Artykuły

Rękopisy nie płoną

- To spektakl ważny dla mojego pokolenia, dotkniętego stalinizmem - mówi KRZYSZTOF ROŚCISZEWSKI. W Teatrze Jaracza w Olsztynie reżyseruje sztukę "Bułhakow" Macieja Wojtyszki. Premiera 3 czerwca na dużej scenie.

Nigdy olsztyński teatr nie wystawił adaptacji utworu Bułhakowa. Pewnie widzowie chętniej obejrzeliby "Mistrza i Małgorzatę" niż sztukę o ponurych czasach, w których żył autor tego dzieła.

- Może i chętniej, ale ani ja, ani dyrektor teatru nie kierujemy się potrzebą nabijania widowni. Obaj byliśmy pod wrażeniem tekstu sztuki Macieja Wojtyszki. Poza tym w dramacie, oprócz tego że znajduje się sporo faktów zaczerpniętych z biografii Michaiła Bułhakowa, zwłaszcza z ostatniego roku jego życia, jest wiele odniesień i cytatów z "Mistrza i Małgorzaty". Zresztą mojej ukochanej książki.

To sztuka o Bułhakowie, ale bez niego.

- Nie występuje tu, ale wiele się o nim mówi. Jest rodzajem metafory. To sztuka o ludziach z nim związanych i czasach, w których żyją. Akcja dzieje się zimą 1940 roku. To opowieść o stalinowskim imperium zła, o tym, co niesie za sobą reżim, o tym, do czego prowadzi strach. Dowiemy się wiele o odwadze pisarza, który w warunkach konspiracji tworzy dzieło swojego życia.

Akcja przenosi nas od bufetu Moskiewskiego Teatru Artystycznego, przez mieszkanie Bułhakowa do pokoju przesłuchań na Łubiance. Wojtyszko studiował epokę, m. in. materiały dotyczące pisarzy prześladowanych przez NKWD. Większość postaci występujących tu jest historyczna.

Był pan dzieckiem, kiedy rozgrywały się te wydarzenia.

- Dlatego będzie to spektakl ważny dla mnie i mojego pokolenia, bezpośrednio dotkniętego stalinizmem. Mam w oczach obrazy z dzieciństwa: wywózkę z Wilna na Sybir, żałobę po śmierci Stalina. Pamiętam ciągły strach, że aresztują ojca, lotnika, przedstawicielala sanacji. Przez to zresztą nie przyjęli mnie

do ogólniaka. Byłem młody i żyłem w atmosferze zakłamania, donosicielstwa, gdzie podsłuchy, anonimy były na porządku dziennym. Gdzie za przepisywanie rękopisu powieści - o czym mowa w sztuce Wojtyszki - można było dostać pięć lat w łagrze. Dla mnie ta sztuka jest żywa i aktualna.

A co w niej znajdzie młode pokolenie?

- Rozważamy tu postawy ludzkie, aktualne również dzisiaj. To rzecz o miłości, wyborach, tchórzostwie. Jestem staroświeckim reżyserem, więc robię sztuki prosto i zrozumiale. Mówimy o tym, że niezależnie od rzeczywistości, zawirowań politycznych, płody wolnego ludzkiego ducha ostaną się. "Rękopisy nie płoną" - jak mówi Woland. To sztuka o tym, że warto cenić różnorodność myśli ludzkich, że nie wolno się sprzedawać, ale walczyć o swoje, niezależnie od sytuacji politycznej. Największą ułomnością człowieka jest tchórzostwo - to cytat z powieści zawarty w sztuce, który właściwie jest mottem spektaklu.

Ale dzisiaj nie musimy się już bać.

- No tak, ale kiedy słucham polityków, obserwuję ich fanatyzm, to myślę, że zawsze trzeba przypominać o niebezpieczeństwie totalitaryzmu. Dziś otwieramy teczki i sądzimy winnych. Ale czy uwzględniamy sytuację człowieka, który często stawał przed wyborem: życie swoje albo rodziny w zamian za współpracę?

Widział Pan tę sztukę w reżyserii Wojtyszki?

- Tak, wybrałem się na nią niedawno do krakowskiego Teatru Słowackiego, gdzie cztery lata temu odbyła się jej prapremiera. To był warunek otrzymania zgody od autora na wystawienie sztuki. Jesteśmy chyba jedynym teatrem, który realizuje ją po Wojtyszce, autorze adaptacji i reżyserze. Moje przedstawienie bardziej wyostrza sprawy polityczne, za to mniej eksponuje ducha "Mistrza i Małgorzaty". Muzykę pisze Jerzy Satanowski. Kostiumy cofają nas 60 lat wstecz, a elementem scenografii będą dwie żelazne kurtyny. Dlaczego aż dwie - widzowie dowiedzą się podczas spektaklu.

***

Krzysztof Rościszewski

Urodził się 66 lat temu w Wilnie, w szlacheckiej rodzinie posiadającej majątki na Polesiu, w Płońskim i Płockim. Ocalony podczas wywózki na Sybir, trafił z matką pod Kraków. W Zakopanym ożenił się i zaczął pracę zawodową. Absolwent Studium Teatralnego i Akademii Teatralnej w Warszawie, studiów filologicznych w Gdańsku i Krakowie. Prowadził teatry w Katowicach, Wrocławiu, Grudziądzu i oba olsztyńskie. Wielokrotnie nagradzany za reżyserię na festiwalach teatralnych. W zeszłym roku odszedł na emeryturę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji