Artykuły

Szufladkując

CYPRIANA KAMILA NORWIDA odwiedził kiedyś jego znajomy. Poeta przeglądał właśnie gazetę. - Czy jest coś nowego? - zapytał gość. - Owszem. - A co? - Data - wyjaśnił spokojnie Norwid.

Na dobrą sprawę podobnych uczuć można doznać, przeglądając tygodniowy repertuar naszej TV. Bo przecież zarówno . taki "Pegaz" jak "Teleecho", "Eureka" czy "Świat, ludzie, polityka" - to przecież nic nowego. Wprost przeciwnie - pozycje "stare jak świat". A w każdym razie - świetnie znane telewizyjnej publiczności.

Ktoś kiedyś zwrócił uwagę, że w naszej TV rysuje się coraz wyraźniej tendencja do szufladkowania programów i zamykania ich w najrozmaitszego rodzaju rubrykach i rubryczkach. Jest to spostrzeżenie nie pozbawione racji, choć może poczynione nieco na wyrost. W końcu bowiem każdego tygodnia notujemy również sporo audycji nowych, me należących bynajmniej do jakiegoś cyklu czy serii.

Sama sprawa jednak, a raczej sygnał ostrzegawczy w tej sprawie zasługuje na rozpatrzenie. Rubryki mają, jak wiadomo, to do siebie, że usztywniają w jakiejś mierze program, krępują swobodę poczynań, wyznaczają autorom i realizatorom określone ramy. A stąd już prosta droga do odfajkowania programu, do preparowania go według przyjętych wzorów, a więc do sztampy, a co za tym idzie - skostnienia. Rzecz jasna, nie jest powiedziane, że tak musi się dziać z każdą cykliczną pozycją. Tak może się dziać, jeżeli twórca programu nie grzeszy inwencją, nie stara się o budzenie zainteresowania odbiorców. Myślę, że warto dziś od tej strony przyjrzeć się repertuarowi ubiegłego tygodnia.

Do stałych programów naszej TV należy m. in. "Eureka". Ostatnie wdanie tego magazynu nasunęło pewne wątpliwości. O ile bowiem na pewno z niekłamanym zainteresowaniem wysłuchali telewidzowie opinii polskiego uczonego na temat nowych odkryć w walce z rakiem o tyle poświęcona aktualnie prowadzonym eksperymentom badawczym wypowiedź drugiego uczonego, - choć ilustrowana filmem - brzmiała juk zbyt specjalistycznie i nadawała się raczej dla wąskiego kręgu fachowców, niż dla masowego odbiorcy. Nie zapominajmy, że "Eureka" jest magazynem popularno - naukowym. A to określa wyraźnie zarówno funkcje jak i adresata. Dobrze, że realizatorzy zwracają się po informacje do t. zw. poważnych źródeł, nie zawsze jednak znakomity znawca przedmiotu mywa równie znakomitym popularyzatorem.

Dużym wzięciem wśród telewidzów cieszy i się cykliczny program - "Gawędy wilków morskich". Przyznam się, że od jakiegoś czasu dręczyła mnie obawa, że autorzy tego programu "wyprztykają" się w końcu z pomysłów, o mówiąc ściślej - że wyczerpie się lista owych wspaniałych gawędziarzy. Tymczasem okazuje się, że na razie nam to nie grozi. Dowiodło tego kolejne - niesłychanie barwne i ciekawe spotkania w tawernie Pod Różą Wiatrów. Tak więc telewizja gdańska badał zbiera zasłużone laury; za "Gawędy",

NIESPODZIANKĘ sprawił telewizyjnej publiczności niedzielny program z serii - "Świat, obyczaje, polityka". Po paru porcjach egzotyki, jakimi obdarzono nas w poprzednich "odcinkach" - tym razem zaprezentowano nam region tyleż bliski, co mało stosunkowo znany, mianowicie - ziemia Łużycką. Ten kierunek poszukiwań wydaje się szczególnie pożyteczny, tym bardziej, że chodzi przecież o teren, z którym graniczymy "o miedzę". Myślę jednak, że zgromadzony materiał można było podać w formie bardziej atrakcyjnej - na pewno nie osłabiłoby to walorów poznawczych programu, a przydało mu blasku.

"Teleecho" - wystąpiło ostatnio w pełnej "gali" - przedstawiając m. in. telewidzom w związku ze Świętem Kobiet - kilka kobiecych znakomitości. Sądzę, że dla wielu osób, zwłaszcza tych, które mieszkają w odległych zakątkach kraju - było rzeczą szczególnie atrakcyjną - móc zobaczyć i usłyszeć na szklanym ekranie - znaną im tylko poprzez książki - Ewę Szelburg-Zarembinę czy wybitną skrzypaczkę - Wandę Wiłkomirską.

"Słownik wyrazów obcych" stanowi pozycję stałą, ale nie może się jakoś ustalić (czytaj: samookreślić). Pierwszy program przyjęto z mieszanymi uczuciami, drugi z aplauzem, trzeci wykazał tendencję zstępującą, czwarty - wstępującą. Tak więc na brak wrażeń widzowie nie mogą się uskarżać. Wierzę zresztą, że w dalszym ciągu słownik będzie ich dostarczał, wywołując sporo dyskusji, co świadczy w każdym razie o tym, że program ten nie przechodzi bez echa.

W repertuarze ubiegłego tygodnia znalazła się kolejna pozycja z rozrywkowego cyklu "Ona i inne". Tym razem zaprezentowano publiczności - beatlesów. To znaczy nie tyle wykonawców, ile ich piosenki. Osobiście bardzo mi się ten pomysł podobał - mam wrażenie, że wielu naszym młodym chłopcom i dziewczętom - "beatlesowy" szał po tej audycji - szybko minie. Echo "beatlesów" (ale w parodystycznej formie "piastelsów") odezwało się także w programie rozrywkowym nadanym przez telewizję katowicką pod nazwą "Przy sobocie po robocie". Nazwa stara i przyznajmy - przywodząca na myśl nie najlepsze tradycje. Tym przyjemniejsze zaskoczenie: zapewniono nam godzinę zupełnie niezłej rozrywki. Gdyby tak tylko realizatorzy troszczyli się o poziom wykonawców w równym stopniu, jak o scenograficzne efekty widowiska...

A na koniec - utartym już zwyczajem premiera poniedziałkowego teatru TV. Publiczności z całego kraju pokazano świetną komedię znakomitego angielskiego pisarza, mistrza paradoksu - Oskara Wilde'a. "Mąż idealny" - zyskał w telewizyjnej wersji niemal idealną obsadę - z Z. Mrozowską, B. Horawianką, I. Gogolewskim i M. Voitem na czele. Było to jedno z tych przedstawień które zaspokajają wyrafinowany gust i smak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji