Artykuły

Warszawa. Drag queen w obronie Le Madame

Warszawska drag queen może przyćmić dziś debatę nad absolutorium dla PiS-owskiego zarządu miasta. Sprowadzą ją obrońcy klubu Le Madame.

Radni mają rozliczać PiS-owskich urzędników z gospodarowania publicznym groszem w 2005 r. Jest to debata czysto polityczna. Dziś radnych mogą przebić obrońcy Le Madame. Przychodzą na sesję, bo nikt nie chce z nimi rozmawiać o dalszych losach eksmitowanego przez miasto klubu. Szczególnie zapowiada się występ drag queen Pandory [na zdjęciu], na co dzień nauczyciela "zawodu", który poświęcił się estradzie siedem lat temu. - To będzie spontan - mówi Krystian Legierski, właściciel klubu. Na sesji zapowiedzieli się też mimowie oraz tancerka japońskiego tańca butoh.

Jednak gwoździem programu "Flying Circus Le Madame" będzie niewątpliwie Pandora. Drag queen ma już przemyślany scenariusz. Wystawi minispektakl "Zemsta Pandory". - Zaczaruję radnych, chodząc między nimi - zapowiada. Zamierza też zaśpiewać coś z repertuaru Violetty Villas, Jerzego Połomskiego oraz Anny Jantar.

To nie pierwsza nietypowa wizyta w tej kadencji rady. Dotąd sesję odwiedził m.in. obywatel podający się za króla Polski potomka Piastów. Jednak najbardziej spektakularne występy mieli zwolennicy LPR-owskiego radnego Antoniego Guta. Śpiewali pieśni religijne, Rotę, hymn państwowy. Śpiewy miały skłonić radnych do głosowania po myśli Guta. Ten działacz LPR podda się czarowaniu Pandory. - Nie podaję ręki jedynie tym, którzy są pozbawieni honoru - mówi.

Występ oburza szefa klubu PiS Wojciecha Starzyńskiego. Wytyka obrońcom Le Madame, że poprzednio pojawili się na sesji w Wielki Czwartek, a teraz chcą zakłócić powagę debaty absolutoryjnej tak ważnej dla PiS. Podobnie sądzi wiceszef rady Mirosław Sztyber. - Jak by to wyglądało, gdyby do Sejmu przyszedł ktoś śpiewać? - pyta. Klub Le Madame popiera, bo jest tolerancyjny. Słyszał, że spotykały się tam "dziwne, tajemnicze środowiska", ale mu nic do tego, bo "życie niesie różne historie". - Mnie tam może czarować - mówi o Pandorze.

Witold Kołodziejski, który szefuje radzie, a przy okazji zasiada w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, do sztuki ma podejście liberalne. - To jest najlepsza forma protestu. Nie chcę żadnych awantur - mówi. Być może zarządzi przerwę na występ Pandory. Potem zaczarowani radni Warszawy wrócą do politycznej potyczki o Warszawę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji