Artykuły

Nieustająca biesiada u Nerona. Każdy może na nią wpaść

"Neron" Jolanty Janiczak w reż. Wiktora Rubina w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Krzysztof Lubczyński w Dzienniku Trybuna.

"Neron (...) bardzo się troszczył o lud, musiał mu dostarczać rozrywki i dlatego urządził największe święto starożytności. Jak opowiada piękną prozą Tacyt, cesarz otworzył swoje ogrody na przyjęcie. Każdy, kto był kimś, przybył na ucztę: senatorowie, arystokracja, kronikarze przekazujący sobie plotki towarzyskie - cały wielki świat. Neron miał jednak kłopot: nie wiedział jak oświetlić tak ogromną przestrzeń, rozległe ogrody. Przyszedł mu do głowy pomysł: kazał sprowadzić przestępców i spalić ich, żeby zapewnić światło. (..). Dla mnie w tym wszystkim nie jest interesujący Neron, tylko jego goście. Kim byli zaproszeni przez Nerona ludzie?"

Te słowa pochodzące z "Głodu" argentyńskiego pisarza Martina Caparrosa wypowiada Neron na otwarcie przedstawienia, niczym jego uwerturę. W tej roli świetny Marek Czachor, ciekawie grający swoją "niecharakterystyczną", rozpowszechnioną powierzchownością "jak każdy", daleki od fizycznego upostaciowanie zła rodem z okrutnej baśni, przypominający raczej rutynowanego, sprawnego, wyluzowanego, zaprawionego w amikoszonerii konferansjera współczesnych show. Posługując się aktualnymi skojarzeniami, można by dowcipnie rzec, że "Neron" Jolanty Janiczak i Wiktora Rubina to widowisko grupy rekonstrukcyjnej sięgającej w rzymską starożytność i odtwarzającej przebieg jednej ze słynnych uczt cesarza Nerona w Domus Aurea. Nie o to jednak chodzi. To nie jest teatr rekonstrukcji historycznej. Na scenie jest przede wszystkim nasza współczesność. Niech nas nie zmylą kostiumy nawiązujące do "mody starożytnej". Nawiązują do niej całkowicie swobodnie, umownie. Biała tunika cesarza, to nie strój skopiowany z "Pochodni Nerona" Siemiradzkiego. To jakaś biała sukienka damska, lekko przedatowana, wyciągnięta z dna współczesnej szafy. To także my, nasz czas, w którym moda przestała być jednolitym i ogólnie obowiązującym kanonem, w którym nie tyle panuje jakaś jednak aktualna moda, lecz rozmaite mody żyją obok siebie, równolegle. Podobno Neron nosił się jak kompletny luzak i podobno mogło to robić to takie wrażenie, jakby jakiś współczesny prezydent czy premier przyszedł na oficjalne spotkanie w bermudach do kolan, kolorowej koszulce plażowej "w palmy" i ciemnych okularach w ekstrawaganckiej oprawce. Jeśli tak było rzeczywiście, to znaczy, że był prekursorem naszego świata, w której konwencje są fakultatywne, funkcjonują w świecie konkurencji, a ogólną konwencją jest świat multikonwencjonalny. Czyli wszystko już było? Nasza cywilizacja jest cywilizacją nieustannych powrotów? Na przykład gestu "rzymskiego pozdrowienia", blisko dwa tysiące lat później powtarzanego jako "salut faszystowski", a kolejne kilkadziesiąt lat później szyderczo kryptonimowanego jako "zamawianie pięciu piw". Nowe gesty nie są już stwarzane ab ovo.

Od zarania cywilizacji korzystamy z tego samego zasobu. W tekście prezentacyjnym spektaklu na stronie teatru czytamy: "Ponad dwa tysiące lat temu moralność judeochrześcijańska mieszkała w katakumbach, był to inny świat: bez tabu i poczucia winy, jednak zachowujący hierarchie, wierzenia i obrzędy. Neron jako władca absolutny i jako absolutny artysta, miał totalną kontrolę nad nastrojem, charakterem i dynamiką ucztowania. Nie miał umiaru, jego występy trwały nawet dwanaście godzin, a apetyt był wciąż niezaspokojony, dbał o to, by rozkosze trwały jak najdłużej, dlatego ucztującym zawsze zapewniano m.in. dostęp do womitoriów oraz innych form relaksu i oczyszczenia. Twórcy spektaklu zainspirowani współczesnymi technikami sprawowania władzy, podejmują próbę rekonstrukcji jednej z legendarnych uczt Nerona. Poprzez przywołanie najważniejszych dla niego wydarzeń i osób, Neron spróbuje znieść granicę między sztuką i byciem, aktorem i widzem, widowiskiem i spotkaniem".

A jak jest u nas? Modus postępowania Nerona, stosowane przez niego techniki zdają się łudząco przypominać naszą polityczną epokę. Neron ucztował przez dwanaście godzin. Niby długo, ale co to jest w porównaniu naszymi czasami? Dziś telewizyjna, radiowa i internetowa transmisja z permanentnego politycznego spektaklu trwa 24 godziny na dobę, non stop. Dziś władcy polityczni i medialni także dbają o to, by apetyty publiczności wciąż były niezaspokojone, by rozkosze spektaklu trwały jak najdłużej, by był dogodny dostęp do womitoriów (współczesnymi womitoriami są media, a nie psychoanalityczne kozetki i konfesjonały?), do relaksu i oczyszczenia. Twórcy spektaklu "są zainspirowani współczesnymi technikami sprawowania władzy", ale jest też odwrotnie - to "współczesne techniki sprawowania władzy" są zainspirowane, choćby i podświadomie, technikami Nerona. I jeszcze coś, co czyni naszą epokę podobną do czasów Nerona.

Mówi się, że gen recesywny odzywa się często w odległym, n-tym, następczym pokoleniu, stąd często lepsza jest harmonia między wnukami a pradziadkami niż między dziećmi a rodzicami. W "Fanfanie Tulipanie" Christiana Jacqa (1952) rozpoczynający filmową opowieść komentator z offu powiada: "Wojny były w tych czasach jedynymi rozrywkami królów, w których lud brał udział". My żyjemy w innych czasach, bliższych nerońskim niż Wiekowi Świateł. Dziś prawo do udziału w zabawie mają wszyscy. Oczywiście jest podział na kategorie miejsc na spektaklu: są loże, są miejsca pierwsze, są drugie, są dostawki, ale ogólnie bawić się mogą wszyscy. Jest jednak coś jeszcze bardziej charakterystycznego: zatarcie granicy między rolą uczestnika, a pozycją obserwatora, między rzeczywistością a widowiskiem, faktem a fikcją. A może raczej -fikcja staje się faktem. Trochę tak jest z mnożącymi się jak grzyby po deszczu komisjami śledczymi i weryfikacyjnymi transmitowanymi przez telewizje i internet. Ale nie tylko polityką żyje widownia. Także podpatrywanym erotyzmem, który tu najsilniej, w dawce prawdziwie esencjonalnej reprezentuje Anna Ilczuk. Ale na tej uczcie znajdzie się coś dla każdego. Twórcy spektaklu ową zasadę partycypacji zastosowali w praktyce. Na kogo padł wzrok aktora, mógł załapać się na masaż czy łyk wina na krzyżu. Trochę było mi żal, że nie sięgali wzrokiem do skrytych w ciemności ostatnich rzędów, gdzie siedziałem i brali tylko tych, co pod ręką, ale i tak miałem poczucie uczestnictwa.

"Neron", tekst i dramaturgia Jolanta Janiczak, Teatr Powszechny w Warszawie, , reż. Wiktor Rubin, obsada, m.in. Michał Czachor, Anna Ilczuk, Julia Wyszyńska, scenogr. Micha! Korchowiec, kost. Hanna Maciąg. Premiera 23 marca 2018

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji