Artykuły

Uroki sanatorium doktora Dietla. Turnus operetkowy

"Turnus mija, a ja niczyja" wg scenar. Igi Gańczarczyk i Darii Kubisiak w reż. Cezarego Tomaszewskiego w Teatrze im. Słowackiego w Krakowe. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

W sanatorium Cezarego Tomaszewskiego jest melancholijnie i śmiesznie, absurdalnie i zabawnie. Melancholia jest raczej po stronie kuracjuszy, a zabawa raczej po naszej, choć nie ma tu wyraźnej granicy.

Tytuł i podtytuł trochę mylą tropy: fraza "turnus mija, a ja niczyja" sugeruje przaśną komedię o kuracyjnych romansach, a "operetka" - wesołą muzykę. Tymczasem komedia owszem jest, ale wcale nie przaśna, a obok przebojów operetkowych (nie tylko wesołych) są operowe. Sanatorium, czyli Sanatorium Uzdrowiskowe i Pijalnia Wód im. prof. dra Józefa Dietla (nazwę tę wielokrotnie starannie artykułuje siostra Wanda, ze skrótów czyniąc tajemnicze słowo "improfdra"), jest trochę jak z horroru. Przynajmniej na początku, dopóki się z nim nie oswoimy.

Elementy sanatoryjne

Scenografia składa się z elementów sanatoryjnych (łóżko, wanna, parawany, poczekalnia, gabinet), ale porozstawianych jakoś niepokojąco, prowizorycznych, nietworzących przyjaznej atmosfery. Na pierwszym planie, tuż przy widowni - zdrojowe źródło, wyglądające jak kamienny pomnik zdrowia, z ciurkającą leczniczą wodą. W sanatorium rządzi wspomniana już siostra Wanda (znakomita aktorsko i wokalnie Katarzyna Zawiślak-Dolny), seksowna w pielęgniarskim uniformie, ale zimna i sprawna jak cyborg, ostro odprawiająca przez telefon potencjalnych kuracjuszy. Ale i ona w końcu ujawni uczucia, śpiewając "Addio del passato" z "Traviaty".

Prof. dr Józef Dietl (pełen diabolicznej energii Rafał Szumera) z ogromnymi bokobrodami i rozwichrzoną fryzurą jest trochę XIX-wieczny, trochę współczesny, a na moment przeistacza się nawet w drag queen, by zachęcić kuracjuszy do szampańskiej zabawy.

Do takiego to sanatorium przyjeżdża grupa biznesmenów, mają zapoznać się z potencjałem uzdrowiska i ewentualnie weń zainwestować. Sprawdzają na sobie działanie borowiny i krioterapii (w rytm jakże adekwatnej do sytuacji "Let me freeze" Purcella), i powoli, po wypiciu cudownych wód, przeistaczają się w kuracjuszy. No bo jak sanatorium miałoby bez nich istnieć? Nakładają peruki i ubrania zmieniające ich z rekinów biznesu w starszych państwa i oddają się sanatoryjnym rozrywkom.

Spektakl toczy się niespiesznie, nie ma tu właściwie fabuły, na kuracyjne obrzędy (spacerki, wyczekiwanie na zabiegi, popijanie wód z kubeczków z dzióbkiem, wieczorki taneczne, mniej lub bardziej śmiałe zaloty) nakładają się strzępy operowych i operetkowych perypetii, powidoki hrabin, lampartów i kokot, gagi i grepsy. Bezkształtne ciuchy, okulary i sterczące bądź przyklepane fryzury odbierają aktorom młodość, ale bynajmniej nie pozbawiają ich atrakcyjności. Tyle że nie jest to atrakcyjność oczywista.

Nadzieja na przygodę

Tomaszewski lubi zgrzebną codzienność; ludzie w jego spektaklu są pokraczni, nieporadni, ale pełni nadziei na przygodę, odmianę, znalezienie kogoś na chwilę albo i na dłużej. Aktorzy świetnie się w tym smutno-śmiesznym świecie odnajdują. Lidia Bogaczówna (uwodzicielska Józefina), Daniel Malchar (niestrudzony podrywacz Jan), Karol Kubasiewicz (nieśmiały podrywacz Stefan), Antoni Milancej (wycofany Mieszko), Agnieszka Kościelniak (uroczo zaciągająca Słotwinka), Pola Błasik (zacięta, smutna okularnica Magdalena). Lekcja pocałunków i seksownych ruchów udzielana Stefanowi przez Jana, Józefina wężowymi ruchami wchodząca na scenę, Słotwinka śpiewająca do mikrofonu o dziewczynach z Barcelony i wymachująca nogą, Mieszko nieoczekiwanie wyśpiewujący basem "Lat dwadzieścia miał mój dziad" z "Ptasznika z Tyrolu" zostają na długo w pamięci.

Przyjemnie się to ogląda, pod warunkiem że nie nastawimy się na szampańską zabawę z piórami i cekinami, ale poddamy rytmowi płynącemu statecznie jak woda w zdrojowym źródełku, przyjrzymy uzdrowiskowym obyczajom godowym i wsłuchamy w świetnie dobraną i brawurowo wykonaną muzykę.

**

Teatr im. Słowackiego. "Turnus mija, a ja niczyja". Reżyseria: Cezary Tomaszewski, tekst i dramaturgia: Iga Gańczarczyk, Daria Kubisiak, scenografia i kostiumy: Bracia (Maciej Chorąży, Agnieszka Klepacka), kierownictwo muzyczne: Weronika Krówka, opracowanie muzyczne: Cezary Tomaszewski, światła: Jędrzej Jęcikowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji