Artykuły

Carpe diem, czyli trzej faceci w lesie

W Teatrze Old Timers Garage w Katowicach-Piotrowicach premiera komedii "Obóz przetrwania". Będzie o fajtłapowatych facetach i zaradnych kobietach. Propozycja idealna na Dzień Kobiet! Z autorem sztuki, Markiem Pituchem rozmawia Marta Odziomek z Gazety Wyborczej - Katowice.

Marta Odziomek: "Obóz przetrwania" to pana najnowsza sztuka, którą na deskach Old Timers Garage w Katowicach reżyseruje Jakub Ehrlich. Premiera w czwartek 8 marca. Kto jest bohaterem?

Marek Pituch [na zdjęciu]: Bohaterem "Obozu przetrwania" jest Ludwik Pęcina. To nieco sknerowaty księgowy, który w przedziwnych okolicznościach dowiaduje się, że jest niestety chory i zostały mu de facto dwa miesiące życia. Jego przyjaciele, dowiadując się o tym, postanawiają mu tę resztę życia uatrakcyjnić, wykorzystać do maksimum czas, jaki mu pozostał. Organizują tytułowy obóz przetrwania. Akcja sztuki przenosi się do lasu (a właściwie powycinanej puszczy - to taki mały polityczny wtręt), gdzie panowie próbują stać się "prawdziwymi mężczyznami". Do głosu dochodzi ich natura, zaczynają między sobą rywalizować o miano najlepszego samca "alfa". Do tego wszystkiego w lesie pojawia się też piękna kobieta. Niejedna zresztą...

No właśnie. Premiera przewidziana jest w Dzień Kobiet. To nie przypadek?

- To nie przypadek. Tak naprawdę jest to właśnie opowieść o kobietach, o ich przebiegłości. O tym, że właściwie to one dziś mają więcej tego samczego pierwiastka niż faceci. A oni zaś są dość dziecinni, nie radzą sobie z różnymi problemami. Kobiety, przychodząc na to przedstawienie, będą mogły zobaczyć, jak faceci zachowują się, kiedy są w swoim własnym gronie.

Będzie też trochę o przyjaźni i rywalizacji męsko-męskiej.

Kobiety w tym spektaklu - a są to trzy bohaterki - noszą cechy odpowiadające współczesnemu wyobrażeniu o płci pięknej. Jest zatem zaradna, przedsiębiorcza i będąca zarówno głową, jak i szyją żona Ludwika Grażyna Pęcina. Jest twarda i nieustępliwa kapral Monika Nicpoń. Jest też efemeryczna, rozgadana, tajemnicza piękność - Andżela. Wszystkie postaci grane są przez jedną aktorkę, co stanowi spore wyzwanie dla odtwórczyni owych ról.

W obsadzie, oprócz pana i kilku innych aktorów, znalazł się też Jakub Wons. Śląska publiczność miała okazję oglądać was na scenie OTG niejeden już raz. Jak zaczęła się wasza współpraca?

- Poznaliśmy się ponad piętnaście lat temu! W Warszawie. Kuba jest warszawiakiem, ja przyjechałem do stolicy z rodzinnego Miechowa, a właściwie z Krakowa, zaraz po studiach, by zdobywać świat teatru i kina. Tak trafiłem do Teatru Druga Strefa, gdzie właśnie zacząłem współpracować z Kubą. Graliśmy razem w wielu spektaklach, m.in. w "Dialogach penisa", które to przedstawienie pokazywaliśmy w OTG. I w sumie tak też zaczęła się nasza współpraca z tą katowicką sceną.

Wspólnie tworzycie klimat tego teatru. Od jak dawna?

- Od ponad siedmiu lat! Ten nasz pierwszy spektakl tak się spodobał, że Adam Grzadziel, "szef" i właściciel Old Timers Garage, zaproponował nam współpracę. I tak oto kursujemy między Warszawą a Katowicami, realizując kolejne premiery. W niektórych gramy wspólnie z Kubą, innych jestem autorem, ale w nich nie gram. Największym powodzeniem cieszy się "Halo, penis?", ale w repertuarze są także takie tytuły jak "Żona do adopcji", "Pewniak" i "Być jak John L.", których jestem autorem, czy nieco bardziej wymagający, mniej komediowy "Letni dzień" według sztuki Sławomira Mrożka.

Warto zaznaczyć, że OTG jest sceną prywatną.

- I gramy kilka razy w miesiącu różne tytuły przy kompletach na widowni! Ludzie przychodzą do nas, bo dociera do nich pocztą pantoflową, że warto, że fajnie, że śmiesznie.

Publika tu w Katowicach jest wspaniała. Mamy nawet zaprzyjaźnione grupy fanów, które wielokrotnie przychodzą na te same spektakle. A po przedstawieniu, w teatralnym barze, słuchamy ich spostrzeżeń i zacieśniamy znajomości. Co teraz rzadkie w teatrach. Każdy gdzieś pędzi po spektaklu.

W obsadzie "Obozu przetrwania" znaleźli się też aktorzy znani z telewizji: Lesław Żurek i Olga Borys. Wcześniej graliście z Jakubem Wonsem z Anną Muchą w sztuce "Letni dzień". Trudno jest namówić rozpoznawalnych aktorów do współpracy?

- To zależy. Jeśli aktor chce nowych wyzwań i jeśli my proponujemy mu ciekawą rolę do zagrania, to zwykle jest zainteresowany. Finanse są mniej ważne, choć wiadomo, że za darmo nie zagrają, ale ciekawi ich głównie to, czy jest dla nich pole do popisu na scenie. Ani Musze, która gra w "Letnim dniu", zależało po prostu na zagraniu w sztuce Mrożka. No i nie bez znaczenia była osoba reżyserki Olgi Chajdas, o której w niedługiej przyszłości usłyszy cały świat!

Czy aktorowi pisze się dla teatru łatwiej?

- W moim przypadku tak. Zdecydowanie lepiej czuję życie sceniczne niż zawodowy pisarz, dramaturg. Taką przynajmniej dostaję "zwrotkę" od aktorów i reżyserów, którzy stwierdzają, że mój język, stylistyka, po prostu "leży im w gębie". Nie mówiąc o tym, że pisząc, myślę o technicznych rozwiązaniach. Choćby o tym, żeby aktor miał odpowiednią ilość czasu na przebiórkę.

Lubi pan pisać i grać w komediach.

- Komedia to o tyle wdzięczne pole do działania, że można mówić przez jej formę o poważnych rzeczach w sposób trochę mniej poważny. Ludzie mają dziś tyle przykrości w życiu, że nie chcą oglądać smutnego teatru.

Premiera "Obozu przetrwania" w czwartek 8 marca o godz. 20. Bilety: 60 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji