Artykuły

W krzywym zwierciadle

Swoją ostatnią inscenizacją Teatr Dramatyczny w Legnicy dołączył do grona tych teatrów. które rocznicowa porachunki m Witkacym mają już za sobą. "Wariat i zakonnica", ten uważany za najbardziej reprezentatywny dramat Stanisława Ignacego Witkiewicza posłużył Józefowi Jasielskiemu jako materiał do scenicznej obróbki. Dramat ten rozpatrywać można na kilku poziomach. Tematem wiodącym jest groteska i tragizm ludzkiej egzystencji. Formalna treść utworu oraz jego dramaturgiczna konstrukcja stanowią w tym wypadku integralną całość. Naruszenie tej równowagi jest odejściem od tego, co krytycy zwykli określać mianem "ducha" Witkacego. Tytułowy wariat to Mieczysław Walpurg - poeta, grafoman - zamknięty w domu wariatów, ubezwłasnowolniony przez totalny sojusz państwa i nauki, którego celem jest wprowadzenie wymuszonego szczęścia i spokoju. Osobowość twórcza dla własnego dobra i dobra społeczeństwa zostaje przemocą izolowana na podstawie orzeczenia psychiatrycznego - jednostka musi być zamieniona w pożyteczne koło maszyny społecznej. Badający lekarze reprezentują dwa przeciwstawne kierunki - psychiatrię kliniczną i psychoanalizę. Obłęd Walpurga jest jednak nie do wyjaśnienia. Bohater dramatu łamie kolejno istniejące zakazy społeczne: uwodzi zakonnicę, morduje lekarza, popełnia samobójstwo, uwalniając się tym samym od wymiarów czasu i przestrzeni. Tylko wtedy ma szanse na rozpoczęcie nowego życia. Ta właśnie nieobliczalność Walpurga czyni z niego jednostkę i wyzwala go. Autor scenariusza zrezygnował z niektórych istotnych fragmentów dramatu m. in. z zakończenia. Zamiast tego wprowadza Jasielski na scenę postacie z innych sztuk Witkacego czyniąc z nich współtowarzyszy niedoli, przed którymi po śmierci Walpurga odsłania się feeria barw z innej przestrzeni życia, a może tylko kolejnej ułudy. Reżyser jakby w obawie o przystępność przedstawienia ,,uatrakcyjnia" je konstruując tym samym nic innego jak stereotypowy obrazek z domu wariatów. Bohaterowie Witkacego są w tym spektaklu wariatami i nikim ponadto. Całość zrealizowana jest z pewnym rozmachem inscenizacyjnym. Scenografia sugestywnie wprowadza widza w nastrój sterylnej szarobiałej rzeczywistości. Kostiumy bohaterów oraz szpitalnych strażników (przypominających żołnierzy imperium z ,,Gwiezdnych wojen") pozornie kłócące się z otoczeniem, tworzą jednak doskonale uzupełniająca się plastycznie całość. Zdenerwowanie wzbudzić może nadmierna i chyba zbędna gestykulacja aktorów, z których nie wszyscy wydają się mieć świadomość tego co mówią. Nie zawsze pewne treści można przekazać przy pomocy krzyku. Najbardziej spójne i konsekwentnie poprowadzone koncepcje roli zaprezentowali Marian Czerski jako szalony psychoanalityk i Arnold Pujsza - demoniczno-sadystyczny psychiatra. Tytułowy bohater bardziej przypominał Wolterowskiego Kandyda niż Witkacowskiego wariata-poetę. Obawiam się, że smakoszom Witkacego dość trudno przyjdzie przełknąć tę wiosenną sałatkę autorstwa Jasielskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji