Artykuły

Koszalin. Premiera "Balladyny" w BTD

Wrzesień w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym był wyjątkowo bogaty w spektakle. Jednak oficjalne otwarcie sezonu artystycznego nastąpi w nim dopiero w najbliższą sobotę, 30 września. Uczci je premiera sztuki patrona teatru. Wyreżyserował ją Krzysztof Galos, niegdyś często współpracujący z tutejszą sceną.

Koszalin może go pamiętać choćby z musicalu "Raj", "Gdyby" Bogusława Schaeffera czy "Dialogów penisa", zrealizowanych w budynku przy ulicy Morskiej. Teraz, po długiej przerwie, Krzysztof Galos powraca do pracy reżyserskiej premierą "Balladyny".

- "Balladyna" jest dla mnie próbą odpowiedzi na współczesną rzeczywistość. Starałem się zrobić spektakl polityczny, bo i ten dramat ma taki charakter - mówi reżyser, który w swej pracy uwypuklił końcowy monolog Wawela, przeważnie pomijany przez reżyserów. Fragment Wawelu z sarkofagiem świętego Stanisława ze Szczepanowa stanowi też centralny element scenografii autorstwa Katarzyny Paciorek. - I to jest odniesienie do całego dramatu, potraktowanego przeze mnie jako rozmowa o władzy i sposobach jej sprawowania.

Reżyser odnosi się do wielowiekowej tradycji wawelskiej katedry jako miejsca świętego. - Jako do miejsca sporu między królem a Stanisławem ze Szczepanowa, i jako do skarbnicy naszej kultury. Tam bije polskie serce i o to serce walczą postaci z mojej "Balladyny". Głównych oponentów jest trzech: stary król Popiel, wywodząca się z niskich warstw społecznych Balladyna, i Popiel odmieniony. W mojej realizacji tworzę boczną, alternatywną odnogę, w której Popiel - Pustelnik przeżywa. Udało mu się przeżyć i wstępuje na tron po śmierci Balladyny. Gdy tylko przejmuje władzę, okazuje się, że nie ma innego sposobu jej sprawowania, jak taki, w którym najważniejszą sprawą jest jej utrzymanie. To jest podstawowa rzecz, którą postanawia realizować ostatni władca - zapowiada Krzysztof Galos, zastrzegając, że nie ma w tym odniesień do rzeczywistości polskiej. - Są odniesienia do rzeczywistości światowej. Są pytania o post prawdę. Są pytania o dowolne kształtowanie przez władcę historii w związku z tym, co mu w danym momencie jest potrzebne i co jest mu na rękę. Tak kształtuję tę historię.

Również stworzona przez Juliusza Słowackiego postać Balladyny w oczach reżysera obdarzona jest sumieniem. - Gdyby go nie miała, byłaby potworem. A nie jest. Ona mieści się w granicach tradycji tak zwanej postaci dramatycznej, czyli takiej, która na końcu spektaklu poznaje głębię swej winy. Można powiedzieć, że ją dręczą choroby psychiczne. Przede wszystkim, najważniejsze: wpada w stany katatoniczne. Wszystko to jest skutkiem rozdwojenia osobowości, wynikającego właśnie z istnienia w niej sumienia - opisuje swoją Balladynę Krzysztof Galos. - Ona wypowiada słowa: "Będę żyła tak, jak by Boga nie było". I próbuje to robić, ale okazuje się, że to jest niemożliwe, bo istniejące w niej sumienie zżera ją od środka. Piorun, który w nią uderza, jest rodzajem ulgi w cierpieniu, jakim jest dla niej życie. Buntuje się ona na ten okrutny świat, w którym przyszło jej się urodzić. Buntuje się, bo jest jednostką niezwykłą, która od urodzenia powinna zajmować inne miejsce, ale go nie zajmuje. Ona zadaje sobie pytanie: Czy mam prawo do tego, by się zrealizować w tym życiu? Wykorzystać moje możliwości osobowościowe do tego, by to życie przeżyć zgodnie z moją karmą? Ona decyduje się na tę okropną drogę, ponieważ ta okropna droga ją wypełnia. Dziękując Bogu za swoją królewską koronę, dziękuje za to, że mogła wypełnić cały swój los. Mając koronę na głowie, sama z siebie przysięga być sprawiedliwą i nigdy nie skłamać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji