Artykuły

W klimacie "Igrców"

Nie umiałbym odpowiedzieć, czy - skądinąd słusznie wznowiony, przepojony troską o godziwą rozrywkę teatralną w popularnym (ale z ambicjami!) wydaniu - spektakl "Mistrza Pathelina" Adama Polewki, którą to farsę wystawił TEATR STARY na scenie Kameralnej i w Sukiennicach, wejdzie do repertuaru scenicznego miasta na cały okres wzmożonego ruchu wycieczkowo-turystycznego, poza krótkotrwałym echem po DNIACH KRAKOWA? Byłoby to wówczas działanie z pełną wyobraźnią!

Co prawda, długoletnie doświadczenia uczą (przeważnie na błędach), że tego rodzaju inicjatywy - wychodzenia naprzeciw zapotrzebowaniu duchowemu turystów plątających się na ogół między Rynkiem a Wawelem, noclegami a jadłodajniami, ergo: ludziom pragnącym połączyć zwiedzanie zabytków starego grodu z artystycznym dopełnieniem wrażeń, podbudowanych wizerunkami średniowieczno-renesansowej architektury - przeważnie pozostają na... afiszach. Najwyżej do połowy lipca. Potem rozpływają się podczas wyjazdów urlopowych teatrów i zbożny cel, przyświecający ożywieniu martwego sezonu, właśnie wakacyjnego - ginie z pola widzenia służb Melpomeny i tych akurat spektatorów, którzy przybywając tu gdzieś z Polski lub z zagranicy, chcieliby ujrzeć choćby tylko zabawne lecz uniwersalne w odbiorze widowisko, związane nastrojem z podwawelskim życiem. Jeśli niewspółczesnym, to przynajmniej z nasyconą akcentami ponadczasowymi, historyczną przeszłością.

Tak się jakoś składa, że dwa - najbardziej sprawdzone dotychczas - widowiska, odpowiadające letniej aurze i porze, a zatem nie wymagające specjalnego wysiłku intelektualnego od różnorakiego przecież widza i słuchacza, pochodzą ze spuścizny literackiej Adama Polewki. Mowa o "Igrcach w Barbakanie" i "Mistrzu Pathelinie". Wyrastają one ze wspólnego gruntu wędrownego teatru jarmarcznego - wcześniej zagnieżdżonego w tradycjach średniowiecznych misteriów, moralitetów oraz ich krotochwilno-ludowych interludiów. Te ostatnie właśnie stały się odskocznią dla autora do wykazania rzadkiego kunsztu oraz znawstwa stylu, stylizacji i plebejskiego humoru, niemal jako prawzoru... kabaretu waganckiego dla wszystkich. Polewka nie gardzi bowiem wszelkimi chwytami i gagami "prymitywnej" (na oko) składanki tekstowo-ruchowej rodem z cyrku, komedii dell'arte, wygłupu i przytupów, dobranych zgrabnie i z prawdziwą kulturą konesera literackiego odległych epok, a także gatunków dramaturgii, aby przedstawić pod pozorem nieskomplikowanej faktury anegdotycznej - Jędrnego języka i takiegoż obrazowania sytuacji pseudoimprowizowanych - odwieczne prawdy o ludziach bytujących od wieków na tym, niedoskonałym wciąż świecie. Więc i ukazać mechanizmy, niezmiennie (choć w zmieniających się warunkach) uruchamiające nadal złe, lub po prostu słabe cechy-trybiki funkcjonowania postaw, poglądów i zachowań, czyli charakterów człowieczych. Cwaniactwo, pazerność, oszustwa, złodziejstwo oraz wszechobecną prywatę. I to w ich obnażonej aż do trywialnych nieraz przejawów "bebechowości", celowej deformacji satyrycznej. Uproszczonej jeszcze konwencją tak dalece, że trochę prostackiej. Co, oczywiście, wypływa ze świadomego zamysłu pisarza, przyodziewającego swe moralno-obyczajowe tezy (czy zgryźliwe oskarżenia) w rubaszny kostium średniowieczny.

Owe utwory - jak zaznaczyłem - wywodzą się z jednego pnia poetyki dramatopisarskiej. Oba też powstały w przedziale rocznym (1937- 1938), więc stąd ich znaczące pokrewieństwo tematyczno-strukturalne. I aczkolwiek "Farsa o Mistrzu Pathelinie" - anonimowego autora francuskiego z XV w. - nominalnie wydaje się przekładem z obcego oryginału, to jednak jej spolszczenie (i ukrakowienie) przez Polewkę na potrzeby ówczesnego Teatru Cricot (1) Józefa Jaremy, nadaje całej krotochwili piętno osobowości twórczej "tłumacza''. Wynika to z połączenia wyobraźni pisarskiej Polewki i jego pasji studiów nad językiem, zarówno francuskim Jak i staropolskim podczas porównywania gwar oraz zgłębiania właściwości i wpływów epoki na mowę - by w tej warstwie lingwistycznej przyswoić naszej literaturze nie tylko słowne wartości Pathelina, lecz także wzbogacić własną inwencją dramaturga: obyczajowe tło i zgrzebną psychologię postaci. Nie wspominając już o najrozmaitszych zawęźleniach intrygi w odniesieniu do klimatu polskiego. Żeby wreszcie zakończyć sprawę zbliżeń między "Mistrzem Pathelinem" a "Igrcami", warto dodać, że cała sekwencja farsowej opowieści o Sowizdrzale i rajcach (krakowskich przewędrowała przy zastosowaniu drobnych cięć "lokalizacyjnych" z jednego scenariusza do drugiego...

TEATR KAMERALNY przygotował "Mistrza Pathelina" - jako się rzekło - na podwójny użytek: normalnej swej sceny i Sukiennic. Toteż reżyserskie ujęcie całości Jana Güntnera (nie pierwsze zresztą) a zwłaszcza scenografia Jana Polewki (syna Adama) pozwala dość swobodnie adaptować teren do gry w obu przestrzeniach scenicznych. Zwarta, jakby grubo ciosana dekoracja "bramowa" przypominająca arkadowe konstrukcje Sukiennic, skupia funkcjonalnie (również na scenie) trzyczęściową akcję farsy, co niejako zmusza wykonawców do kondensacji środków wyrazu aktorskiego, choć np. w partii środkowej - sądu rajców nad Sowizdrzałem - tempo dialogowych scenek wydaje się za wolne. Może przyczyn tej statyczności należałoby upatrywać w reżysersko-aktualnym włączeniu do ansamblu wątka Sowizdrzalskiego, czym różni się właśnie teraz kształt widowiska od jego skróconej, bardziej zwięzłej wersji z r. 1976 (której patronował Tadeusz Kwiatkowski i Estrada Krakowska), gdzie Güntner również odgrywał rolę Mistrza Piotra Pathelina.

To, poszerzone obecnie, przedstawienie - mimo że utrzymane w duchu tradycyjnym - zaskakuje in plus paroma nowymi pomysłami inscenizacyjnymi. Przede wszystkim wiąże je, niby metaforyczną klamrą, wymowna funkcja czerwonej czapki złodziejskiej, która "gore" na różnych głowach większych i mniejszych łotrzyków, oczajduszów, chciwców i szalbierzy nie zawsze skazywanych za swe podejrzane czyny, gdy sami sądzą drugich - tyle, że słabszych i postawionych niżej na szczeblach drabiny społecznej, amatorów cudzego dobytku - w imię... sprawiedliwości.

Treść "Pathelina" można by sprowadzić do przejrzystego schematu perypetii uczonego oszusta okradającego przecherę Bławatnika, okradanego także przez Pasterza swych baranów, który za to staje przed sądem, a pouczony przez Pathelina, by zachowywał się jak beczący baran, w efekcie - uznany za głupka - unika kary i... okpiwa samego Mistrza, pozbawiwszy go zapłaty za oszukańcze nauki. Symboliczna czapeczka Sowizdrzała, tzw. swojego złodzieja rajców, też wystrychniętych na dudków krętaczy i malwersantów miejskich - ozdobi w finale farsy czuprynę przebiegłego, góralskiego roztropka z "lepkimi palcami". Na pośmiewisko, a może i budząc zaniepokojenie wśród bezkarnych dotąd, bardziej prominentnych złodziei?

Za jeden z celniejszych chwytów reżyserskich Güntnera uznałbym powierzenie roli Wilhelminy, swarliwej żony Pathelina - Wiesławowi Wójcikowi. To, nie najnowsze w końcu rozwiązania zamiany płci w teatrze, tu akurat święci podwójne triumfy humorystyczne (obok powrotu do aktorskich tradycji średniowiecza), szczególnie w chwilach przeobrażeń tonu i barwy głosu na tle sytuacji grożących zdemaskowaniem mistyfikacyjnych gier wytrawnej pary oszustów-Pathelinów, ze stroimy podejrzliwego a jednak okradzionego kupca. Pomaga temu kapitalna charakteryzacja niewieścia oraz męski styl ekspresji Wójcika jako herod-baby.

Jan Güntner, we wcieleniu w postać Mistrza Piotra, dokazuje cudów ekwilibrystyki aktorsko-cyrkowej, zaś jego przeciwieństwo w lisiej zachłanności pod maską dobrodusznego, niby flegmatycznego kupca-Bławatnika, reprezentuje dowcipnie Julian Grabowski. Dzielnie - w śmiesznostkach - sekundują im: Andrzej Buszewicz (Sędzia), Henryk Majcherek i... ponownie Wiesław Wójcik - odmieniony (rajcowie, dalecy od czystości moralnej) oraz Rajmund Jarosz (wyborny Baran-Pasterz) mniej już wyrazisty jako Sowizdrzał.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji