Artykuły

Naga prawda

"Bella figura" Yasminy Rezy w reż. Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Magda Mielke w Teatrze dla Was.

"Fare bella figura" - mawiają Włosi, twierdząc, że każdy przed śmiercią powinien dokonać czegoś wyjątkowego. Choć na gdańskiej scenie aż kipi od emocji, brutalna konfrontacja z ludzką naturą uwiera, a scenografia i muzyka są widowiskowe, to polska prapremiera "Belli figury" nie okazała się realizacją spektakularną.

Francuska dramatopisarka i aktorka, Yasmina Reza, słynie ze sztuk, w których rozpracowuje mechanizmy rządzące ludzkimi emocjami. Jest autorką przetłumaczonej na 35 języków "Sztuki" opowiadającej o trojgu czterdziestolatków, między którymi rodzi się konflikt z powodu jednego białego obrazu. Największy rozgłos przyniósł jej jednak dramat "Bóg mordu", o spotkaniu dwóch małżeństw, które próbują wyjaśnić przyczyny bójki ich synów. Roman Polański nakręcił na tej podstawie film pt. "Rzeź". Najnowsza premiera Teatru Wybrzeże to polska prapremiera kolejnego dramatu Rezy "Bella figura".

I tym razem dramatopisarka zaprasza do emocjonalnego mikrolaboratorium. Podobnie jak w "Bogu mordu" kilka nieznających się bliżej osób zostaje skazanych na swoje towarzystwo, co staje się przyczyną prześwietlania swoich zachowań i wzajemnych relacji, a przede wszystkim prowadzi do emocjonalnego wrzenia, które weryfikuje maniery, ogołaca z gry pozorów i zmusza do porzucenia konwenansów.

Pięcioro bohaterów spotyka się przez niefortunny przypadek. Boris (Michał Jaros) zabiera swoją kochankę Andrę (Agata Bykowska) na kolację do restauracji poleconej przez jego żonę. Tam wpadają na przyjaciółkę tejże żony, Françoise (Katarzyna Dałek), która ze swoim mężem Ericem (Jakub Nosiadek) wybrała to miejsce, żeby świętować urodziny jego matki lekomanki, Yvonne (Katarzyna Figura). Niefortunne potrącenie kobiety przez cofającego na parkingu Borisa staje się powodem do wypicia drinka na zgodę.

Już od początku wiadomo, że w spektaklu będzie gęsto od emocji. Dojechawszy do restauracji, Boris informuje bowiem kochankę, że zabrał ją na kolację do miejsca polecanego przez jego żonę. Ta nie pozostaje mu dłużna i opowiada o seksie z kolegą z pracy, w dodatku dużo od niej młodszym. Odbywająca się na parkingu przed restauracją scena została zwielokrotniona - za pierwszym razem odgrywana jest jako zwyczajna rozmowa, później z większa dozą irytacji, a na końcu jako w pełni wybrzmiewająca kłótnia.

W dużej mierze banalne sytuacje doprowadzają bohaterów na skraj załamania nerwowego, dekonstruując przy tym ich zachowania, obnażając (nie tylko) intencje i ujawniając pierwotne instynkty. W końcu nikt nie ma już siły, żeby udawać. Katalizatorem zachowań jest tu bez wątpienia matka Erica, która wydaje się najbardziej "prawdziwa" w swoich słabościach i uniesieniach. Na początku niby piąte koło u wozu, z czasem zdaje się dominować nad towarzystwem.

Na początku całą uwagę skupia na sobie Andrea - ciekawa, złożona kreacja Agaty Bykowskiej, po raz pierwszy obsadzonej w Wybrzeżu w pierwszoplanowej roli. Młoda kobieta pracująca w aptece, samotnie wychowująca córkę i od kilku lat uwikłana w romans z żonatym mężczyzną, wzbudza politowanie. Z czasem swoją szczerością ujmuje publiczność. Nie ukrywa bowiem swoich pragnień, ogromnej potrzeby bycia kochaną i zauważaną. To postać zwyczajnej dziewczyny, niedoskonałej, obarczonej nałożonymi na siebie oczekiwaniami innych. O wiele ciekawsze niż relacja z Borisem są jej powiązania z matką Erica. Dla Yvonne Andrea staje się przypomnieniem jej samej z młodości. Obie kobiety w podobny sposób szukają pewności siebie i zapomnienia o bezradności i upokorzeniach w używkach. Wizualizacją połączenia tych dwóch kobiet są wykonywane przez nie na scenie piosenki. Pod koniec spektaklu matka Erica wręcz dosłownie wchodzi w buty Andrei.

Grzegorz Wiśniewski zbudował spektakl na perwersyjnej nagości, która miała być wyrazem buntu i rozpaczy upokorzonej bohaterki. Zdominowała ona jednak przekaz i stała się kontrowersją dla samej kontrowersji. To zabieg zbyt dosłowny i niepotrzebny. Dosłowne ogołacanie aktorów przez reżysera, przysłania ich bezlitosne odzieranie z zahamowań w zamyśle dramatopisarki. W gdańskiej realizacji większe wrażenie niż paradująca nago aktorka robi niebanalna scenografia autorstwa Mirka Kaczmarka, z umieszczoną w centrum sceny toaletą. Całość dobrze ilustruje muzyka Filipa Kanieckiego.

---

Magda Mielke - absolwentka Dziennikarstwa i studentka Filmoznawstwa na Uniwersytecie Gdańskim. Recenzentka filmowa i teatralna, miłośniczka współczesnej literatury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji