Artykuły

Teatr Biuro Podróży przywołuje zapomniane przez Boga i ludzi miasta

"Zapomniane miasta" w reż. Pawła Szkotaka Teatru Biuro Podróży w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.

Aleppo, Burj el Barajneh, Halabdża, Troja nazwy można by mnożyć. Teatr Biuro Podróży w ciągu prawie trzydziestoletniej działalności odwiedził wiele miast, które moglibyśmy znać dziś za zaginione a może opuszczone przez Bogów i ludzi. Miasta ofiary wojny, miasta, których ludzie nie chcą opuścić, nie bacząc na ich zagładę... Miasta symbole stały się pretekstem projektu badawczo-artystycznego.

Przez kilka dni na ścianie Galerii Miejskiej Arsenał można było oglądać zdjęcia z Burj el Barajneh, miasta założonego w Bejrucie w 1949 roku, kiedy to rząd izraelskich wyrzucił Palestyńczyków z Izraela. To miał być obóz przejściowy. Powstało betonowe miasto zaludnione przez kolejne pokolenie uchodźców, miasto niebezpieczne. Teatr Biuro Podróży prowadziła tam w 2008 roku warsztaty i zaprezentował "Carmen Funebre". Artyści dokumentowali nie tylko swoją pracę z Palestyńczykami, ale także życie miasta.

Marzenie o ucieczce

Napis "To miasto ma dziesięć milionów dusz" i słowa wypowiedziane pod koniec spektaklu: "Pojadę do innej ziemi, nad morze inne./ Jakieś inne znajdzie się miasto, jakieś lepsze miejsce./ Tu już wydany jest wyrok na wszystkie moje dążenia/ i pogrzebane leży, jak w grobie, moje serce" stanowią klamrę spektaklu "Silence - cisza w Troi". Akcja spektaklu rozgrywa się w jakimś mieście na Bliskim Wschodzi. Może w Aleppo. Jego mieszkańcy są już oswojeni z niepewnością jutra, głosem - i śmiercią. Próbują żyć normalnie, wykorzystując każdą chwilę. Ale tych chwil jest coraz mniej. Normalność ustępuje przemocy, złu, okrucieństwu... To opowieść o dorosłych, którzy pragną ochronić swoje dzieci. To jednak także opowieść o dzieciach, które musiały stać się dorosłe.

Teatr Biuro Podróży do wypróbowanych wielokrotnie środków wyrazu: ogień, szczudła, motocykle i różnej maści machiny, dodał lalki, które aktorzy znakomicie animują. Zrujnowane przez wojnę miasto symbolizuje nadpalony autokar. Czasami jest domem, czasami rzeczywistym środkiem komunikacji, w którym wybucha wojna, tłem albo bohaterem akcji. Przed nim plac albo ulica, na których toczy się życie. Aurę tego ginącego świata potęguje muzyka rozpięta między ostrymi metalowymi rifami a łkającą wiolonczelą. Po serii wstrząsających, kreślonych zamaszystą kreskach scen, następuje uspokojenie. Aktorzy puszczają papierowe stateczki, które następnie czyściciel miasta spłukuje strumieniem wody.

Spektakl pełen jest skojarzeń z rzeczywistością, którą znanym z relacji telewizyjnych (prawie dokument), ale Paweł Szkotak (reżyseria) ze swoimi aktorami obudowuje rzeczywistość kontekstem historycznym, aluzjami i symbolami znanymi z kultury europejskiej, sugerując, że przemoc, wojna i mechanizmy nią rządzące nie są nowe; zmieniają się tylko środki walki.

Zapach słodkich jabłek

Rezan Saleh przedstawia się jako przedstawiciel handlowy specjalizujący się w broni chemicznej. Zaczyna od prezentacji. Robi to po wirtuozowsku. Zachwala broń niczym dezodoranty. Ale to, co w drobnej dawce jest przyjemne, w większej może zabić, choć ma zapach jabłek. Po kilkunastu minutach Rezan Saleh zaczyna opowieść o Halabdża, o tym, co spotkała jego mieszkańców w 1988 roku. To był akt ludobójstwa przy użyciu broni chemicznej. Ci, co przeżyli, noszą nadal jej piętno. Miasto duchów próbuje odżyć na nowo.

Rezan Selah opowiadała przejmująco, ale moje ręce - po zakończeniu akcji - nie były w stanie złożyć się do oklasków...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji