Artykuły

"Mistrz Piotr Pathelin" farsa francuska z XV wieku

Teatr Powszechny era obecnie "Mistrza Piotra Pathelin", farsę francuska z XV wieku i "Grzegorza Dyndałę" Moliera.

Tytułowy bohater farsy, Mistrz Pathelin, oszukuje kupca, u którego nabył kawał sukna (nic płacąc!), następnie pomaga złodziejskiemu pasterzowi w wygraniu procesu wytoczonego przez tegoż kupca, by wreszcie - dać się samemu wystrychnąć na dudka przez sprytnego prostaka. Jak widzimy, jest to w całym znaczeniu tego słowa sztuka "złodziejska" i niemoralna. Bo i pozostałe występujące w niej postać - żony Pathelina, współuczestniczki oszusta, - nieuczciwego kupca i głupkowatego sędziego, marzącego podczas sprawowania urzędu tylko o pełnym dzbanie - też nie są budujące. Sztuka pełna jest jednak nie frasobliwego, choć nieco ordynarnego humoru, w jakim lubował się średniowieczny teatr ludowy i uchodzi w literaturze francuskiej za arcydzieło w swoim rodzaju.

Autorstwo "Pathelina" przypisywano czas jakiś samemu Molierowi, następnie - Villonowi, lecz kto ją napisał na prawdę - nie wiadomo. Czas jej powstania określają znawcy przedmiotu na rok 1469. Drukiem ukazała się po raz pierwszy około 1500 roku. Jak wnosić można z faksymilowego wydania Picota z 1904 roku. Farsę, tę grywano w Polsce już w 1765 roku w wersji niemieckiej. Przed wojną, w r. 1937, stanowiła sukces krakowskiego teatru eksperymentalnego "Cricot".

Spolszczona świetnie przez Adama Polewkę wystawiona została obecnie przez Teatr Powszechny w Łodzi, w reżyserii Jerzego Merunowicza (P.W.S.T.), w dekoracjach i kostiumach projektu Zenobiusza Strzeleckiego, z muzyką Władysława Raczkowskiego, na starych motywach.

Inscenizacja - na tle mapy średniowiecznego Krakowa, pomysłowo odtwarza styl dawnych przedstawień ludowych na scence zaimprowizowanej pod gołym niebem. Gra, na ogół poprawna, wyróżnia się w roli chytrego pasterza Bohdan Baer (P.W.S.T.). Tytułową rolę gra Kazimierz Dejmek. Wilhelminy, jego żony - Barbara Rachwalska, kupcem jest Janusz Kłosiński, sędzią Lech Ordon, jako Prolog występuje Wojciech Pilarski. Wykonawcy są nastawieni na ton charakterystyki postaci, co im się na ogół udaje. Gorzej przedstawia się sprawa z mówieniem tekstu. Tak się złożyło, że słuchałem sztuki z jakiegoś 10 rzędu, a choć słuch mam dobry, już nic rozumiałem przynajmniej co czwartego słowa! Co za szkoda, że bawiący niedawno w Polsce zespół francuski Jouyeta nic zawitał do Łodzi. Byłaby to pyszna lekcja dykcji i żywego słowa dla większości naszych aktorów, zwłaszcza młodszych. Bo i w granej po "Pathelinie" komedii Moliera "Grzegorz Dyndała", nie dzieje sic pod tym względem lepiej. Jedyny może Stanisław Łapiński, znakomity aktor i niepospolity wykonawca roli tytułowej, przejawia należyty pietyzm dla mówionego słowa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji