Artykuły

O Rutce co nie chciała Niemca słów kilka

"Pamięć Rutki" Michała Kmiecika w reż. Justyny Łagowskiej w Teatrze Dzieci Zagłębia w Będzinie. Pisze Zofia na blogu morninglarkk.blogspot.com.

Ile razy słyszałeś o "Wandzie co nie chciała Niemca"? Choć znają ją wszyscy, za tymi słowami kryje się jedynie legendarna postać. Tymczasem Rutka Laskier, która poszła w zapomnienie, żyła naprawdę. W Będzinie. A konkretniej - w żydowskim getcie tam zorganizowanym. I podobnie jak Wanda wcale Niemca nie chciała.

Tę historię można było opowiedzieć bardzo schematycznie i wzorcowo. Z precyzją nauczyciela historii. Nie mało przecież w kinematografii historii o holokauście, z których można by czerpać inspiracje. Czy to poruszający "Chłopiec w pasiastej piżamie" czy "Życie jest piękne" lub choćby sięgnąć do klasyki kina - "Pianisty". Żadne z tych rozwiązań nie przyszło chyba jednak do głowy Justynie Łagowskiej. I choć jej sposób postrzegania świata znacznie różni się od mojego dostrzegam w nim pewną konieczność i palącą potrzebę.

"...po co Ty to wszystko piszesz, dziewczyno, nikt już tego co piszesz nie czyta..."

W obliczu problemów z jakimi boryka się nasz XXI wiek holokaust powoli oddala się w zapomnienie. Młodzi ludzie coraz mniej zainteresowani są historią i najczęściej kojarzy im się ona z nudnymi lekcjami w szkole, na których połowa klasy przysypia a reszta oczekuje na dzwonek. Historia u Łagowskiej zyskuje wymiar teraźniejszości. Problemy 1939 roku stają się naszymi ALE tym razem nikt nam nie mówi, że powinny nas obchodzić, bo to przydarzyło się naszym przodkom. Tym razem słyszymy, że to może również przydarzyć się nam.

"... nie chcę z Tobą rozmawiać dzisiaj o wojnie, końcu świata i dziurze w ziemi..."

Lecz "Pamięć Rutki" to także pamięć o Rutce. Nie o świadku wydarzeń, który staje się tłem dla wojennej zawieruchy. Tutaj wojna to jedynie pretekst by wysunąć na pierwszy akt człowieka. To jeden z tych elementów, który bardzo mi się spodobał. Pamiętnik Rutki to pamiętnik dziewczyny żyjącej w okresie wojennej zawieruchy, a nie obok. Stąd także pierwsze miłostki, czy problemy związane z dorastaniem.

"Przepraszam miasto Będzin"

Skoro mówimy o prawdzie na temat postaci to jak wyobrażasz sobie dziecko stracone w obozie koncentracyjnym? Czy przed Twoimi oczami nie stoi dziewczynka o dobrym, zastraszonym spojrzeniu, włosach uczesanych w długie, ciężkie warkocze, potulna, pokorna i zapłakana? Społeczeństwo ma tendencję do idealizowania bohaterów narodowych, dostosowywania ich poglądów do własnych. Tu poznajemy Rutkę nie tylko jako dziewczynę, która poza wojną miała życie, ale także kogoś walecznego, kto potrafi powiedzieć brzydkie słowo i nie pozwoli sobie na przedstawianie jej nieprawdziwej i wkładanie w usta nie swoich słów. BO ONA NAPRAWDĘ NIEMCA NIE CHCIAŁA i głośno o tym mówiła i to w kontrowersyjny sposób. I choć może kłócić się z naszymi wyobrażeniami i oczekiwaniami, jest taka, jaka jest - prawdziwa.

Metamorfoza Rutki

Taką też, jaką zapewne ją sobie wyobraziłeś, poznajemy Rutkę na początku spektaklu. W ślicznej, kwiecistej, dziewczęcej sukience, spiętych warkoczach, z drżącymi dłońmi niezdarnie zbierającymi z podłogi kartki pamiętnika. Ale rutka się zmienia. Ściągając ubrania i gumki do włosów obnaża swoje prawdziwe ja. Nie inaczej kończy się i zaczyna opowieść. Na początku aktorzy śpiewają "Nie przestrasz jej". Wiążesz fakty i myślisz, że chodzi po prostu o przełamanie tremy przed występem. Tymczasem te same słowa usłyszymy również gdy Rutka będzie musiała wsiąść do wagonu wiozącego ją w miejsce kaźni. Sytuacja z minuty na minute gęstnieje i robi się coraz poważniejsza, by w szczytowym momencie osiągnąć punkt kulminacyjny. Genialna, genialna gra aktorki. Karolina Gorzkowska miała w sobie tyle emocji i prawdy, że pierwszy raz od dawna w teatrze miałam gęsią skórkę.

O scenografii i odbiorze wizualnym słów kilka...

... bo nie sposób o tym nie wspomnieć. Teatr Dormana (kliknij nazwę) bardzo mnie zaskoczył. Najpierw chciałabym jednak zaznaczyć, że zupełnie nie odnajduję się w nowoczesnej aranżacji spektakli. Zdecydowanie bardziej, o czym dowiecie się z mojego bloga, przemawiają do mnie realia historyczne. Tutaj jednak były wskazane, a nawet pożądane. Surowość przestrzeni, miejskość scenografii, odrobinę psychodeliczne nagrania i muzyka, każdy dźwięk wyważony i wywołujący emocje. Sceny nie były oczywiste, banalne, przewidywalne. Opierały się raczej na jednym, symbolicznym elemencie, który rozwijał wątek i to odbiorca musiał połączyć fakty.

Znów ta polityka

Jeśli mam wskazać coś, co mi się nie podobało, a była taka rzecz, będzie nią z pewnością nawiązanie do polityki. Jednak w dzisiejszym świecie należy liczyć się z tym, że sztuka, będąca nośnikiem buntu i kontaktu z ludźmi, również takie tematy będzie przemycać.

Teatr Dormana pamiętam głownie z czasów przedszkola i pierwszych klas podstawówki. Tym bardziej cieszę się (można powiedzieć na sposób sentymentalny), że odżył i uzbroił się w nowe spektakle, również te dla dorosłych. Spektakl "Pamięć Rutki" ma w sobie coś ogólnopolskiego a może i międzynarodowego. Kto wie. Zapraszam do lokalnego teatru w Będzinie. Ma zdecydowanie wiele do zaoferowania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji