Artykuły

Apetyt na Fredrę

"Eurocity (Z Przemyśla do Przeszowy)" w reż. Andrzeja Łapickiego w Teatrze Polskim w Warszawie, "Nie uchodzi, nie uchodzi... czyli Damy i huzary" w reż. Macieja Wojtyszki w Teatrze Rampa w Warszawie i "Gwałtu, co się dzieje!" w reż. Gabriela Gietzky'ego w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Piotr Kitrasiewicz w WiK-u.

Stołecznym inscenizatorom wrócił apetyt na nieco zapomniane ostatnio komedie Aleksandra Fredry. Trzy inscenizacje, jakie widzieliśmy w tym sezonie, dowodzą jednak nieustannej żywotności dzieła komediopisarza.

O nowym spojrzeniu na Fredrowskie komedie świadczy już bardzo współczesny tytuł - "Eurocity" - nadany dwuaktówce "Z Przemyśla do Przeszowy". Na szczęście sponsor inscenizacji w Teatrze Polskim nie wymagał, żeby postaci nosiły kostiumy reklamujące tę linię przewozową... Akcja rozgrywa się na stacji galicyjskiej kolei żelaznej i zawiera typowe dla sztuk Fredry komplikacje psychologiczno-miłosne. Reżyser, Andrzej Łapicki, w pomysłowy sposób połączył wdzięk tego zapomnianego scenicznego drobiazgu ze współczesną muzyką. Zachowując klimat i częściowo kostium tamtych czasów, nawiązał do późniejszych epok, odświeżając utwór i nadając mu walor ponadczasowy. Ta niełatwa operacja udała się reżyserowi właśnie dzięki spojrzeniu na komedyjkę Fredry z dzisiejszego punktu widzenia, ale bez nachalnego (z wyjątkiem tytułu) nawiązywania do naszego tu i teraz. Podobny, choć bardziej muzyczny pomysł miał Maciej Wojtyszko, który wystawił w Teatrze Rampa "Damy i huzary". Publiczność ujrzała i usłyszała ten utwór w wersji musicalowej. Do Fredrowskiego tekstu reżyser dopisał słowa piosenek, a Jerzy Derfel skomponował muzykę. Charakter humoru został zachowany, a choreografia i muzyka dodały lekkości tekstowi, wydobywając z niego to, co najbardziej zabawne. W każdym razie - publiczności bardzo się spodobał eksperyment Wojtyszki.

Zdecydowanie mniej wdzięku i lekkości ma uwspółcześniona komedia "Gwałtu, co się dzieje!". Ta wyreżyserowana przez Gabriela Gietzky'ego (pseudonim) opowieść o objęciu przez kobiety rządów w Osieku, zmierza w stronę groteski, wzmocnionej dołującą scenografią i muzyką. Spektakl w Teatrze Powszechnym miał satyrycznie i aluzyjnie nawiązywać do zmian politycznych we współczesnej Polsce, ale komizm Fredry, użyty w takim kontekście i artystycznej formie, okazał się mało zabawny. W tej inscenizacji żywotność Fredry - skrząca się humorem na deskach Teatru Polskiego i Rampy - utraciła cały blask.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji