Artykuły

Pasja wg Judasza i Marii Magdaleny

"Pasja" w choreografii Elżbiety Szlufik-Pańtak i Grzegorza Pańtaka w Kieleckim Teatrze Tańca. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Widowisko Kieleckiego Teatru Tańca to historia Męki Pańskiej, w której głównymi bohaterami stają się najbardziej dwuznaczne postaci Nowego Testamentu: zdrajca i jawnogrzesznica.

Teatr nie odszedł daleko od obrzędu religijnego. Każdy popis ma w sobie coś z ofiarowania, każda publiczność staje się na chwilę wspólnotą. Nawet gdy jarmarczny głupek stawał na głowie przed tłumem na średniowiecznym rynku i jedną ręką sięgał po rzucane miedziaki, drugą zahaczał o sferę sacrum. Także opisy Męki Pańskiej, biczowanie, drogę na Golgotę, słowa wypowiadane na krzyżu bada się dziś w kategoriach strasznego, wzniosłego widowiska; z kostiumem, scenariuszem, rozpisanymi rolami. W końcu pierwszym aktorem w teatrze europejskim epoki chrześcijańskiej był właśnie Chrystus. Jego drewnianą, ruchomą figurkę wprowadzono w średniowieczu do dramatów liturgicznych śpiewanych przez mnichów. Według historyków gest i zadanie aktorskie pojawiły się w momencie, gdy Jezus po raz pierwszy podniósł swoje grubo ciosane ręce.

Ze średniowiecza pochodzi także jeden z najbardziej surowych i mrocznych gatunków artystycznych: pasja. Po ten wyodrębniony w IV wieku utwór (początkowo czytany, od X wieku śpiewany w tonie chorałowym) sięgali najwięksi kompozytorzy, z Bachem ("Pasja wg św. Mateusza") czy Mendelssohnem na czele. Dziś wykorzystuje się jego chóralno-oratoryjną formę do kompozycji awangardowych, dynamicznych, drapieżnych, jak "Pasja wg św. Łukasza" ("Passio et Mors Domini Nostri Jesu Christi secundum Lucam", 1965) Krzysztofa Pendereckiego. Ale póki Mel Gibson w 2004 r. nie nakręcił swego głośnego filmu, pokazując ostatnie 12 godzin z życia Jezusa, słowo "pasja" kojarzono u nas przede wszystkim z gwałtownym, namiętnym uczuciem.

Czarne charaktery Ewangelii

Twórcy kieleckiego spektaklu taneczno-muzycznego "Pasja" pogodzili te pojęcia. Pokazali, że miłość od śmierci dzieli naprawdę niewiele. O wydaniu i udręczeniu Chrystusa (Michał Ośka) opowiedzieli poprzez historie dwóch najbardziej kontrowersyjnych postaci Nowego Testamentu - Marii Magdaleny (Justyna Steczkowska - śpiew, Ewelina Kubot - taniec) i Judasza (Andrzej Piaseczny - śpiew, Grzegorz Pańtak - taniec). Losy tych czarnych charakterów Ewangelii inspirowały w równym stopniu autorów hermetycznych (Jorge Luis Borges napisał słynne trzy wersje dziejów Judasza), co kulturę masową (Don Brown i jego "Kod Leonarda da Vinci", spiskowa teoria życia Marii Magdaleny).

Spektakl kielecki nie odchodzi od kanonu biblijnego, nie usprawiedliwia zdrajcy, nie idealizuje grzesznicy. Główne role zostały podwojone, rozpisane na solistów (Steczkowska, Piaseczny), którym asystuje chór, i tancerzy przewodzących zespołowi Kieleckiego Teatru Tańca. Soliści nie włączają się do akcji, ale komentują ją z ustawionego przy fosie orkiestrowej podwyższenia. Gdy kurtyna się podnosi, widzimy plecy odchodzącego w białej szacie Chrystusa i spięte twarze porzuconych na brzegu sceny Magdaleny i Judasza. Jeszcze nie rozumieją zbliżającego się cudu. Wiedzą tylko, że nie mogą iść za tym, który ich w sobie rozkochał i opuścił.

Kolejne sceny będą więc studium o rodzącej się fascynacji, tkliwości, męskiej przyjaźni. Przede wszystkim zaś o cierpieniu. Gdy Magdalena oddaje się rozpuście, tłum tancerzy unosi ją w orgiastycznym, cielesnym szale, by zaraz potem rozstąpić się i zastygnąć w geście kamienowania. Broniący jej Chrystus tłumi dotykiem gniew rozszalałej ciżby, a ją samą podnosi jak do ofiarowania. Niby iluzjonista czy czarownik. Biały welon, który łopotał u ramion kobiety, staje się w jego rękach magiczną chustą. Tancerz oplata nim ciało partnerki, nakrywa, otula, jakby pod tym kawałkiem materii mogła oczyścić się także jej dusza.

Muzyka, która w partiach Magdaleny pełna jest delikatnych pobrzękiwań, dzwoneczków, dźwięków harfy, w scenach Judasza staje się głośna i dudniąca. Taniec Pańtaka i Ośki ma coś z męskich zapasów, ich więź oparta jest nie na błogiej uległości, lecz na rywalizacji. Biel i zwiędły róż kostiumów zastępuje czerń i wojskowa zieleń. Zaskakującym, ekspresyjnym scenom nowoczesnego tańca momentami podcina skrzydła niezbyt udany tekst i pozbawione wyrazu śpiewy solistów.

Tradycja i rewolucja

Wiele scen nie byłoby tak poruszających, gdyby nie świetna scenografia Grzegorza Skawińskiego. Po modlitwie w Ogrójcu (pokazanym przez samotną gałąź na białej tkaninie) Chrystus sięga po lekki, trójwymiarowy stelaż w kształcie krzyża. Wpasowuje się w niego niby szkiełko w powierzchnię witraża czy hostia w tabernakulum. Wywrócone stoły na kółkach, które otaczają szalejącego w rozpaczy Judasza, po postawieniu zmieniają się w drogę na miejsce kaźni. Po tej drodze Jezus odchodzi i znika za jedną z kotar, oszczędzając nam widoku męki.

Przedstawienie KTT to tradycyjna historia, tradycyjna forma, tradycyjna interpretacja. Ale często to właśnie tradycja daje podstawy, by powiedzieć coś skrajnie rewolucyjnego; kochajcie, przebaczajcie, ufajcie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji