Obława Augustowska na białostockiej scenie
Teatr Dramatyczny próbuje przenieść na scenę temat trudny i bolesny - Obławę Augustowską, w której ponad 70 lat temu bez wieści zaginęło 600 osób. Sztuka rodziła się w bólach, przedstawienia na razie nie ma, ale próbkę tekstu póki co, wstępnie przedstawiono pierwszym widzom. Czytanie performatywne pokazało, że do spektaklu jeszcze długa i wyboista droga. Ale dobrze, że teatralne próby zmierzenia się z tematem - są - pisze Monika Żmijewska w Gazecie Wyborczej-Białystok.
Czwartkowa - przygotowywana w tempie, na Dzień Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" - prezentacja to pierwsza próba przeniesienia tego mrocznego wątku powojennej historii na scenę. Od lat z tematem mierzą się historycy i Instytut Pamięci Narodowej, ciągle nie wiadomo jednak najważniejszego - gdzie jest pochowanych blisko 600 osób związanych z podziemiem niepodległościowym, zamordowanych przez oddziały Armii Czerwonej i wojsk NKWD przy pomocy Wojska Polskiego i UB. Obława nazywana jest "małym Katyniem", m.in. z powodu skali, przymusu milczenia o niej przez okres PRL i wciąż niewyjaśnionych okoliczności.
Skrótowe wątki
Historycy robią co mogą, by o obławie wiedziało coraz więcej osób, to się powoli zmienia, jednak temat ciągle jest zbyt mało znany. Pomysł, by stworzyć spektakl na temat tragicznych wydarzeń z lipca 1945 roku, na pewno więc ma wartość edukacyjną.
Jego wystawienie Piotr Półtorak zapowiedział, gdy obejmował dyrekcję teatru.
Do realizacji teatr przymierza się od miesięcy, na razie o premierze nie słychać. Powstała wstępna wersja tekstu sztuki autorstwa Konrada Szczebiota (kierownika literackiego teatru) i Adama Białousa, będąca teatralną adaptacją książki tego ostatniego autora - "Śmierć przyszła w lipcu". Jaka jest książka - trudno powiedzieć, nie została jeszcze wydana.
Jak jest sztuka? Prezentowana w czytaniu performatywnym w reż. Rafała Matusza wydaje się być ciągiem migawek, sklejonych trzech wątków, podanych dość łopatologicznie i skrótowo. Jest w sztuce wątek ubeka, po latach wspominającego swoją drogę w aparacie bezpieczeństwa i katującego osoby związane z podziemiem. Jest wątek partyzantów, pokazanych w ostatnich dniach przed obławą. Jest też perspektywa Sowietów, którzy całą zbrodnię zaplanowali. Mieszają się czasy - na historię tragicznych lipcowych wydarzeń nakłada się historia oprawcy, który opowiada, co działo się z nim w kolejnych latach. Pojawiają się prawdziwe nazwiska i pseudonimy, niektóre postaci z kolei sklejone zostały z kilku biografii.
Przymiarka do spektaklu
Tekst sztuki to dopiero punkt wyjścia do pracy nad spektaklem. Trudno powiedzieć, jak wybrzmi w pełnowymiarowym przedstawieniu. W czytaniu performatywnym, wyposażonym w pewne zabiegi inscenizacyjne, brzmiał... tak sobie. Były w nim momenty poruszające (np. finał, w którym dziecko pyta o ojca), były momenty irytujące (powtarzanie, nie wiadomo w sumie po co na różne sposoby - z powagą i żartem - fraz "Dom Turka" - czyli ubeckiej katowni w Augustowie).
Postać kata podczas czytania została rozpisana na kilka różnie brzmiących głosów aktorek, być może po to, by w jednej osobie pobrzmiewały echa kilku postaci. Jednak w efekcie ów zabieg wprowadzał irytujący chaos.
Performatywna prezentacja to dopiero pierwsza próba zderzenia tekstu dramatu z widownią i punkt wyjścia do pracy nad spektaklem. Tekst zapewne będzie (powinien) ewoluować - trudno więc go na tym etapie całościowo i ostatecznie oceniać.
Dobrze, że teatr podjął wyzwanie i mierzy się z trudnym i bolesnym tematem. Czy jednak udźwignie zadanie - okaże się, gdy powstanie pełnowymiarowy spektakl.
***
Po czytaniu odbyło się spotkanie poświęcone Obławie Augustowskiej. W panelu dyskusyjnym wzięli udział twórcy sztuki oraz goście: Barbara Bojaryn-Kazberuk - przedstawiciel Instytutu Pamięci Narodowej i reprezentantki rodzin zamordowanych osób: Halina Ślimko oraz Teresa Stefańska. Po spotkaniu zagrał zespół "21 gram", białostocka grupa promująca kulturę chrześcijańską.
Obława Augustowska
W lipcu 1945 r., blisko 600 osób, związanych w bezpośredni lub pośredni sposób z podziemiem, zostało zatrzymanych przez żołnierzy sowieckiego Kontrwywiadu Wojskowego "Smiersz" III Frontu Białoruskiego Armii Czerwonej, przy współudziale funkcjonariuszy polskich organów Bezpieczeństwa Publicznego, MO oraz żołnierzy I Armii WP. Do dziś nie wiadomo, gdzie jest miejsce ich pochówku.
Od kilku lat śledztwo w sprawie Obławy Augustowskiej prowadzą prokuratorzy oddziału IPN w Białymstoku. W 2016 roku historycy odkryli na rosyjskich stronach internetowych archiwalne dokumenty ministerstwa obrony Rosji związane z obławą, a w nich - informacje na temat akcji, skierowanej przeciwko Armii Krajowej. Wzięło w niej udział około 40 tys. żołnierzy.
Śledztwo utknęło jednak w miejscu, zdaniem historyków miejsce pochówku nie zostanie odnalezione bez działań na szczeblu politycznym.