Dwie Marleny
"Marlena. Ostatni koncert" wg scenariusza Janusza Majcherka w reż. Józefa Opalskiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Hanna Karolak w Gościu Niedzielnym.
Spektakl o Marlenie Dietrich pokazuje zwielokrotniony portret gwiazdy. Czy jest to przedsięwzięcie udane? I tak, i nie.
Scena podzielona na dwie części. W jednej stara kobieta z nieodłączną butelką whisky dyktuje swojej sekretarce powieść - swoją biografię. To zniszczona wiekiem, uzależniona od leków i alkoholu Marlena Dietrich. Na wpół obecna, ożywia się jedynie wtedy, gdy wyobraźnią przywołuje nieistniejące momenty i kochanków, którzy w jej życiu nigdy się nie pojawili. Choć życie tej ikony popkultury obfitowało w sukcesy i barwne przygody, wciąż odczuwa niedosyt. Kreuje więc wizerunek bogini pożądanej i uwielbianej przez tłumy, jakby chcąc ocalić od zapomnienia legendę.
W drugiej części sceny młoda Marlena ćwiczy przy fortepianie swoje piosenki, przekonana, że za chwilę stanie się sławna, podziwiana i bogata.
Scenariusz Janusza Majcherka stanowiący materiał do spektaklu wystawionego w Teatrze Polskim złożony jest z faktów i mitów. Część scen podpowiada autorowi wyobraźnia. Jak twierdzi, najbardziej interesuje go cena, jaką Marlena zapłaciła za swoją sławę. W tej cenie mieściło się przede wszystkim odrzucenie jej przez rodaków za rzekomą zdradę, chociaż przyjęcie przez nią obywatelstwa USA było jedynie protestem przeciwko nazizmowi. Była silną osobowością, a uwielbienie fanów zdobyła za sprawą talentu.
Spektakl przynosi zwielokrotniony portret gwiazdy. Czy jest to przedsięwzięcie udane? I tak, i nie. Świetna aktorka Grażyna Barszczewska, która gra starzejącą się, odchodzącą w niebyt gwiazdę, jest rzeczywiście odsunięta w cień. Także w sensie aktorskim. Młoda Marlena jest jakby pozostawiona sama sobie. Ponieważ spektakl miał być "niezwykły", jego realizację powierzono Józefowi Opalskiemu, guru krakowskich krytyków teatralnych. Nie znam żadnych dokonań reżyserskich Opalskiego. W tym przedstawieniu nie tylko nie pomógł aktorkom, zwłaszcza Izabelli Bukowskiej-Chądzyńskiej grającej Marlenę, ale raczej zaszkodził.