Artykuły

Kraków. Operetka sanatoryjna, czyli Teatr Słowackiego zaprasza do wód

Sanatorium i operetka to dwa światy, które wydawałoby się, dawno odeszły do lamusa. Cezary Tomaszewski w spektaklu "Turnus mija, a ja niczyja" daje im drugie życie.

Będzie woda mineralna i będą zabiegi. Będą szlafroczki i klapeczki. Będą porywy serca i wielkie rozstania. Kto wie, może będzie nawet dancing w piekiełku! Operetka sanatoryjna "Turnus mija, a ja niczyja" to spektakl złożony z cytatów: muzycznych (usłyszymy szlagiery takie jak "Brunetki, blondynki", ale również utwory Verdiego i Offenbacha), literackich, historycznych oraz zaczerpniętych z opowieści samych kuracjuszy.

- Ani ja, ani żaden z aktorów nie byliśmy nigdy w sanatorium, sięgnęliśmy więc do relacji innych - mówi Tomaszewski. - Zbierając materiały o pobycie w sanatorium nie mogliśmy nie zauważyć, że w większości opinii są one miejscem całkowitego wyzwolenia seksualnego, wręcz tarła, walki o uczucia, miłość i fizyczne zbliżenie - dodaje.

Nie znaczy to jednak, że spektakl który premierowo zobaczymy dzisiaj na scenie Małopolskiego Ogrodu Sztuki, będzie wyłącznie zabarwioną erotycznie farsą. Jak przekonuje reżyser, sanatorium to świat, który choć z pozoru komiczny i tracący myszką, stanowi niezwykle wdzięczne pole do socjologicznych obserwacji.

- W tym zamkniętym uniwersum jak pod mikroskopem można obserwować ludzkie zachowania i namiętności, nie rzadko bardzo intensywne - mówi Tomaszewski. - Pociągająca jest też tajemniczość tych miejsc, do których można dostać się tylko z polecenia i ze skierowaniem. Miejsc, o których wszyscy słyszeliśmy, ale nie każdy miał okazję przekonać się, jak wygląda toczące się w nich życie - tłumaczy reżyser.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji