Artykuły

Rozkoszne piekło

Jeśli istnieje niebo i piekło, to jest rzeczą więcej, niż pewna, że nie w niebie spotkamy najciekawsze dusze. Franciszek z Asyżu plus parędziesiąt innych światłych csńb zaginie wśród rozgadanego tłumu dewotek, bladych aniołów i wątłych rozrywek. Tylko w piekle będzie się można naprawdę zabawić! Zatem powinniśmy grzeszyć dla własnego dobra...

Podobnego zdania był chijba Bernard Le Bovier de Fontenelle. Pisarz ten żył równo sto lat (1657-1757) i nie chciał przejść do historii tylko jako siostrzeniec Corneille'a. Krąg jego zainteresowań był ogromny. Tworzene baletów, tragedii, oper, komedii, traktatów naukowych wypełniło życie temu racjonaliście, dla którego ludzki rozum był jedyną wyrocznią. Fontenelle, niezmordowany bywalec salonów pani Lambert i pani Geoffrin, wszechstronnie wykształcony członek Francuskiej Akademii Nauk, potrafił pisać poezje i jednocześnie w przystępny, zrozumiały dla wszystkich sposób popularyzować system Kopernika. Był zdania, że każda epoka potrafi wydać geniuszy, że mimo zahamowani postępu przez wojny i kataklizmy istnieje zawsze możliwość doskonalenia człowieka, tej jedynej na świecie istoty ciągle rokującej nadzieje.

Choć pan Fontenelle popierał szaleńcze idee Kopernika, być może udałoby się mu uniknąć piekielnego ognia - niestety, całkowicie pogrążyło go dzieło "Historia wyroczni". Wywołując solidny skandal, autor usiłował wyjaśnić swoim współczesnym, że cudów nie ma. Natomiast nauka staje wielokrotnie bezradna wobec nieznanych jej zjawisk... To, oczywiście, przesądziło o wszystkim. Fontenelle, jakby przewidując przyszłe, regularnie opalane miejsce zamieszkania, siadł i napisał "Rozmowy w piekle".

Tamże, pod wodzą Plutona, wiodą liczne dialogi sławne i mniej sławne duszyczki potępionych. Rozmawiają o miłości, wolności, polityce, pieniądzach, urodzie, literaturze. Spotykają się Seneka, Berenika, Fryne, Platon, Hadrian, księżna Valentinois, piękna Helena, Molier, Homer, Anna Boleyn i tym podobne osobistości. Dyskutują, kłócą się, każde dowodzi wyższości swoich racji. Czasem robią to z przewrotną inteligencją, czasem tylko z wdziękiem. Rzadko - nieudolnie, prawie zawsze sprytnie. Niekiedy padają słowa dowodzące, że człowiek, od wieków nie zmienił się wcale ("Gdy ktoś pyta o kobietę, której nie zna, pierwsze pytanie brzmi: czy jest piękna?, drugie: czy jest rozumna, trzeciego pytania nie zadaje się nigdy."). Piekło, dzięki Fontenelle'owi, zapełnia się towarzystwem, które wiedziało, jak żyć, a po śmierci wie, jak minionego czasu bronić. Daj Boże, każdemu z nas tyle rozsądku przed Sądem Ostatecznym!

"Rozmowy w piekle" Fontenelle'a w doskonałej adaptacji Henryka Voglera i reżyserii Jerzego Ronarda - Bujańskiego zaprezentowała (pod egidą Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Imprez Estradowych) grupa krakowskich aktorów. Obejrzeliśmy świetny spektakl. Cała mądrość Wielkiego Starca, pasja, z jaką penetrował ludzkie charaktery i losy, otrzymała w przedstawieniu "Rozmów" oprawę ironicznego, lecz trzeźwego dyskursu o świecie. Ale przede wszystkim dzięki aktorom "Rozmowy" uniknęły mielizn banału czy pretensjonalności.

Romana Próchnicka i Aleksandra Górska, w dziesiątkach wcieleń, pokazały, jak bardzo potrafią być zabawne. Użyczyły całego swego talentu (oraz sporej dozy kobiecego jadu) niewiastom żyjącym dziś dzięki legendzie. Raz przypominały Hankę Bielicką w monologu, za jaki Bielicka zapłaciłaby każdą sumę - raz myślicielki znane nam tylko z powieści pani de Beauvoir. Ilość i jakość ich transformacji aktorskich była imponująca! Jerzy Kamas w roli Platona i Moliera stworzył - bez przesady! - kreacje. Jednym gestem ręki potrafił Kamas uzmysłowić nam, że historia do dziś pamięta Platonowi pewne brzydkie skłonności... Andrzej Szajewski zabawnie i z dużym talentem wcielał się w innych piekielników. Dla Jerzego Binczyckiego zabrakło mi już superlatywów, toteż musi wystarczyć stwierdzenie, że był równie dobry, jak jego koledzy.

Sądzę, że "Rozmowy" Fontenelle'a są jednym, z najciekawszych spektakli, jakie oglądaliśmy w WPIE. Dlatego byłoby rzeczą karygodną, gdyby instytucja ta nie stworzyła aktorom możliwości zaprezentowania również szerokiej widowni udanego przedstawienia. W przeciwnym wypadku może się zdarzyć rzecz okropna - dyrektor Bujański pójdzie do nieba.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji