Artykuły

W czym trójka jest lepsza od dwójki

"Trójka na głowie" Carstena Brandaua w reż. Mateusza Przyłęckiego w Teatrze im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Robert Kordes w Życiu Kalisza.

Twórcy "Trójki na głowie", najnowszego spektaklu kaliskiego teatru, są w korzystnym położeniu. Z całym przekonaniem mogą powiedzieć, że ich oferta adresowana jest zarówno do widzów dorosłych, jak i do dzieci. Sądząc po składzie widowni podczas kaliskiej premiery, rzeczywiście tak jest. A sądząc po niewymuszonych i gorących oklaskach, przedstawienie w reż. Mateusza Przyłęckiego okazuje się sukcesem.

Choć nie takie to proste ani jednoznaczne, jak mogłoby się wydawać. "Trójka na głowie" nie jest baśnią, lecz raczej rozpisaną na głosy przypowieścią, by nie powiedzieć - powiastką filozoficzną. Nie ma w niej królów, królowych, księżniczek, rycerzy, czarownic ani krasnoludków. Nie ma też zwierząt (jeśli nie liczyć kilkakrotnie wspominanych ptaków) ani rekwizytów, które skłonni jesteśmy przypisywać bajkom i baśniom. Nie ma nawet akcji w tradycyjnym rozumieniu ani kostiumów, które w zasadniczy sposób zaznaczałyby różnice między bohaterami. Za scenografię robi podest wielkości dużego stołka, zastąpiony później przez konar drzewa. "Trójka" pełna jest za to krótkich dialogów i ruchu scenicznego, który w pewnej mierze zastępuje akcję. Można powiedzieć, że jest to widowisko ascetyczne. A gdyby trwało dłużej niż trwa - tzn. 50 minut - byłoby również przegadane i nużące. Pod tym względem reżyser, a może też autor, wykazali się sporym wyczuciem. Jeżeli jednak tak wielu rzeczy w tym spektaklu nie ma, to w talom razie co w nim jest?

Przepychanka liczb

Konflikt wygląda na dość abstrakcyjny, ale przez to właśnie jest ponadczasowy i uniwersalny. Jedynka we wszystkim chce być pierwszy i jest pierwszy. Aby uzasadnić swoje pierwszeństwo, powołuje się na naturalny porządek liczb i potrzebę porządku w ogóle. Być może jednak jest tak, że Jedynka jest zwykłym tyranem, któremu Dwójka nie chce, nie umie lub nie może się przeciwstawić? - Ja jestem zawsze pierwszy, a tym jesteś zawsze drugi, mój drogi Dwójko. Tej kolejności naturalnie nie wolno przewracać do góry nogami (...). Po pierwszym jest drugi. Czy to moja wina, że pierwszy nigdy nie może być ostatni? Ze pierwszy jest zawsze zwycięzcą? Który jako pierwszy dociera do celu? Do którego jako ostatni następne po nim dobiega drugi? To przecież wszystko naturalnie zależy od kolejności liczb, mój drogi Dwójko! - podkreśla na każdym kroku Jedynka. Co na to Dwójka? W rozumowaniu Jedynki zdarzają się nieścisłości. Nie zawsze jest tak, że Jedynka jest pierwsza. Takiej zasady nie da się przeprowadzić konsekwentnie. Czasami Dwójka mówi coś wcześniej, a więc jako pierwsza. Nie zawsze też Jedynka poprzedza Dwójkę w przestrzeni scenicznej.

Czasami ten drugi wychodzi przed tego pierwszego i nie ma na to rady. - Czy to obowiązuje też dziurki w nosie? Ten porządek? - pyta Dwójka. -Czy one też przestrzegają kolejności liczb? Znaczy, która z twoich dziurek w nosie jest pierwsza? Która jest druga? Znaczy się, która jest twoją pierwszą nogą, Jedynko? Twoim drugim uchem? Czy jest to twoje prawe ucho? Czy może twoje lewe ucho jest twoim drugim, a twoje prawe ucho twoim pierwszym?...

Magiczna siła Trójki

Mogliby tak spierać się w nieskończoność i byłby to spór całkowicie jałowy, gdyby w pewnym momencie nie pojawiła się między nimi Trójka. Dwójka nie jest już ostatni. Jest tylko drugim, ale i aż drugim. Jednak ta anomalia nie podoba się ani jemu, ani Jedynce. Tym bardziej, że Trójce nie chodzi tylko o zajęcie trzeciego miejsca. Chodzi o dużo więcej. - Nienawidzą porządku, nienawidzą go! Liczby. Ich kolejność. Zawsze muszą być trzeci, muszą zawsze być! I trzeciemu nigdy nie wolno włączyć się do zabawy, nie wolno mu już! A gdybyśmy ten porządek choć jeden jedyny raz, znaczy się, odwrócili? Jeśli tylko na chwilę - tak jak ptaki - powiemy że gwiżdżemy na kolejność liczb? - prowokuje Trójka. Brzmi to jak wezwanie do rewolucji, do obalenia starego porządku. Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że "Trójka na głowie" to sztuka o zwycięstwie chaosu nad porządkiem albo republiki nad monarchią. Niezależnie od deklaracji słownych, rozstrzyga o tym finałowa scena tego przedstawienia. Milkną w niej słowa, których wcześniej było aż nadto, a odzywa się muzyka. To proste dźwięki grane na pojedynczej fujarce, bo powiedzieć o niej "flet" byłoby chyba przesadą. Ale po chwili do pierwszej dołącza druga, a potem trzecia. Grają wspólną fugę i ze sobą współgrają, choć każda prowadzi melodię trochę inaczej. Co można w tym momencie pomyśleć? Ja pomyślałem, że muzyka jest najwyższą ze sztuk i doskonale obywa się bez słów. Nawet taka prosta, grana na fujarkach. To już koniec, ale ta ostatnia scena decyduje o urodzie całego spektaklu.

Nie spierajmy się o interpretację

O czym więc jest "Trójka na głowie" w reż. M. Przyłęckiego? Według mnie jest to sceniczna przypowieść o zjednoczeniu przeciwieństw albo o tym, że są one jedynie pozorne. A trochę też o tym, że ponad liczbami i ponad słowami istnieje coś jeszcze. Jednak można odczytać ten spektakl inaczej i nie będę miał o to pretensji.

Z przyjemnością ogląda się w nim trójkę aktorów znanych kaliskiej publiczności od lat, choć w latach ostatnich widywanych na scenie nieczęsto. To Ewa Kibler, Jacek Jackowicz i Dariusz Sosiński. Wprawdzie w tym przypadku autor i reżyser oczekiwali od nich raczej dyscypliny i zgodnej gry zespołowej niż popisów indywidualnych, ale do takiej gry też potrzebna jest praca i szczególne predyspozycje. Dodatkowym atutem tego spektaklu, o czym dotychczas nie wspomniałem, jest humor. Nawet jeżeli jest to humor cokolwiek jarmarczny, trzeba pamiętać, że widzami są również dzieci, a akurat im taka konwencja powinna przypaść do gustu. "Trójka na głowie" zapewne nie będzie kasowym przebojem na miarę "Mayday" czy "Szalonych nożyczek", ale będzie się bronić w oczach publiczności. Jeśli dzieci nią się nie znudziły, tym bardziej nie powinni znudzić się dorośli.

"Trójka na głowie" Carstena Brandaua; reżyseria Mateusz Przyłęcki; Scenografia Agnieszka Zdonek; kostiumy Wanda Kowalska; muzyka Andrzej Bonarek; ruch sceniczny Marta Pietruszka; obsada: Jedynka - Jacek Jackowicz, Dwójka - Dariusz Sosiński, Trójka - Ewa Kibler; Teatr im. W. Bogusławskiego w Kaliszu; premiera 9 listopada 2018 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji