Artykuły

Piotr Franaszek: Byliśmy głodni wydarzenia o takim formacie

- Teatr w budowie, który zaistniał ze swoim plastycznym festiwalem, dopełnił wszystko, co można powiedzieć o scenie. Pozwala nam to na stwierdzenie, że Lublin jest miastem teatru - mówi Piotr Franaszek, dyrektor Centrum Spotkania Kultur, organizatora Festiwalu Scenografii i Kostiumów "Scena w Budowie".

TOMASZ KOWALEWICZ: W Centrum Spotkania Kultur trwa II edycja Festiwalu Scenografii i Kostiumów "Scena w Budowie". Rozmawiamy o festiwalu młodym, którym ciągle się rozwija i ma przed sobą wiele wyzwań. Trudno było w ogóle zorganizować takie wydarzenie w naszym mieście?

PIOTR FRANASZEK: Ten festiwal był jedną z naszych pierwszych imprez cyklicznych. Od początku byliśmy głodni wydarzenia o takim formacie, a tym samym mieliśmy w sobie głód sukcesu. Trudnością na pewno był fakt, że w tym budynku wszystko było nowe, a my musieliśmy dopiero przedstawić się wielu instytucjom w Polsce. Kiedy wysyłaliśmy pierwsze zaproszenia do udziału w przeglądzie, dyrektorzy jeszcze nas nie znali. Pomogła nam osoba Leszka Mądzika i skład całej rady programowej, która ochoczo przystąpiła do tej idei. Ważne jest też to, że już wcześniej festiwal był testowany w różnych odsłonach przez Leszka [Mądzika - przyp. tko]. "Scena w Budowie" świetnie osadziła się w Centrum Spotkania Kultur. Myślę, że ten budynek - poprzez swoją architekturę i surowe przestrzenie - był bardzo dobrą areną dla takiej inicjatywy. Zawsze powtarzam, że jesteśmy scenografią samą w sobie. Zresztą, gdy Ewa Braun zobaczyła ten budynek, stwierdziła, że trudno pracować tu scenografią, bo właściwie ona jest już gotowa. Wróciło to później do nas w takich inicjatywach, jak chociażby film Agnieszki Holland i inne produkcje, które powstają w tym miejscu. Pierwszy etap tego wydarzenia jest za nami, ale na przyszłość mamy sporo ambicji i marzeń.

Można powiedzieć, że Lublin to obecnie forum najlepszych twórców teatralnych w Polsce?

- Myślę, że tak. Mówimy o Lublinie jako dorobku, który jest osadzony w tym mieście. Niedawno był u nas Waldemar Dąbrowski - dyrektor Teatru Wielkiego Opery Narodowej i powtarzał, że przez wiele lat potencjał teatralny Lublina był niedoceniony i niedoszacowany. To, co w przeszłości robili Leszek Mądzik, Janusz Opryński czy Włodzimierz Staniewski, oczywiście wiązało się z sukcesem w Polsce i na świecie, ale chyba Warszawa nie do końca to doceniła. Kolejne festiwale, które pojawiły się na tej bazie, pozwalają nam na stwierdzenie, że jesteśmy miastem teatru. Teatr w budowie, który zaistniał tutaj ze swoim plastycznym festiwalem dopełnił wszystko, co można powiedzieć o scenie.

Twórcy festiwalu podkreślają, że "Scena w Budowie" to wydarzenie wyjątkowe na skalę ogólnopolską. Na czym polega ta wyjątkowość?

- Mało kto zajmuje się scenografią w takiej skali, dlatego tak trudno znaleźć wydarzenie alternatywne. Możemy mówić jedynie o biennale sztuki najnowszej w Pradze czy Katowicach, gdzie scenografię można oglądać na co dzień na podobnej imprezie. Mimo tak monumentalnego kodu, jaki jest w scenografii, wciąż niewiele wydarzeń jest jej poświęconych. A to przecież ogromna technika i technologia. Wystarczy przypomnieć chociażby operę "Umarłe miasto", która wiązała się z czterema tirami samej scenografii i całym tygodniem pracy stu osób z Opery. Zjawisko jest mało reprezentowane - w sensie naukowym czy festiwalowym - stąd ten festiwal jest tak wyjątkowy.

Ważne jest też chyba to, że spektakle są wybierane przez specjalistów. Muszą więc być obiektywnie dobre, by w ogóle na tym festiwalu zaistniały.

- To prawda. Spektakle, które zapraszamy do finału wybiera grono specjalistów, ale dodatkowo na straży jakości stoi też Rada Programowa. Jest jeszcze jury, które z nominowanych spektakli wybiera tych, którzy dostają laury i nagrody.

Niektórzy widzowie mogą czuć jednak niedosyt, że nie wszystkie spektakle nominowane na festiwalu "Scena w Budowie" można zobaczyć na scenie Centrum Spotkania Kultur.

- Naszym celem jest to, by wszystkie spektakle pojawiły się na scenie w Lublinie. Sposobem na to jest rozłożenie festiwalu w dłuższym okresie. Nie wiąże się to z kumulacją wszystkich wydarzeń w ciągu weekendu czy tygodnia, jak to bywa w przypadku innych przeglądów. Wtedy właściwie cały czas trzeba być w teatrze. Chcemy, by nominowane przedstawienia mogły zaistnieć w CSK nawet i w ciągu całego roku. To istotne także z punktu widzenia widowni, która mogłaby zaplanować wizytę z wyprzedzeniem. Do tego zmierzamy. To, że na razie nie jest to możliwe, wynika z terminów i budżetu. Spektakle są często zdejmowane z afisza winnych miastach i żeby na nowo je wyprodukować i przywieźć do Lublina, trzeba liczyć się z ogromnym kosztem i skomplikowaną logistyką Nierzadko teatry nie mają takiej możliwości.

Festiwal jest też skierowany do turystów?

- Nasze wydarzenie składa się z kilku obszarów. Po pierwsze to konkurs scenografii i kostiumu teatralnego, podczas którego grono specjalistów zaprasza do Lublina spektakle, a przy okazji toczy się rozmowa o aspektach plastycznych danego przedstawienia. Oprócz tego pokazujemy też zjawiska w formie wystaw i warsztatów plastycznych. Jest to dla mnie ważny obszar, który mam nadzieję, będzie atrakcją dla turystów, jak i gości mniej obeznanych z teatrem. W tym roku mamy m.in. wystawę "Opera Fashion" z Opery Narodowej, "Upadek Ikara", czyli prace studentów Akademii Sztuk Pięknych z całej Polski i "Kingsajz" z elementami scenograficznymi, które zaistniały w filmie. Myślę, że to ukłon w stronę tego, by zjawiskiem scenografii zainteresować szerszą publiczność. Otwieramy ogromne magazyny, często znajdujące się poza teatrami, które same w sobie są już magicznym światem. To jest ta innowacja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji