Artykuły

Iwona Woźniak i Jacek Jabrzyk: Chcemy, by Teatr Zagłębia był wizytówką Sosnowca

- Naszą idee fixe jest otwarcie tego teatru na miasto, nawiązanie nowego dialogu z tutejszą widownią. Ale nie tylko: marzy się nam bowiem również otwarcie tej sceny na Polskę. Teatr Zagłębia na teatralnej mapie Polski już zaistniał. Chcemy, by ta obecność była jeszcze mocniejsza - mówią Iwona Woźniak i Jacek Jabrzyk, nowi dyrektorzy Teatru Zagłębia w Sosnowcu, gdzie właśnie dziś odbędzie się pierwsza z premier sezonu.

Rozmowa z Iwoną Woźniak, nową dyrektor naczelną, i Jackiem Jabrzykiem, nowym dyrektorem artystycznym Teatru Zagłębia w Sosnowcu [oboje na zdjęciu pośrodku]:

Marta Odziomek: Iwono, jesteś ze Śląska, znamy cię choćby z reżyserowania spektakli teatrów amatorskich. A ty, Jacku, skąd jesteś?

Jacek Jabrzyk: - Ja jestem takim nomadem. Pochodzę z centralnej Polski, spod Piotrkowa Trybunalskiego. Mieszkałem i pracowałem przez wiele lat w różnych miastach: w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Berlinie. A teraz przeprowadzam się do Sosnowca! Jestem przyzwyczajony do częstej zmiany miejsc. A to o tyle ważne, że daje człowiekowi szeroką perspektywę, świeże spojrzenie.

Widzowie naszego regionu mogli mimo to widzieć kilka twoich prac reżyserskich.

JJ: - Tak, w minionym sezonie pracowałem w Teatrze Miejskim w Gliwicach, gdzie robiliśmy "Tramwaj zwany pożądaniem". Reżyserowałem także projekt teatralno-społeczny "Dezember Palast Proces" w ramach festiwalu "Interpretacje" w Katowicach. No i wspólnie z Iwoną pracowałem nad "Mariką" w znanym dobrze na Śląsku amatorskim Teatrze Naumionym w Ornontowicach kilka lat temu, któremu Iwona zresztą szefuje.

Iwono, wciąż jesteś jego dyrektorką?

Iwona Woźniak: - Tak, ale nie planuję na razie z aktorami Naumionego żadnego nowego spektaklu w mojej reżyserii. Będzie z nimi pracował inny reżyser, a ja zajmę się prowadzeniem Teatru Zagłębia, już wiem, że to zajęcie bardzo absorbujące i wyklucza inne działania.

JJ: - Możemy to nazwać reżyserowaniem teatru.

Ale ty Jacku wyreżyserujesz jako dyrektor artystyczny jakiś tytuł w Sosnowcu?

JJ: - Owszem. Planuję wyreżyserować premierę "sylwestrową". Zaprosiłem do współpracy Przemysława Pilarskiego, laureata tegorocznej Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej, który pisze dla nas tekst. Będzie to muzyczny horror show, z akcentem na "show".

Jak się oboje poznaliście?

IW: - Ach, znamy się od lat! Poznaliśmy się w studium teatralnym w Opolu, potem razem studiowaliśmy wiedzę o teatrze na Akademii Teatralnej w Warszawie. Następnie nasze drogi zawodowe się rozeszły, ale ciągle się przyjaźniliśmy. I jak dowiedzieliśmy się o tym, że jest konkurs na dyrektora w Teatrze Zagłębia, to postanowiliśmy zawalczyć razem o szefowanie mu. Udało się. Ja zostałam dyrektor naczelną, Jacek - dyrektorem artystycznym.

Jaki macie pomysł na Teatr Zagłębia w Sosnowcu na najbliższe trzy sezony, bo na tyle otrzymaliście kontrakt z władzami miasta?

JJ: - Naszą idee fixe jest otwarcie tego teatru na miasto, nawiązanie nowego dialogu z tutejszą widownią. Ale nie tylko: marzy nam się bowiem również otwarcie tej sceny na Polskę. Teatr Zagłębia na teatralnej mapie Polski już zaistniał. Chcemy, by ta obecność była jeszcze mocniejsza.

Tak było za czasów dyrektor Doroty Ignatjew.

JJ: - Tak, Teatr Zagłębia był kojarzony głównie ze spektaklami Remigiusza Brzyka, który do nas powróci w tym sezonie. Zaprosiliśmy też grono innych zacnych reżyserów, po których możemy spodziewać się dobrych spektakli. Mamy nadzieję, że dzięki nim będziemy przeżywać tu niezapomniane chwile. I nie tylko dzięki nim. Chcemy też, aby Teatr Zagłębia był wizytówką tego miasta, ponieważ jest to przecież teatr miejski.

IW: - Istotne jest również doszukiwanie się tożsamości tego miejsca, dotarcie przez nas do tego, co i jak tu było. Do przeszłości i tradycji. Temu będzie poświęcona m.in. nasza wspólna produkcja z Teatrem Śląskim w Katowicach, którą planujemy przygotować na początku kolejnego sezonu. Jesteśmy właśnie w trakcie obiecujących rozmów z Robertem Talarczykiem, dyrektorem katowickiej sceny. Mamy także nadzieję na współpracę z Uniwersytetem Śląskim w Katowicach, ponieważ współistnienie dyskursu artystycznego i naukowego wydaje nam się szczególnie istotne i z korzyścią dla obu stron. Proponowane przez nas tematy chcielibyśmy pogłębiać refleksją naukową, co może być atrakcyjne także dla naszych widzów.

JJ: - Nasz pierwszy sezon upłynie pod hasłem "Co słychać". Mamy więc zamiar pytać mieszkańców i naszych widzów o ich oczekiwania, problemy, historie, itp. Na pewno nie będziemy zamykać się w murach instytucji.

Widzicie już na horyzoncie jakieś problemy?

IW: - Sosnowiec to miasto bardzo inspirujące, ale równocześnie niełatwe. Pracy przed nami jest więc dużo. Na pewno nie wszyscy mieszkańcy znają teatr. Przeszkadza mi na przykład to, że jest schowany za stacją benzynową. Nie ma do niego żadnych kierunkowskazów. Zależy nam, aby Teatr Zagłębia był miejscem, w którym nie tylko można zobaczyć dobry spektakl, ale również pełnił funkcje edukacyjne i społeczne.

Warto dodać, że Teatr Zagłębia jest przecież jedną z najstarszych scen na terenie Polski. Niewielu ludzi pewnie o tym wie. Będziemy więc ich o tym informować i to stale podkreślać! Zależy nam więc na promocji nie tylko repertuaru, ale samego teatru i - co ważne - artystów, którzy tu pracują. Spotykamy się bowiem z opiniami, że widzowie nie znają aktorów tej sceny. Tak dalej być nie może. Zatem wyjście z propozycją ich poznania, na przykład poprzez urządzanie wystaw czasowych, wydaje mi się ciekawym rozwiązaniem.

Dlaczego we wrześniu teatr był zamknięty?

JJ: - Ponieważ prowadzony był w nim remont.

Co zastaliście tutaj pierwszego dnia pracy?

JJ: - Przede wszystkim bardzo otwartych i ciekawych nas, ciepłych ludzi, którzy nas tutaj przyjęli. To było takie nasze pierwsze pozytywne wrażenie.

IW: - Naprawdę tak było. Potwierdzam. Mocno to poczuliśmy. Po wyborze nas na dyrektorów teatru odbyliśmy bardzo miłą rozmowę z byłym dyrektorem naczelnym Zbigniewem Leraczykiem. Zapoznał nas z funkcjonowaniem tej instytucji.

JJ: - Miło powitali nas nie tylko aktorzy, ale cały zespół teatru.

IW: - Oczywiście wyczuwamy także pewien niepokój związany z proponowanymi przez nas zmianami, co wydaje nam się normalne. Ale po pierwszym miesiącu pracy mogę powiedzieć, że współpraca układa się bardzo dobrze.

Czy pan Zbigniew Leraczyk odszedł na emeryturę?

JJ: - Przestał być dyrektorem, ale jest nadal aktorem naszego teatru.

IW: - I bardzo się z tego cieszymy, bo czujemy z jego strony duże wsparcie.

A Aneta Groszyńska, która była tu kierownikiem artystycznym, odeszła?

IW: Tak, wygasła jej umowa z miastem. Kierowała sceną przez dwa sezony.

Co chcecie tu zmieniać?

JJ: - Zaproponowane przez nas zmiany to tak naprawdę "kosmetyka". Teatr Zagłębia funkcjonuje sprawnie. My przyszliśmy do niego z pewną ideą, którą chcemy realizować przez kolejne sezony. A żeby teatr mógł wypełnić tę naszą ideę, to musi przejść małą reformę. Ale nie będzie to żadna rewolucja. Raczej zmiana, by ułatwić wszystkim pracę. A celem nas wszystkich jest to, żeby Teatr Zagłębia mocno zaistniał i żeby działy się w nim takie rzeczy, które przyciągną do nas jak największą publiczność.

Udało się nam już zorganizować pierwszą imprezę - Noc Teatrów Metropolii - która moim zdaniem wyszła całkiem dobrze. I nie chodzi mi tylko o odbiór publiczności, ale także o naszą współpracę z aktorami, całym zespołem oraz miastem.

Miasto wam będzie pomagać?

IW: - Mamy zapewnienie, że tak będzie, i na to liczymy. Dotychczas było dobrze. Na przykład próby rozbudowy teatru, na czym nam bardzo zależy, są podejmowane od lat.

No właśnie, tu jest tylko jedna scena. Co z tym począć?

IW: - Myślimy intensywnie o rozbudowie teatru. Na ten moment planujemy przebudowę przestrzeni foyer na piętrze. Zaaranżujemy tu małą scenę, gdzie będą pokazywane na przykład spektakle dla najnajów, czyli niemowlaków, bo takie formy też mamy w planach. Będzie to też przestrzeń wykorzystywana w celach edukacyjnych. W dłuższej perspektywie, za kilka lat, planujemy albo wybudowanie nowej sceny w okolicy teatru, albo wykorzystanie jakiejś przestrzeni industrialnej w mieście na jej zaaranżowanie. Będzie to scena funkcjonująca cały sezon i znacznie ułatwi nam pracę. Obecnie, przy jednej scenie, możemy wyprodukować w sezonie zaledwie cztery-pięć premier. Chcemy, by było ich więcej. Mamy silny zespół i różnorodnych odbiorców.

JJ: - Poza tym zamierzamy wrócić do wypróbowanego dawno temu pomysłu letniej sceny Teatru Zagłębia. Mamy piękny, niewielki park na tyłach teatru. Zamierzamy stworzyć tam scenę plenerową, na której latem prezentować będziemy małe formy teatralne: recitale oraz monodramy naszych i zaproszonych artystów. Po to, aby sosnowiczanie mogli przyjemnie i twórczo spędzać wakacyjny czas.

A co czeka na widzów w tym sezonie, prócz twojej sylwestrowej premiery Jacku?

JJ: - Najbliższa premiera już dzisiaj (piątek, 5 października). Będzie to "Duchologia polska" w reżyserii Jakuba Skrzywanka w koprodukcji z Teatrem im. Szaniawskiego w Wałbrzychu. Następnie 16 listopada zaprosimy państwa na premierę "Mesjaszy" w reżyserii Anety Groszyńskiej, która była już pokazywana podczas tegorocznego festiwalu teatralnego Malta w Poznaniu i została tam bardzo dobrze przyjęta przez publiczność. Oba tytuły to takie premiery "pomostowe", to znaczy planowane przez poprzednią dyrekcję, a my je finalizujemy.

Z końcem lutego w Teatrze Zagłębia odbędzie się premiera znanego, gorącego duetu teatralnego, zdobywców Paszportu Polityki i wielu innych teatralnych nagród, czyli Wiktora Rubina - reżysera - i Jolanty Janiczak - autorki. Będzie to spektakl o upadłych gwiazdach popkultury. A wiosną wróci do nas Remigiusz Brzyk, o czym już wspominałem. Zmierzy się tym razem z melodramatem. Na koniec sezonu, na przełomie maja i czerwca, młodym widzom zaproponujemy bajkę w reżyserii Iwo Vedrala.

Planujecie też pewnie programy edukacyjne.

IW: - Tak, mnie w szczególności zależy na wychowywaniu widzów. Jestem pedagogiem teatru i sprawa edukacji teatralnej jest dla mnie bardzo ważna. Chodzi o to, by otwierać się na widzów poprzez współpracę z nimi, zapraszanie ich do nas i wychodzenie ludzi teatru do nich. Zresztą miasto ma właśnie takie oczekiwania wobec nas.

Pierwszy cykl edukacyjny już zainaugurowaliśmy. To "Aktorstwo. Historia w praktyce", który prowadzi nasza edukatorka Katarzyna Niedurny. Adresowany jest zarówno do młodych, jak i starszych odbiorców. Planujemy też stworzyć tutaj "Laboratorium pedagogiki teatru", wokół działań którego chcemy skupić grono nauczycieli z regionu. Rozpoczniemy projekt "Teatr w drodze", podczas którego nasi aktorzy będą jeździć do różnych zakątków miasta, by prowadzić zajęcia teatralne.

JJ: - Zamierzamy działać na wielu płaszczyznach. Po nowym roku planujemy cykl czytań najnowszych dramatów z różnych krajów. Ten projekt chcemy robić we współpracy z wydziałami reżyserii szkół teatralnych. Z kolei każda nadchodząca premiera będzie miała tzw. pakiet pedagogiczny - spotkania z twórcami, znawcami teatru i ludźmi, którzy będą swoją wiedzą mogli wzbogacić te spektakle, rozmawiając z naszymi widzami o problematyce, ale także np. o estetyce tych spektakli. Język teatru się zmienia i nie dla wszystkich jest czytelny i zrozumiały.

Ten teatr ma po prostu być miejscem nie tylko dobrych spektakli, ale i spotkań. Podsumowując nieco żartobliwie: Teatr Zagłębia jest stary, dyrekcja jest młoda, więc w tym zderzeniu jest już pewna tajemnica naszego planu - łączenia tradycji z nowoczesnością. Nie zapominamy o tym, co było, ponieważ w tej przeszłości jest wiele rzeczy niezwykle inspirujących, ale komunikować się z publicznością mamy zamiar w nowoczesny, bardzo atrakcyjny sposób.

IW: - I ta nowoczesność przejawia się choćby w tym, że - w rocznicę stulecia nadania kobietom w Polsce praw wyborczych - zostałam pierwszą dyrektor naczelną w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu!

No proszę, lepszej puenty tej rozmowy nie mogliśmy sobie wymyślić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji