Artykuły

Lepko wszędzie, głupio wszędzie...

Małgorzata Gnot: "Rewizor" jest bezlito­sny w obnażaniu ducha prowincjonalizmu.

Edward Wojtaszek: - W obnażaniu wszyst­kiego. Całego zła, które w nas tkwi. Wizyta rewizora rodzi się tak naprawdę w ludzkiej wyobraźni i wydobywa na światło dnia to, co w tych ludziach siedzi. Korupcję, owszem, ale równie dobrze mogłoby to być molesto­wanie nieletnich lub ludożerstwo. Pojawienie się rewizora obnaża to, co wstydliwe i złe. Mamy u Gogola do czynienia ze środowi­skiem prowincjonalnej kliki, gdzie sprawy za­łatwia się pod stołem, gdzie wszystko jest lep­kie i niejasne, a kompleksy ujawniają się w stosunku do każdej osobistości z Petersbur­ga. Ale enklawy prowincji znajdują się też w centrach stolic. Prowincja istnieje w lu­dziach.

* Gdzie jest teraz ów mityczny "Peters­burg"? W Brukseli?

- Dla wielu jest w Nowym Jorku, dla paru jest w Brukseli, dla jeszcze innych w Rzymie... A nawet na biegunie lub w Himalajach. Każdy ma swój Petersburg.

* I swojego rewizora. A spotkał Pan w ży­ciu wielu horodniczych?

- No pewnie, że tak. Napisałem żartem w programie spektaklu: "Na szczęście nie do­tyczy to naszego kraju". Nasza młoda, raczku­jąca, strasznie kanciasta demokracja jest nieustającym dostarczycielem takich horodniczych. Pełno ich wszędzie.

* Co dla Pana jako reżysera jest w "Re­wizorze" szczególnie pociągające?

- Jest to jedno z dzieł, wobec których żywi­łem zawsze wielki respekt i odkładałem je na później. Dopiero dyrektor Babicki uświadomił mi, że nie ma już czasu na żadne odkładanie. Trzeba było brać się z "Rewizorem" za bary.

* Jest to przede wszystkim świetnie napi­nana sztuka...

- ...Z ogromnym wyczuciem teatru. To "samo się opowiada". Już pierwsze zdanie: jedzie do nas rewizor - sprawia, że jesteśmy w środ­ku akcji. Mamy tu wspaniałe portrety ludzkie. To wszystko nęci... Skłania to też od razu ku pewnej formie. Wydaje mi się, że należy nam się teraz w teatrze moment uśmiechniętej refleksji. Śmiać się do rozpuku - tego mamy pełno gdzie in­dziej. Jednocześnie nie bardzo mamy siłę, by bardzo głęboko filozofować. A przy okazji uśmiechu nad Gogolem możemy gorzko za­stanowić się nad tym, co gnębi nas samych.

* Czy nie za wiele tej goryczy, jeśli kon­statujemy z przerażeniem, że "Rewizor" jest wciąż aktualny? Pamiętny Horodniczy Tadeusza Łomnickiego w telewizyjnej in­scenizacji Gruzy był karykaturą socjali­stycznego ważniaka, dziś tę samą postać można czytać jako uosobienie urzędnika jak najbardziej demokratycznego, samo­rządowego, a jakże.

- Tak jest. Momentami chamskiego, mo­mentami obłudnego, momentami pozującego na Petersburg, czymkolwiek by on był... Nie szukając bezpośrednich odniesień do współ­czesności sztuka opowiada o rzeczach, które są znane każdemu choćby odrobinę myślącemu człowiekowi.

* Doświadczenie uczy, że katharsis po wyjściu z teatru nie będzie.

- Hm... Za chwilę będzie inny Petersburg, inny rewizor, inny horodniczy... Może ta sztu­ka jest po to, by była nie katharsis, ale zwier­ciadłem, w którym można się przejrzeć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji