Artykuły

"Dryl" czyli absurd, tango i awangarda

"Dryl" Wojciecha Bruszewskiego w reż. Marty Streker w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.

"Dryl" -jedyna sztuka Wojciecha Bruszewskiego - zamknął 23. Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych.

Rozpoczęty 4 marca XXIII Międzynarodowy Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych z hasłem "Awangarda to stan umysłu" zakończył się w sobotę. Jeszcze nigdy tak długo nie trwał.

Zmiany zaszły z powodu falstartu, jakim okazała się współpraca z Komuną Warszawa i powstającym "na gorąco" spektaklem "Blackout". Ale za jeden blackout widzowie dostali od Teatru Powszechnego, organizatora Festiwalu, dwie inscenizacje budzące awangardowego ducha. Odkryte zostało "Arcydzieło na śmietniku" - (z Mileną Lisiecką i Jakubem Kotyńskim), a teraz w Powszechnym na Małej Scenie prapremierę miał "Dryl". To jedyna sztuka napisana przez Wojciecha Bruszewskiego (w 2009 r. trafiła na konkurs "Komediopisanie"), awangardowego artystę multimedialnego, współtwórcę legendarnego Warsztatu Formy Filmowej. Kształt i treść podpowiedziało samo życie. Wśród "chorych inaczej", ze świadomością, że "nie ma raju w kraju", artysta skumulował absurdy, składające się na to, co można by nazwać drylem, jakiemu jesteśmy poddawani, wykonując codzienne powinności względem siebie i innych. Wszystko wpisane zostało w przestrzeń podupadłej kliniki dentystycznej. Na zabieg trzeba przyjść z własnym wiertłem, wsłuchiwać się i mechanicznie wręcz ulegać różnym światłym wskazaniom (celnie ilustruje to doświadczenie z kołyską Newtona), poddać się sile prawd do wierzenia objawianych inwazją reklam...

Reżyserka Marta Streker idzie za tekstem Bruszewskiego, który w objaśnieniach sugeruje użycie czterech znaczeń słowa "dryl" (jest związane z wojskiem, drylowaniem wiśni, występuje jako nazwa wiertła oraz gatunku małpy wąskonosej z rodziny makakowatych).

W precyzyjnie spisanych didaskaliach określił, jak ma wyglądać inscenizacja, widział swoją sztukę w musicalowej formie (muzyka Sebastian Ładyżyński). Ruch sceniczny i rytm przedstawienia (autorstwa Katarzyny Kostrzewy) przywołuje na myśl dynamiczne obrazy z oscarowego "Tanga" Rybczyńskiego. Całość warta uwagi, także aktorsko, zgrabnie wpisuje się w Rok Awangardy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji