Artykuły

Labirynt w Dramatycznym

W ubiegłym roku minęło sto lat od śmierci jednego z najtra­giczniejszych i najbardziej nie­zwykłych poetów współczesnych (tak, tak - współczesnych) - Artu­ra Rimbauda. Zaczął pisać mając lat szesnaście, skończył - trzy, może cztery lata później. Dokład­nie nie wiadomo. Była to decyzja świadoma i bezwzględna. Żył lat 37. Do końca już poza poezją. Na marginesie cywilizacji.

Na jego wizjonerskie, pełne in­telektualnego i artystycznego na­pięcia dzieło powoływali się symboliści, surrealiści, impresjoniści, anarchiści - Bóg wie, kto jeszcze. Zbigniew Bieńkowski napisał w programie teatralnym: To mit Rimbauda, poety wyklętego, zbun­towanego, otworzył nie zamknięty do dzisiaj, odnawiający się wciąż w nowych wcieleniach artystycz­nych, proces wytoczony przez sztukę społeczeństwu. Począwszy od Rim­bauda sztuka jest w natarciu.

Bardzo młody reżyser, który już na tej samej scenie z powodze­niem wyreżyserował Ptaśka, pod­jął próbę przetransponowania pro­zy poetyckiej genialnego Francu­za na język teatru. Zadanie ambit­ne, jeśli dziełu poety próbuje się choć w przybliżeniu sprostać. Realizm aż do granic olśnień me­tafizycznych, anarchia aż do gra­nic humanistycznej ekstazy.

Adam Sroka przy współudzia­le scenografii wyczarował niepokojący i wieloznaczny labirynt, po którym trzydziestoosobową grupkę widzów oprowadza przez 50 minut Przewodnik - Rimbaud. W tej roli młody- aktor Mariusz Bonaszewski jest rewelacyjny. Diaboliczny, nadinteligentny, na­wiedzony. Nieco wcześniej swój nie byle jaki talent zaprezentował, także w teatrze u Macieja Prusa, w Mewie Czechowa. Uwagę przesuwających się przez labirynt widzów rozprasza niekiedy kilka rzeczy dziejących się jednocześnie: słowa wypowia­dane przez Przewodnika, mijane postacie innych, wykonujących swoje zadania aktorów, niezwyk­łość scenografii - czasem animo­wanej, wspaniała muzyka. Dlate­go na ten spektakl, moim zdaniem, warto się wybrać powtórnie. Poemat prozą - Sezon w piekle wspaniale przełożył z francuskie­go Artur Międzyrzecki. Moje być może jedyne za­strzeżenie do spektaklu, to gra - a raczej bycie na scenie - Mał­gorzaty Rudzkiej. Po zagraniu przed kilkoma miesiącami Niny w Mewie, usłyszała na swój te­mat kilka przeciwstawnych opi­nii krytyków - od zachwytu po irytację. Czasami gra z nad­mierną ekspresją czasami zbyt sennie i od wewnątrz, mamro­cząc pod nosem słowa niesły­szalne dla większości widzów.

- Wydaje mi się, że jestem w piekle. Więc jestem -powiada na początku spektaklu Przewod­nik - Rimbaud. I unaocznienie tej myśli przyświecało konsek­wentnie twórcom oryginalnego spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji