Artykuły

Czasu się nie liczy, ani nie oczekuje na finał

Mimo uwag, które mogą się wydać negatywne, "Pasję" oceniam jako wydarzenie znaczące i pod względem artystycznym, i pod względem ideowym - o spektaklu Kieleckiego Teatru Tańca pisze profesor Stanisław Żak w Gazecie Wyborczej - Kielce.

Megainscenizację, w której udział wzięła ponad setka wykonawców, pokazano w Kieleckim Centrum Kultury trzy razy. Tekst napisał Henryk Jachimowski, poeta, który - jak chce i jak mu się chce - może zaskoczyć oryginalnością pomysłu oraz jego werbalnym wyrazem. Tym razem Henryk Jachimowski chciał i chciało mu się, więc stworzył oryginalny tekst, przypominający w rytmie i melodyce psalmy, zwłaszcza tak zwane psalmy ekspiacyjne. Autor dokonał jeszcze jednego zabiegu: mianowicie przeformował frazy biblijne, tworząc nowe na kształt aluzji mniej lub bardziej oczywistej: np. scena kamienowania jawnogrzesznicy: "Wstrzymajcie się, wstrzymajcie gniew swój. Była wielką grzesznicą, stanie się wzorem dla wszystkich. Któż z was jest bez grzechu? Niech wyjdzie przede mnie, który jest bez winy i rzuci kamieniem. A Ty, Magdaleno, Magdaleno, wstań i pójdź za mną...". Łatwo dostrzec owe przekształcenia frazy biblijnej, dosłowna została tylko jedna fraza: "Któż z was jest bez grzechu?". Jest też ciekawa zbitka dość odległych od siebie wypowiedzi, mianowicie w ostatnim zdaniu zwrot "wstań i pójdź za mną" pochodzi z powołania celnika Mateusza (Mt 9,9); do Magdaleny powiedział: "Idź i nie grzesz więcej". Myślę, że dzięki temu zabiegowi stylistycznemu tekst zyskał pewną samodzielność, ale stracił coś z pierwotnej wiarygodności.

Koncepcję całości tego przedstawienie wymyślili - jak donosi prasa - Elżbieta Szlufik-Pańtak, twórczyni Kieleckiego Teatru Tańca, oraz Grzegorz Pańtak, grający w tym przedstawieniu rolę Judasza. Oczywiście ci, którzy tańczą - nie śpiewają ani nie recytują tekstu. Robi to chór, przygotowany przez Ewę Robak. Tańczącemu Judaszowi głos daje Andrzej Piaseczny; Magdalenie zaś (Ewelina Kubot) - Justyna Steczkowska.

Scenografię, utrzymaną w tonacji czarno-białej, oszczędną, ale efektowną, i kostiumy zaprojektował Grzegorz Skawiński. Operowanie światłem powodowało zmianę odcieni. Efekty ciekawe i estetycznie zadowalające. To tyle ogólnego opisu sceny i przestrzeni, na której rozgrywa się dramat.

Jaki dramat? Autorzy (myślę tutaj o pomysłodawcach i autorze tekstów) odeszli od kanonu pasji, opartej na Ewangeliach i Dziejach Apostolskich. Na postacie pierwszoplanowe wybrali Magdalenę i Judasza i nazwali to "królestwem ciała" oraz "wstydem". Z Pisma wiadomo, kim była Magdalena - jawnogrzesznicą albo, bardziej współczesnym językiem mówiąc, "prostytutką". Magdalena zakochała się po ludzku, po kobiecemu w młodym, przystojnym mężczyźnie: "Młodość, miłość Marii Magdaleny, pierwsza, wielka, piękna, przedzierająca się do zmysłów". To wyznanie: "Spodobałeś mi się z imienia Twego Jezus (...). Umizgałam się do Ciebie / Podobałeś mi się z dnia na dzień", z jednej strony uczłowiecza Chrystusa, czyni Go jednym z wielu; z drugiej zaś zuboża i Jego, i Magdalenę, bo wyznacza przestrzeń doświadczenia: c i a ł o.

Jest to dość swobodna interpretacja ewangelicznej sceny: do Jezusa przyprowadzają jawnogrzesznicę i żądają osądu; prawo każe takie kamienować. Trzymają w garści kamienie i gotowi są dokonać egzekucji. Nauczyciel pisze coś na piasku, a do nich zwraca się w słowach: "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień". Przejrzał ich. Rozwierają się zaciśnięte palce, kamienie padają na ziemię, po chwili nie ma już nikogo. Jest tylko On i ona. I finał: "Nikt cię nie potępił? Nikt, Panie. I ja cię nie potępiam. Idź i nie grzesz więcej". Dopiero od tej chwili Magdalena rozkochała się w Nim bez opamiętania.

Mam prawo sądzić, że nadrzędną ideą tego spektaklu jest wyjście poza kanoniczne wyobrażenia, utrwalone przez lata czytania i słuchania Ewangelii; jest to szukanie sensacji w rodzaju: Chrystus miał żonę, braci, siostry... Nie był więc jedynakiem. A skoro tak, to Jego Matka nie mogła być Niepokalana. Te tendencje znajdujemy w literaturze (np. "Ewangelia według Jezusa Chrystusa" José Saramago, 1991; ostatni bestseller "Kod Leonarda da Vinci") i w filmie ("Jesus Christ superstar", "Ostatnie kuszenie Chrystusa"). Autorzy kieleckiego przedstawienia poszli tym tropem. W żadnym wypadku tytuł "Pasja" do tej inscenizacji nie przystaje. Pasja bowiem ma jednoznaczny sens: jest opisem całej drogi krzyżowej.

Zastanawiając się nad spektaklem i szukając dla niego kontekstów, doszedłem do bardzo osobistego wniosku, że jednak należałoby "nie szargać świętości!; Trzeba, aby święte były". Dla mnie istnieje kanon Ewangelii i należałoby go jakoś uszanować, ocalić. To jest właśnie sacrum. Wolność musi mieć pewne granice, które mogą mieć różne uzasadnienie, a najważniejszym uzasadnieniem jest takt i dobry smak.

Wracając do samego przedstawienia, chcę powiedzieć, że jest ono bardzo dynamiczne dzięki baletowi, którego niektóre ruchu i figury mają dramatyczny wymiar (wydaje się, że taka właśnie, pełna dramatycznej ekspresji jest scena kuszenia Judasza). Tu wielkie uznanie dla pani Elżbiety Szlufik-Pańtak i jej męża Grzegorza za stworzenie zespołu (Teatr Tańca) niemal profesjonalnego. Przedstawienie jest interesujące, czasu się nie liczy ani nie oczekuje na finał.

Można to przedstawienie wpisać w kontekst takich faktów jak "Golgota świętokrzyska" i "Tu es Petrus". Mając takie porównanie, dostrzega się różnicę poziomów. Ale mimo moich uwag, które mogą się wydać negatywne, cały spektakl oceniam jako wydarzenie znaczące i pod względem artystycznym, i pod względem ideowym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji