Artykuły

Rzeszów. Dziennikarze obejrzeli fragmenty zdjętego "#chybanieja"

Paweł Passini, reżyser odwołanego przez prezydenta Tadeusza Ferenca spektaklu "#chybanieja", zaprosił dziennikarzy na próbę składającą się ze scen, które do tej pory przygotowali twórcy.

- Są państwo pierwszymi osobami, które widzą efekty naszej pracy. Chcielibyśmy, żeby ktoś z ratusza sam to zobaczył i dopiero wtedy wydał opinię - mówią twórcy spektaklu.

W piątek pojawiła się informacja, że władze Rzeszowa odwołały premierę i nakazały przerwanie prac nad spektaklem "#chybanieja" w reżyserii Pawła Passiniego, "bo może obrażać uczucia religijne". Poszło m.in. o wątek pedofilii w Kościele. Reżyser sugerował, że taka decyzja została podjęta po telefonie z kurii do władz miasta. Artyści pracowali nad obrazem w rzeszowskim teatrze Maska, w którym spektakl miał zostać pokazany w maju w ramach festiwalu Maskarada.

Zarówno miasto, jak i kuria zdementowały te doniesienia. - Było kilka telefonów w tej sprawie, żaden nie był z kurii - twierdzi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta.

- Nie było żadnej interwencji kurii w tej sprawie. Uwagi o spektaklu musiały dotrzeć do władz miasta z innej strony - mówi ks. Tomasz Nowak, rzecznik prasowy diecezji rzeszowskiej.

Blokowanie spektaklu na podstawie scenariusza?

Spektakl "#chybanieja" według tekstu Artura Pałygi to opowieść o Judaszu dotykająca spraw deprawacji w Kościele. Reżyser Paweł Passini po tym, jak władze miasta odwołały jego spektakl, zdecydował się zaprosić grupę dziennikarzy na próbę, podczas której zaprezentowano materiał, który dotychczas został stworzony. Wcześniej nikt nie miał okazji oglądać tych scen, a decyzja według rzecznika prezydenta Rzeszowa została wydana tylko na podstawie kilku telefonów i samego scenariusza.

- Nie chcę, żeby z tego spotkania wyszedł taki wniosek, że my mówimy, że to jest OK i nie wiemy, o co to całe zamieszanie. Ponieważ uważam, że nawet jakby coś w tym spektaklu faktycznie było nie tak, to kasowanie go zaraz przed premierą jest po prostu nieuczciwe. Powinno to działać na takiej zasadzie, żeby wcześniej, zanim aktorzy nie będą mieli możliwości pojawiania się na próbach, znalazł się ktoś, kto powie, że był i widział spektakl na etapie przygotowań i coś mu się nie spodobało. A takimi właśnie osobami jesteście dopiero wy i nikt przed wami - mówił do dziennikarzy Paweł Passini.

Jak wygląda sam spektakl? Mocny, ale nie ma w nim nic obrazoburczego

Podczas oglądania jeszcze niegotowego spektaklu, składającego się ze zlepku scen, można zauważyć, że faktycznie tematyka poruszana w obrazie Passiniego jest kontrowersyjna, ponieważ dotyka współczesnych problemów Kościoła katolickiego, takich jak pedofilia, posiadanie przez księży dzieci czy też kochanek. Jednak reżyser pokazuje to w sposób bardzo złagodzony, ponieważ w spektaklu nie ma scen, które można by uznać za obrazoburcze. Oczywiście ukazanie pewnych stereotypów zachowań i zajmowanie się sprawami, które przez lata były zamiatane pod dywan (m.in. pedofilia wśród księży), samo w sobie jest kontrowersyjne, jednak sztuka Passiniego pod tym względem nie różni się od innych obrazów, które mieliśmy okazję oglądać dotychczas w polskim teatrze lub kinie.

Antysemityzm w spektaklu? Passini: Gdyby w taki sposób oceniano twórczość, to większość polskiej klasyki mogłaby nie doczekać premiery

Kwestie antysemickie pojawiające się w spektaklu są rzeczą tak marginalną, że oglądając sztukę Passiniego, trudno je tak naprawdę wyłapać. Jest tylko jedna scena rozmowy szatana z Judaszem, podczas której szatan w swoich słowach stereotypowo podchodzi do narodu żydowskiego. Dobrze kontrowersyjność tych wątków ocenia sam reżyser. - Gdybyśmy takimi kategoriami oceniali twórczość, to większość polskiej klasyki mogłaby nie doczekać premiery. Przykładem jest "Wesele", gdzie Pan Młody zwraca się do Żyda słowami: "Przyszedł Mosiek na wesele" - ironizował Passini.

"Chcemy, by ta wojna się skończyła"

Twórcy cały czas liczą, że decyzja zostanie zmieniona, a oni nadal będą mogli pracować nad spektaklem, którego premiera miała się odbyć 9 i 10 marca podczas festiwalu Nowe Epifanie 2019 w Warszawie. - Wszyscy byśmy chcieli tego, żeby ta wojna się skończyła. Wystarczy, żeby ktoś z ratusza się z nami skontaktował, przyszedł, zobaczył, jak pracujemy, i dopiero wtedy wydał decyzję - mówi Artur Pałyga, scenarzysta "#chybanieja".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji