"Król kłania się i zabija"
"Chodziło nam nie o to, żeby pokazać Hertę Muller jako noblistkę czy pisarkę, ale jako człowieka, który zmaga się z sytuacjami opresji. Stąd triada Hert odgrywana przez trzy aktorki - jest mała Herta z niemieckiej wioski w rumuńskim Banacie, młoda Herta, która trafia do Bukaresztu, gdzie jest nękana przez totalitarną władzę reżimu Ceausescu, w końcu zaś Herta przekraczająca magiczną granicę Dunaju, za którą rozciąga się wolność. Wolność, która jednak nie przynosi wytchnienia, bo jest opresyjna w dużo bardziej zdradziecki sposób. Trzecia Herta, ta berlińska, przygląda się wszystkim swoim wcieleniom. Herta pisze zawsze o tym samym, wciąż rozwija i zwija na rozmaite sposoby swoją historię. Dlatego też chciałam bohaterką spektaklu uczynić samą Hertę Muller, a nie jej literackie alter ego, wydobyć to, co jest w jej pisarstwie pseudonimowane. To bardzo niewygodna literatura. Herta jest bardzo ostra, mocno stawia wszystkie kropki. Punktem wyjścia był dla mnie jej język, bardzo literacki, piętrowy, pełen metafor. Starałam się odrzeć tekst z wszystkiego, za czym Herta jako pisarka się chowa, i pokazać osobę. Widz nie musi być koniecznie zaznajomiony z literaturą Herty Muller,, żeby zrozumieć mechanizmy, które rządzą człowiekiem poddanym opresji, o który chce wyjść z walki z otwartą przyłbicą. Do samego tekstu sztuki nie weszły cytaty z innych dzieł, jest tylko Herta Muller, chociaż często poprzetwarzana, niecytowana jeden do jednego. W głowie miałam jednak mnóstwo skojarzeń, których echa wpłynęły na kształt sztuki. Jedną z książek, które towarzyszyły mi przy pracy, był na pewno "Sexus" Henry'ego Millera. Mimo że jest to na wskroś amerykańska literatura, to jednak Miller w bardzo podobny do Herty sposób konstruuje swój świat literacki"- Agnieszka Korytkowska, reżyserka