Trup znowu śpiewa z worka
Piękna włoska inscenizacja jednego z największych operowych hitów powraca na warszawską scenę.
Spektakl wystawiony w Warszawie w 1997 roku wyreżyserował Gilbert Deflo, scenografię i kostiumy zaprojektowała para Ezio Frigerio i Franca Squarciapino. Artyści ci pracowali na najbardziej prestiżowych scenach świata, tworząc bajkowe dekoracje do wielkich przedstawień operowej i baletowej klasyki. Tak jest i w warszawskim "Rigoletcie" wzorowanym na wystawieniu z La Scali. Barokowe wnętrza, kolorowe witraże i bogate kostiumy bohaterów wprost zapierają dech.
A "Rigoletto", dzieło prawdziwego mistrza w tworzeniu operowych dramatów Giuseppe Verdiego, jest tego warty. Historia oparta na noweli Victora Hugo "Król się bawi" wywołała niemały skandal, uznano ją bowiem za wysoce niemoralną. Obraz rozpasanego dwom księcia Mantui kłócił się z mieszczańską przyzwoitością. Dla nas dziś nie ma to żadnego znaczenia, bardziej razi nielogiczność libretta, w finale którego zamordowana Gilda, zanim skona, śpiewa do Rigoletta z wnętrza worka. Nie zmienia to faktu, że Verdi potrafi muzyką uwiarygodnić nawet taki teatralny absurd.
Do wykonania zaproszono gościnnych śpiewaków: jako Książę Mantui wystąpi Juan Carlos Valls, jako Gildę usłyszymy Yeldę Kodalli, a w roli złoczyńcy Sparafucile Daniela Borowskiego. Orkiestrę poprowadzi Ti-ziano Severini