Artykuły

Wrocław. Premiera "Romea i Julii" w Operze

W piątek opera zaprasza na premierę baletu "Romeo i Julia" Sergiusza Prokofiewa. Historię nieszczęśliwych kochanków z Werony przedstawi reżyser i choreograf Jacek Tyski.

Miłość aż po grób, nienawiść aż do końca świata - szekspirowski dramat stał się love story wszech czasów, inspirującą legiony artystów, chętnie pokazywaną także na scenach operowych.

Prokofiew napisał swoją wersję "Romea i Julii" w 1934 r. na zamówienie Teatru Bolszoj, a choć czasy były ponure, bo nad twórcami wisiał cień "bolszewika z granitu", kompozytor stworzył dzieło pełne kolorów, urzekające i oryginalne, kończące się (w pierwszej wersji) happy endem. Niestety, obawa przed reakcją Stalina sprawiła, że teatr zerwał umowę z kompozytorem, tłumacząc, że "muzyka jest nietaneczna".

Kochankowie z Werony znaleźli więc przytulisko w Brnie, prapremierę przygotował znany tancerz i choreograf Ivo Vana-Psota, ale Prokofiew nie mógł na przedstawienie przyjechać, a po zajęciu przez Niemców Czechosłowacji balet zdjęto z afisza.

Trudne początki nie przekreśliły jednak szans na wielki sukces, muzyka Prokofiewa jest dziś doskonale znana - partytura zawiera m.in. takie perełki, jak "Taniec rycerzy", przedstawiający bal w pałacu Capulettich, a tancerze marzą o tytułowych rolach. - To dzieło bardzo wymagające, będące wyzwaniem i dla orkiestry, i dla baletu, ale pozwalające budować wartość artystyczną zespołów. Każdy z muzyków musi się wykazać doskonałą znajomością swojej partii i wykonywać ją w sposób solistyczny - mówił na konferencji prasowej dyrektor opery Marcin Nałęcz-Niesiołowski, który w piątek stanie za pulpitem dyrygenckim.

Reżyser Jacek Tyski zdradził, że choreografię osadził w stylistyce neoklasycznej, zgodnie z duchem muzyki Prokofiewa. Czas akcji jest raczej nieokreślony, bo historia ma przecież wymiar uniwersalny, ale kostiumy Marty Fiedler i elementy scenografii Olgi Skumial prowadzą nas jednak do renesansowej Werony.

- Główni bohaterowie są tragicznymi ofiarami własnych rodzin. To przecież bardzo młodzi ludzie, idealiści, bardzo emocjonalni i w swoich wyborach niewinni. Ich oprawcami są karmiące się nienawiścią rodziny - opowiadał Jacek Tyski.

- Wprawdzie świat się dziś zmienił, ludzie kierują się innymi zasadami, ale miłość, zwłaszcza ta nieszczęśliwa, wciąż istnieje.

W roli Romea zobaczymy m.in. Roberta Kędzińskiego, Julię zatańczy Rina Nishiuchi. - To pierwsza duża rola w mojej karierze, wielka szansa, ale i wielka odpowiedzialność - mówiła młodziutka "Julia". - Moja bohaterka jest bardzo niewinna, ale wypełniona emocjami. Nie tylko miłością, ale także gniewem i smutkiem. Opowiem o nich tańcem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji