Artykuły

Pedro Almodovar po polsku

"Kobiety na skraju załamania nerwowego" wg Pedro Almodovara w reż. Dominiki Łakomskiej w Teatrze Rampa w Warszawie. Pisze Iwa Poznerowicz w Teatrze dla Was.

W repertuarze Teatru Rampa pojawiła się nowa premiera. Jest to musical "Kobiety na skraju załamania nerwowego" na podstawie filmu Pedro Almodvara. Miłośnicy i znawcy tego wybitnego twórcy kina autorskiego na próżno będą szukali niepowtarzalnego klimatu i stylu występującego w jego filmach. A jednak mimo tego w Rampie powstało dobre i ciekawe przedstawienie.

Komedia "Kobiety na skraju załamania nerwowego" powstała w 1988 roku. Pomysł na film Almodvar znalazł w sztuce innego wybitnego artysty - Jeana Cocteau. Zatrudnił świetnych hiszpańskich aktorów i stworzył film, który przyniósł mu międzynarodowy sukces. Po kilkunastu latach na podstawie filmu powstał musical, którego premiera odbyła się na Broadwayu w 2010 roku. Libretto do inscenizacji napisał Jeffrey Lane, a słowa i muzykę David Yazbek. Cztery lata później w Londynie miała miejsce europejska premiera spektaklu. Wersja przygotowana przez Teatr Rampa zainspirowana jest londyńskim musicalem, a jednak to nie jego kopia. Uprzedzają o tym twórcy spektaklu w programie, który notabene jest wyjątkowo duży, nieporęczny i niewygodny do trzymania, a tym bardziej do czytania i zabrania do domu.

Przedstawienie jest opowieścią o tęsknocie, miłości i pogoni za nią, o relacjach pomiędzy kobietami i mężczyznami, a tłem wydarzeń jest ruchliwy i pełen barw Madryt. Główna bohaterka, Pepa, jest aktorką zakochaną w Ivanie - mężczyźnie typu "uroczy łajdak". W miłosną historię Pepy wpleceni są: Lucia, była żona Ivana przejawiająca zaburzenia psychiczne; przyjaciółka Pepy - Candela - uroczo szalona, mało odpowiedzialna i rzucająca się w każdą miłostkę. Pojawia się również Paulina, prawniczka, feministka, a zarazem nowa miłość Ivana. W miłosne zawirowania i dramaty kobiet wkracza także młode pokolenie, czyli Carlos - syn Ivana i Luci - oraz jego narzeczona Marisa. Przez te meandry miłości i zagmatwanych relacji międzyludzkich prowadzeni jesteśmy przez wszystko wiedzącego madryckiego taksówkarza.

W spektaklu wyreżyserowanym przez Dominikę Łakomską najważniejsze są kobiety. To one pokazują spektrum różnorodnych zachowań. Pepa - w tej roli bardzo przekonująca i prawdziwa, a zarazem najlepiej śpiewająca Małgorzata Regent - jest zakochana i marzy, żeby prowadzić normalne życie. Nagle z powodu zdrady mężczyzny jej wyśniony i wymarzony świat rozpada się jak domek z kart. Pepa chce jednak walczyć o swoje szczęście, o miłość, marzenia. Kiedy dowiaduje się, że jest w ciąży z wiarołomnym Ivanem, ta wiedza daje jej siłę. Potrafi odrzucić byłego kochanka, a miłość do przyszłego dziecka daje jej spokój i nadzieję, które potrafią uciszyć rozpacz i zdradę.

Zupełnie inna jest Lucia jako kobieta, która przez dziewiętnaście lat nie przyjęła do wiadomości, że została zdradzona i porzucona. Bohaterka żyje w swoim wyimaginowanym świecie, co doprowadza do pojawienia się zaburzeń psychicznych. Jest tak bardzo zdeterminowana w swojej miłości, że wytacza sprawę sądową Ivanowi. Ale nie chce jego pieniędzy czy zadośćuczynienia za te stracone lata. Lucia chce tylko "cofnąć czas". Anna Sztejner w tej roli jest zabawna, ale pod płaszczykiem komedii przebija się dramat przeraźliwie nieszczęśliwej kobiety.

Najwięcej uśmiechu wywołuje Paulina Grochowska wcielająca się w rolę Candeli - zwariowanej przyjaciółki Pepy. Ta niezbyt rozgarnięta modelka rzuca się w ramiona każdego mężczyzny, nie zastanawia się, kim on jest - nawet gdy okazuje się, że kolejny ukochany to poszukiwany listami gończymi zamachowiec. W rolę Ivana, sprawcy zawirowań, wcielił się Robert Kowalski. Aktor chyba nie wykorzystał wszystkich swoich możliwości. Ivan w jego interpretacji jest trochę mdły i nijaki. Trudno uwierzyć, że dla tego mężczyzny kobiety tracą głowę.

Na szczególną uwagę zasługuje choreografia autorstwa Santiago Bello, który jest również współtwórcą warszawskiej inscenizacji musicalu. Choreografia (zwłaszcza w scenach przedstawiających zgiełk uliczny w Madrycie) jest wręcz geometryczna, doskonale powtarzalna i świetnie wkomponowana w zmiany dekoracji, do których w spektaklu często dochodzi. W układach scen zbiorowych przemycone są typowo hiszpańskie gesty, charakterystyczne dla dumnych torreadorów czy wspaniałych seniorit.

Kolejnym ciekawym elementem pojawiającym się w musicalu jest mapping, czyli projekcje wykorzystujące bardzo jasne projektory sceniczne, pozwalające zamienić szare ściany w multimedialne show. Prezentacje pojawiają się na pionowej przestrzeni oddzielającej grających na żywo muzyków od sceny są tłem, które stymuluje akcję, a w połączeniu z muzyką, choreografią i kostiumami, przepełnionymi feerią barw, są dodatkową wartością spektaklu.

Twórczość filmowa Pedro Almodovara mimo swojej świetności jest specyficzna i może być w percepcji dość trudna. Dlatego cieszę się, że w Rampie powstał spektakl dotykający twórczości tego oryginalnego reżysera filmowego, ale przygotowany dla wszystkich sympatyków musicali, a nie tylko wybranej grupy koneserów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji