Artykuły

Grażyna Zielińska: Spokój? Umarłabym z nudy

Wielbiciele seriali pokochali ją za mamę Mareczka w "Na dobre i na złe" i babkę zielarkę w "Ranczu". Teatromani za Zosię (gra ją od 12 lat!) w spektaklach: "Klimakterium... I już!" oraz "Klimakterium 2, czyli menopauzy szał". Od zawsze wiedziała, że będzie aktorką. Od 32 lat związana jest z Teatrem Dramatycznym w Płocku.

W wieku 3 lat zagrała swoją pierwszą rolę. - Panie przedszkolanki zrobiły mi suknię z zielonej bibułki. Weszłam na scenę z koszem pełnym owoców i powiedziałam: - Jestem lato, co wy na to? - śmieje się Grażyna Zielińska.

Sukces po czterdziestce

Była twarda i konsekwentna. Brała udział w konkursach recytatorskich. Uczyła się tańca klasycznego u Stefanii Kołodziejczyk, primabaleriny Opery Wrocławskiej, potem tańca ludowego. W liceum uczęszczała na zajęcia Studenckiego Teatru Pantomimy Gest. Po maturze złożyła papiery do wrocławskiej PWST. Wariantu awaryjnego nie miała. - Myślałam, o Jezu, jaki ten świat jest smutny beze mnie, muszę zostać aktorką - śmieje się.

Na egzaminie wyrecytowała humoreskę "O marności" Czechowa i zatańczyła czardasza. - Wiedziałam, że przy moim wzroście (150 cm) muszę pokazać komisji, że naprawdę jestem przygotowana - wyznaje. Ze studiów najlepiej zapamiętała wykłady Jana Peszka. - Baliśmy się go strasznie, ale nauczył nas, że w każdej roli musi być prawda. Później wskazówki wykorzystywała na scenie.

Pani Grażyna urodziła się 23 grudnia 1952 roku w Dzierżoniowie. - Dlatego, że rodzice przed świętami przyjechali do dziadków - śmieje się. Piękne dzieciństwo i cudowną młodość spędziła we Wrocławiu. Tata Wacław pracował na budowie, mama Irena, urzędniczka, miała artystyczną duszę. - Mama była utalentowana plastycznie, deklamowała wiersze, często chodziła do teatru. Miała świetny gust. Potrafiła szyć na maszynie, nawet do ślubu uszyła mi suknię, a ja ozdobiłam ją falbankami - mówi aktorka.

Spełniona jako aktorka, wyznaje, że sukces osiągnęła dopiero po czterdziestce. - Gdy sobie odpuściłam. Paradoksalnie, im byłam grubsza, tym więcej otrzymywałam propozycji - śmieje się. - Popularność cieszy, ale nie popadam w gwiazdorstwo. Woda sodowa nie uderza mi do głowy. Równie ważna jak praca - a właściwie najważniejsza - jest rodzina, dom, przyjaciele. Męża (pan Marek, absolwent filologii polskiej, obecnie prowadzi agencję artystyczną "Erato") poznała w teatrze. Pobrali się w 1983 roku.

- Między nami jest prawdziwe, głębokie uczucie. I normalne życie. Nie pijemy sobie z dziubków. Nie zgadzamy się we wszystkim. I dobrze, bo byłoby nudno. Gdy jestem zajęta, mąż bierze na siebie większość obowiązków. Jestem spokojna, że sobie poradzi. Pamięta o uroczystościach, kupuje mi prezenty. Prezent, którego nie zapomnę? Krem mi kupił za 800 zł! Myślałam, że mnie udusi! Ze złości! Najlepsze jest to, że po kilku dniach go zgubiłam - mówi.

Mają syna Kacpra. - Fajny jest! Podobny do mnie, a więc bardzo ładny - śmieje się. Pan Kacper skończył filologię angielską. Mieszka w Łodzi, pracuje w Polskim Związku Piłkarzy. Jest singlem.

Ratuje ją poczucie humoru

- Lepiej czuję się w miastach, gorzej na łonie natury. Cisza, spokój, umarłabym z nudów - mówi. Dużo czyta. Najchętniej biografie. Kocha zwierzęta, koty: Trombek, Bombek i Bombeczka są członkami rodziny. W trudnych sytuacjach ratuje ją poczucie humoru. Bywa impulsywna. - Potem uwiera mnie sumienie i pięknie przepraszam - śmieje się.

- Cieszę się związkiem, rodziną, pracą. Doceniam to, co mam. Chciałabym nie popaść w apatię, żyć aktywnie jak najdłużej i żeby nie zdarzył się nikt, kto by mi w tym przeszkodził.

TEATR I FILM

Pokochała Płock!

Znak zodiaku - Koziorożec

Grała u Wajdy, Kolskiego. Kondratiuka. Kidawy-Błońskiego. Ma na koncie dziesiątki seriali, gdzie też pracowała ze znakomitymi reżyserami. Ale jej domeną jest teatr. Za guru uważa Adama Hanuszkiewicza. Najmilej wspomina rolę Horodniczyny w "Rewizorze" i... Szwejka. - Zagrałam go, bo nie było nikogo mniejszego i grubszego ode mnie. Od 32 lat związana z Teatrem w Płocku - gra w sztuce "Pierwsza młodość" w reż. Marka Mokrowieckiego. Gra tez w Teatrze Capitol ("Dwie połówki pomarańczy").

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji