył bardzo udaną edycję tanecznego biennale. Festiwalowi goście mieli m.in. okazję zobaczyć poruszające widowisko "Until the Lions" Akram Khan Company, podziwiać Cesara Corralesa w "Korsarzu" English National Ballet i - jako pierwsi w Europie - docenić "Debut" nowej grupy Acosta Danza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji