Artykuły

Uskrzydlać marzenia

"Motyle" Marie-Eve Huot w reż. Emilii Piech w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak.

Tym razem Teatr Polski wyszedł z przedstawieniem dla dzieci, dość daleko poza granice swojej siedziby. Akcję usytuowano w Wojskowych Zakładach Lotniczych nr 2 przy ul. Szubińskiej 107. Rzecz narodziła się bowiem w ramach Roku Bydgoskiego Dziedzictwa Przemysłowego.

"Motyle" Marie-Eve Huot to historia współczesnej dziewczynki, nazwanej przez rozpasjonowanego w lotnictwie ojca imieniem Amelii Earhart, pierwszej kobiety pilota, która w 1932 roku samotnie przeleciała Atlantyk.

Tytułowe motyle symbolizują nie tylko lekkość, ale także niezależność, cechę, która w dużym stopniu charakteryzuje bohaterkę spektaklu, jedenastoletnią Amelkę. A i przemianę wewnętrzną, jaka zachodzi w dziewczynce.

Ojciec nauczył ją pielęgnowania swoich pasji; realizowania ich pomimo przeszkód. Zanim odszedł, otworzył przed nią drzwi do wewnętrznej wolności. Wskazał, jak niezależnie od własnych ograniczeń, osiągać upragnione cele, jak na zwykłej korkowej tablicy, można gromadzić wszystko, co dotyczy najbardziej z pozoru nierealnych pragnień.

Spektakl zrealizowany w hangarze na ogromnej przestrzeni lotniska, daje widzom owo poczucie bezkresnej swobody. Dzięki dostępnym każdemu rekwizytom i nieograniczonym możliwościom wyobraźni, pozwala też, wejść łatwo do świata własnych marzeń.

Przedstawienie ma bardzo oryginalną estetykę i harmonijną budowę. Widownia i scena to jednolita całość o podstawie wielokąta złożonego z obrotowych ścian, za którymi kryją się poszczególne rekwizyty i skąd wyłaniają się bohaterowie. To jakby zaklęty, opleciony biało-czerwoną taśmą, krąg ludzkich ograniczeń, w którym jak się okazuje, da się jednak odnaleźć szczeliny.

Podobnie, jak w przytaczanej w tekście przypowieści o chińskim artyście, który, choć mu nowy władca zabronił tworzyć, uciekł w wysokie góry, by tam jednak dalej malować.

Narracja jest cały czas ilustrowana działaniem i pojawiającymi się na ścianach obrazami video. Aktorzy poruszają się wśród publiczności, wciągając dzieci do akcji; przy pomocy piłki, lalki, baloników.

Jest kolorowo i dynamicznie. Artyści posługują się całą gamą ciekawych gestów, na oczach widzów przeistaczając się przy pomocy jakiegoś gadżetu w inną postać. Z jednej strony umowność tu niczym w dziecięcej zabawie, z drugiej, ogromne zagęszczenie symboli. Tak w budowie przestrzeni, jak i doborze rekwizytów.

Jak choćby piłka - globus wyrzucana z ciasnej przestrzenie nad scenę i oświetlana zgodnie z porami dnia i nocy. Także poza tekstem wiele tu sugestii do wyzwolenia się ludzi z wszelakich okowów.

Ogromne wrażenie na widzach wywiera pod koniec spektaklu rozsunięcie kręgu, za którym z jasnej przestrzeni hangaru wyłania się kadłub samolotu. Podobnie, jak skrzydła motyla, symbolizujący uśpioną w duszy każdego człowieka tęsknotę do wolności.

Mirosław Guzowski ma w tym spektaklu szansę zaprezentowania swego niebanalnego talentu komicznego, Michalina Rodak oczarowuje publiczność dziecięcym niemal wdziękiem i niemałą też gamą środków aktorskich. Choć w dwóch czy trzech epizodach nie sposób nie zauważyć też Emilii Piech, która tu funkcjonuje przede wszystkim jako reżyserka, zaskakująca ciekawą wyobraźnią twórczą.

Efektów wizualnych przydają też obok scenografii i kostiumy Kai Gawrońskiej oraz Sandry Stanisławczyk.

Ciekawym pomysłem inscenizacyjnym jest wyniesienie ekipy technicznej na poczesne miejsce nad sceną, dzięki czemu widzowie mogą na bieżąco śledzić jej pracę, przyglądać się sposobom interpretowania wizji świata przedstawianego.

Aktualność tekstu podkreśla kończąca spektakl rapująca muzyka Filipa Zawady.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji