Artykuły

TEMPERAMENTY (Teatr Mały)

Nowa "komedia naukowa" (tym razem raczej farsa) Antoniego Cwojdzińskiego jest "murowanym" sukcesem kasowym, ale równocześnie jak gdyby dzwonkiem alarmowym, nasuwającym refleksje co do dalszego rozwoju tak pięknie zapowiadającego się talentu. Czy przypadkiem Cwojdziński nie wszedł na drogę, gdzie czekają go coraz jałowsze owoce? Czy słusznie czyni obrabiając jedną po drugiej teorie naukowe według jednej i tej samej recepty? Zaszło bowiem, jak sądzić można, szczególne "przestawienie" wewnętrzne w autorze. Przy teorii Einsteina czuliśmy, że to fizyk, porwany teorią względności, szukał formy (motraktacik popularny? może nowela? może by tak komedia?) dla wyróżnienia swego zachwytu i zapośredniczenia między uczonym a publicznością. Dziś wydaje się, że mechanizm twórczy działa odwrotnie, dziś nie formy dla teorii, lecz teorii dla formy zdaje się szukać Cwojdziński. A takie przedstawienie nie wróży nic dobrego. Można by przewidywać, że konsekwentne trzymanie się tej drogi, przynosić będzie wyniki coraz bardziej blade, schematyczne i wtórne. Dodajmy, że jest istotna różnica między zakresem "Teorii Einsteina" a dwiema innymi teoriami, Freuda i Kretsehmera.

Pierwsza nie dotyczy człowieka, jeśli pozwala autorowi uprawiać jakąkolwiek psychologię, to tylko poprzez sposób, w jaki poszczególne postacie sztuki przyjmują do wierzenia doktrynę naukową. Teorie Freuda i Kretsehmera są natomiast teoriami psychologicznymi i trzeba je demonstrować poprzez działające figury. Chęć ścisłej zgodności z teorią doprowadza do zbytniego uproszczenia człowieka, gdy właśnie należałoby oczekiwać czegoś wręcz przeciwnego, skoro autor dysponuje bardziej finezyjnym, naukowym narzędziem psychologicznego rozeznania. Jeśli zestawimy "Freuda teorię snów" z "Temperamentami" otrzymamy nieco groteskowy obraz świata: jedno środowisko, gdzie ludzie postępują idealnie zgodnie z teorią Freuda, nie wiedząc nic o konstytucjonalizmie Kretsehmera, i drugie, gdzie na odwrót są wzorowymi pyknikami i astenikami, a nie przytrafia się im nic, co by można objaśnić Freudem.

Ta droga zdaje się być drogą żartu, inteligentnego, instruktywnego żartu, a nie "drogą prawdziwej twórczości. Prawdziwa twórczość miewa tę cechę że poprzez osoby komedii może ukazać nie jedną lecz bardzo wiele równocześnie teorii naukowych, a nadto stwarza często własną nadwyżkę, stawia nową hipotezę psychologiczną, która kiedyś później, jak Edyp Freudowi, dostarcza nauce impulsu lub przykładu dla nowej teorii.

W sztukach o względności i psychoanalizie Cwojdziński zdobywał widza mocą własnego przekonania, sztuka o konstytucjonaliźmie nic ma już tej siły dowodowej. Mógłby wprawdzie autor powiedzieć, że to niesłuszne pretensje, że on nie chce wypowiadać swego zdania, tylko przedstawia według najlepszej woli rzecz, tak jak ją rozwinął uczony, ale wówczas trzeba by zauważyć, że sztuka o teorii naukowej bez wiary (lub niewiary) w tę teorię jest zadaniem jałowym.

Gniewa nas autor, który mimo kilku dzieł wymyka się spod oceny ideowej, nie uchylając rąbka swego poglądu na świat. Można by wprawdzie twierdzić, że sam wybór teorii naukowych, tych a nic innych, klasyfikuje Cwojdzińskiego, ale tylko wówczas gdyby autor przyznał, że w te teorie wierzy lub nie wierzy. Ale jeśli będzie zasłaniał się intencją tylko popularyzatorską, to i takiego, rozparcelowanego światopoglądu nie można mu przypisać. Rozpisałem się szerzej nad niebezpieczeństwami postawy twórczej Cwojdzińskiego, gdyż sądzę, że przeszkadza ona rozwojowi jego pięknego talentu.

Cwojdzińskiemu przydałby się jakiś zabieg freudowski, żeby rozładować jego kompleks wtórności, streszczania, skrywania swego oblicza. Trzeba by go zmusić do wypowiedzenia swego własnego "ja". Wydaje się być pewne, że w tyla inteligentnym, wrażliwym i wykształconym pisarzu kryją się duże możliwości, ugorujące wobec przesadnej skromności pisarza (co by było gorzej) wobec hojnych plonów jego dotychczasowej metody. Cwojdziński powinien przejść na gospodarkę bardziej intensywną, sięgać głębiej, zaryzykować większy wkład.

"Temperamenty" grane są w Teatrze Małym wybornie przez zespół artystów pod inteligentną reżyserią p. Ziemibińskiego. Odznaczają się szczególnie pp. Borowska, Wysocka, Buczyńska i Kurnakowicz, nic zarzucić także nie można pp. Ziembińskiemu, Nakonecznej i Wojteckiemu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji