Artykuły

"Fedra" w Teatrze Wybrzeże. Skomplikowana gra ludzkich emocji i znakomite role Figury i Dałek

"Fedra" Jeana Racine'a w reż. Grzegorza Wiśniewskiego na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie. Pisze Anna Umięcka w portalu Gdańsk.pl.

Skupiając się na XVII-wiecznym tekście Jean'a Racine'a, minimalistyczną scenografią, perfekcyjną grą świateł i kilkoma zaledwie rekwizytami artyści zbudowali pełną rzeczywistość - rozpadający się porządek, korodujący świat na skraju przepaści.

Już od pierwszych sekund trwania spektaklu, reżyser Grzegorz Wiśniewski wyostrza nasze zmysły - pogrążoną w mroku widownię wypełnia ogłuszający dźwięk perkusyjnych werbli. Gdy zapala się światło, znajdujemy się już w środku, trzymającym w napięciu, misternie skonstruowanym labiryncie destrukcyjnych ludzkich namiętności. Jean Racine, XII - wieczny poeta, zarysował je z godną Freuda znajomością rzeczy. Tłumacząc popędy, z którymi nie radzą sobie jego bohaterowie użył wybiegu - ubrał opowieść w klasycystyczny kostium. Ale ascetyczna scenografia autorstwa Mirka Kaczmarka - ściany niemal pustej sceny pokrywają wielkie tafle zardzewiałej blachy, po której płyną zastygłe strużki wody, a może krwi - sprawia, że dramat nieszczęśliwej królowej nabiera uniwersalnego wymiaru. Czas akcji nie ma tu znaczenia, a odwołania do greckich bogów nie odbierają historii współczesnego rysu.

Fedra (Katarzyna Figura) swoje zaślepienie - królowa kocha potajemnie pasierba Hipolita (Jakub Nosiadek) - tłumaczy nie samotnością czy przemijaniem, lecz wyrokiem okrutnej Wenus. Występna miłość wyniszcza ją. Królowa będzie się za nią karać, ale nie zdoła ugasić pragnienia. Hipolit jest jak pusta kartka papieru, na której można wciąż zapisać miłość wyjątkową, bo pierwszą, a więc doskonałą. Jest lepszą wersją króla, ma jego rysy twarzy, lecz nie ma jego wad.

Katarzyna Figura perfekcyjnie odmalowuje kobietę na skraju załamania nerwowego.

Jedna z najbardziej poruszających scen pierwszego aktu to wyznanie miłości Fedry. Figura używa w niej pełnej palety emocjonalnych barw - przechodzi od łagodnego szeptu - w tej delikatności jest najbardziej bezbronna i przekonująca - do perswazji i krzyku rozpaczy, od zawstydzenia do brawury, kiedy jej postać kładąc wszystko na jedną kartę, odsłania się i mówi o miłości wprost.

Hipolit ją jednak odtrąca. Nóż, który z pogardą rzuca w jej stronę, będzie kluczowym dowodem jego winy w innej scenie. To jeden z wielu przykładów inteligentnego użycia rekwizytu w tym spektaklu. Pobrzękujące noże wiszące na stelażu, porzucony w głębi sceny korpus ludzki, rozerwany sznur pereł czy perkusja to jedyne przedmioty na scenie.

Przy czasami nawet nadekspresji Figury, Jakub Nosiadek stworzył zbyt monochromatyczną rolę. W jego interpetacji Hipolit jest w większości przygaszony, cedzi swoje kwestie (dykcja!), napięte ciało kryje z trudem ukrywane namiętności.

Znakomita jest za to Katarzyna Dałek w roli Arycji, politycznej więźniarki na dworze Tezeusza (Marek Tynda). To w niej kocha się, również skrycie, Hipolit.

Katarzyna Dałek w zaledwie trzech scenach buduje pełnokrwistą postać. Zniewolona księżniczka to nie typ bezbronnej Ofelii. Arycja jest świadoma własnej siły i atrakcyjności, inteligentna i zdeterminowana. Nawet niememu przejściu przez scenę potrafi nadać intrygujące znacznie.

Gdy w intymnej scenie, zdecydowanym gestem, znanym nam choćby z "Krótkiego filmu o miłości", łamie niewinność Hipolita, zmienia się z branki we władczynię. Bez zbędnej wdzięczności czy wahania przyjmuje jego ofertę tronu Aten.

Dałek znakomita jest też wokalnie.

Sztuka Racine'a nie skupia się tylko na uczuciowych perypetiach bohaterów. To również dramat polityczny. Królowa na wieść o śmierci Tezeusza może stracić władzę, Arycja - ją odzyskać.

Fedra na gorzkie dla niej miłosne wyznanie decyduje się pod wpływem podszeptów swojego powiernika Enona (Krzysztof Matuszewski), który dba o jej pozycję. To kolejna błyskotliwa interpretacja w wykonaniu tego aktora. Matuszewski zbudował rolę na równowadze pierwiastków męskich i żeńskich - i nie świadczą o tym tylko buty na niebotycznych obcasach, w których z wprawą przemierza scenę. W oryginale Racine'a Enona jest kobietą, piastunką i powiernicą królowej. Matuszewski wykorzystał to i wzbogacił tembr swojego głosu o pewną kobiecą miękkość i czułość. To przełamanie nadaje jego postaci niejednoznaczny, interesujący rys.

Nie zawodzą też w roli króla zniuansowany Marek Tynda, w epizodach Michał Jaros i Piotr Witkowski, choć kobiety są w tym spektaklu bardziej wyraziste.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji