Artykuły

"Nie-boska komedia" - komedią

Ilekroć myślę o przedstawieniu "Nie-boskiej komedii" w Teatrze 38, uszu mych dobiega grzechot kości, zgrzytanie zębów i jęk, jakby z czeluści ziemi dobyty. To Zygmunt Krasiński przewraca się w grobie.

Teatr 38 dokonał czynu zuchwałego - targnął się na wieszcza. Odbrązawianie nie jest u nas rzeczą nową; powiedziałbym nawet, że posiada niemniejszą liczbę zwolenników, niż tradycyjne brązownictwo. Dworowanie sobie z wieszczów stanowi dziś nieodłączny rys pewnego stylu umysłowo-obyczajowego, powszechnego w młodym zwłaszcza pokoleniu. W tej licytacji na szarganie świętości niełatwo podbić stawkę: licytacja toczy się przy pomocy pieniędzy mocno zdewaluowanych. A jednak to, co pod nazwą "Nie-boskiej komedii" oglądamy w Teatrze 38, można nazwać zuchwalstwem. Krygierowi udało się złamać jeszcze jedno tabu. Co innego bowiem drwić sobie z wieszcza słowem, nawet drukowanym, a co innego wziąć na warsztat jego arcydzieło - i zainscenizować je tak, by drwinę zawrzeć w samej inscenizacji; słowem, zrobić przedstawienie-parodię. Scena - zjawisko ciekawe, którego tu z braku miejsca analizować nie będziemy - na zasadzie milczącej umowy podlega wyższym miarom przystojności, niż inne gatunki sztuki czy działalności publicznej. Sponiewieranie Krasińskiego w referacie, wygłoszonym w najbardziej godnym profesorskim gronie, nie działałoby tak gwałcicielsko, jak sparodiowanie w teatrze. A do tego mamy do czynienia z arcydziełem kłopotliwym wprawdzie, lecz w arcydzielności swojej przez nikogo nie kwestionowanym... "Lilia Weneda"? "Mazepa"? Pal licho. Ale "Nie-boska"? Pozostawałyby jeszcze "Dziady"...

Inscenizacja Krygiera jest bardzo na czasie. Przeżywamy nieustanne kłopoty z wielkim repertuarem romantycznym. Jak te poetyckie arcydzieła przybliżyć wrażliwości dzisiejszej? Oczywiście, w widzu mało wyrobionym działa odruch warunkowy, nabyty w szkole: Mickiewicz, Słowacki, Krasiński itp. musi nim wstrząsać i targać z tej racji, że jest Mickiewiczem, Słowackim, Krasińskim itp. Widz lubi chodzić na nich do teatru, jak na uroczyste nabożeństwo. Do nabożeństwa nie przykłada się miar, właściwych sztuce: ten sam widz, który w skupieniu będzie wysłuchiwał "Wyzwolenia", piekielnie nudzi się na wielkich filmach Bergmana. Dygresję tę robię po to, by argumentu popularności i liczby przedstawień, jakie osiąga narodowa romantyka, nie przeciwstawiano stwierdzeniu o jej teatralnej niewspółczesności - a przynajmniej kłopotach adaptacyjnych.

Bo choć to beż wątpienia wielkie, zawsze coś przeszkadza: albo krwawa melodramatyczność, sztuczność i puste gesty, albo jakaś sprawa, która już ni grzeje nas, ni ziębi, a którą nagle każą nam się przejmować. Dzisiejsze inscenizacje romantyczne w naszych teatrach na tym głównie polegają, by możliwie taktownie obejść, zatuszować owe martwe punkty. Ależ one są i wstydliwie spychane na margines, brużdżą sobie z cicha, aż pod koniec przedstawienia okazuje się, że jesteśmy pod jego mocnym wrażeniem, ale jakoś nie za bardzo...

Krygier w swej "Nie-boskiej" poradził sobie z tymi tarapatami na zasadzie jajka Kolumba. Zamiast tuszować martwe punkty dramatu, skwapliwie powydobywał je, ba, wypieścił... Z defektów tekstu zbudował swoją inscenizację. Defektów? Nie organicznie znakomitemu tekstowi przynależnych, zapewne. Ale zawrotny bieg historii w latach ostatnich odjął władzę aktualności niejednemu arcydziełu. Chochlik anachronizmu mrugać zaczyna ironicznym okiem, powaga dawnych spraw przełamuje się w groteskę. "Nie-boska" Krygiera jest zabawą w anachronizmy. Anachronizmy problemowe, gdy ukazany zostaje mimowolny dziś humor dziewiętnastowiecznych wyobrażeń na temat historii; anachronizmy estetyczne, gdy obnażona zostaje wzniosłość romantycznej wizji świata. I tak tragedia przeradza się w komedię. Nie przeczuwał chyba Krasiński, że słowo "komedia", użyte przezeń z gorzką ironią w tytule utworu, nabierać zacznie sensu dosłownego, że napisał gigantyczną "Zieloną Gęś". A może to historia jest komedią? Nadrealistyczną farsą? Wiecznie poszerzającym swój

inwentarz lamusem idiotyzmów? Ramą inscenizacyjną "Nie-boskiej" jest w Teatrze 38 krzykliwa buda jarmarcznych artystów... Odegranie wielkiej dziejowej dramy powierzono postaciom commedia dell'arte.

Dzięki tak pomyślanej inscenizacji uniknął Krygier odwiecznych kłopotów z reakcyjnością "Nie-boskiej"; a obeszło się też bez wywracania zamiarów ideowych Krasińskiego w stronę rewolucyjności. Ultramontańskie jady wieszcza stały się elementem zabawy, jak dowcipy ze starych kalendarzy.

Przedstawienie obfituje w mnóstwo świetnych pomysłów parodystycznych. Cała jego część pierwsza zostaje odtańczona, co już samo x>rzez się jest dowcipną prowokacją. Wzniosłość wypowiadanych słów obniża się przez trywialne czynności, bądź przez przerysowanie powagi. Na scenie rżnie się w karty, wali w bęben, gra na trąbce. Niezwykle zabawnie pomyślana jest słynna rozmowa pomiędzy Henrykiem i Pankracym. Pankracemu, który stale występuje z klarnetem, w decydującym momencie psuje się instrument - rozłamuje go więc na pół, drugą połowę wręczając Henrykowi, który również trudzi się poszukiwaniem defektu. Po skończonej rozmowie Pankracy odbiera swemu antagoniście jego połowę: zmontowany na powrót klarnet oznacza koniec słownego pojedynku. Arcyśmiesznie rozegrany jest Orcio: opatrzony w infantylną maskę, przedstawia sobą typ dziecięcia tak neurotycznego i wieszczego, że więcej nie można. Nawet szczupłość zespołu przyczynia się do wzmożenia komizmu: poszczególni aktorzy odtwarzają po kilka postaci, przy czym przejście jednej w drugą dokonuje się na oczach widza. Szkoda tylko, że w tej zabawie nie wszędzie należycie wyeksploatowano sam tekst, co szczególnie jaskrawię uderza u Hrabiego Henryka, którego arlekinada chwilami zupełnie nie kontaktuje z tekstem - nawet na zasadzie kontrastu, czy odwrócenia.

Urocza jest strona plastyczna spektaklu oraz afisz - sparodiowany bardzo smacznie na modłę staroświecką. Słowem, powodów do zadowolenia sporo. Także dla Zygmunta Grenia, bo czy dla Zygmunta Krasińskiego, wątpię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji