Artykuły

Wywrotowa komedia

"Cyrulik sewilski" w reż. Gustaw Holoubka w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Piotr Kitrasiewicz w Expressie Wieczornym on-line.

Teatr Ateneum sięgnął po starą i bardzo "historyczną" komedię francuską, "Cyrulika sewilskiego", Pierre`a Augustina de Beaumarchaisa. Napisałem "historyczną", bo ten powstały w 1775 roku utwór zapowiadał - zdaniem niektórych teatrologów - Wielką Rewolucję i jej ideały. Właśnie za pomocą postaci zuchwałego i sprytnego Figara, tytułowego cyrulika, inteligentniejszego i bardziej zacnego od swoich utytułowanych pryncypałów, autor ukazał ze sceny niesprawiedliwość społeczną tamtych czasów, a zwłaszcza mocno wątpliwą "wyższość" jednych stanów nad drugimi. Mało zaradnym i niezbyt rozgarniętym ludziom "błękitnej krwi" przeciwstawiał bowiem Beaumarchais żywiołową bystrość oraz pomysłowość osób z ludu, zastępując arystokratyzm z urodzenia arystokratyzmem talentu. Losy swojego bohatera pokazał autor także w nieco późniejszym "Weselu Figara", a ponieważ bardzo chciał stworzyć trylogię, to dopisał po latach kolejną komedię z nim w roli głównej, zatytułowaną "Występna matka", która została jednak zapomniana."Cyrulik sewilski" niezbyt często trafia na scenę teatru dramatycznego. O wiele częściej wystawia się jego operową wersję z muzyką Gioacchino Rossiniego, która rozsławiła utwór na całym świecie, podobnie zresztą jak opera Mozarta unieśmiertelniła "Wesele Figara". Z dzisiejszego punktu widzenia, "Cyrulik" jest zabawną farsą z dowcipnymi dialogami i kilkoma komicznymi rolami pozwalającymi aktorom na wykazanie się temperamentem komediowym. Momentami trąca jednak "myszką", co sprawia, że teatry, jeśli już wciągają ten tytuł na afisz, posiłkują się sławnymi fragmentami muzycznymi, aby nadać przedstawieniu bardziej pociągający (raczej: przyciągający) charakter.

Tak było z inscenizacją w Teatrze Ateneum. Reżyser, Gustaw Holoubek, nie miał ambicji uwspółcześnienia utworu. Pokazał go w kostiumach z epoki, na tle konwencjonalnej scenografii (chociaż nie w tradycyjnym tłumaczeniu Boya, a nowym - Marcina Sosnowskiego), a jego głównym nośnikiem uczynił po prostu aktorów. No i muzykę - bo do spektaklu zaprosił Janusza Józefowicza (choreografia) oraz orkiestrę kameralną wykonującą muzykę Rossiniego. Aktorzy świetnie się bawili, a nawet śpiewali. Imponującym basem wykazał się Wiktor Zborowski, grający Don Bazylia. Wdzięcznie zagrali swoje role: Krzysztof Gosztyła (Figaro), Krzysztof Tyniec (Hrabia Almaviva), Dorota Nowakowska (Rozyna), a zwłaszcza niezrównany w roli starego zazdrośnika, Bartola, Marian Opania. W epizodycznej roli Rejenta pojawił się sam tłumacz i adaptator tekstu (czyli sprawca niemiłosiernych skrótów na czteroaktowym utworze), Marcin Sosnowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji