Artykuły

Najmłodsi objaśniają nam świat

"Motyl" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w reż. Marcina Libera we Wrocławskim Teatrze Lalek. Pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Kiedy pada nazwisko Marcina Libera, ostatnią rzeczą, jaka przychodzi do głowy, jest dziecięcy teatr. Liber? Dużo punka, dużo buntu, dużo krwi na scenie, historyczne traumy i kręta droga do wyzwolenia z nich. Tak było przynajmniej do ubiegłej soboty.

Po koncercie finałowym "Out of The System, czyli Wielki Brat słucha" na ostatnim PPA do tego emploi dochodzi pytanie zadawane kolejnym wykonawcom, powtarzające się jak refren: "Czy wziąłeś swoje leki?", które przejdzie pewnie do historii festiwalu.

Można je zresztą skierować do bohaterów "Motyla", najnowszej premiery Wrocławskiego Teatru Lalek, ze znakomitym tekstem Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk. Swoje leki w "Motylu" regularnie przyjmują dorośli bohaterowie tej opowieści - mama (Kamila Chruściel), tata (Konrad Kujawski) i babcia (Jolanta Góralczyk), tyle że nie w formie pigułek, ale hipnotyzującego, wzmocnionego jeszcze VR-owymi goglami telewizyjnego przekazu. W obu przypadkach kontrolę nad światem ma jakiś Wielki Brat. W "Motylu" jest Królem Złotoustym (Radosław Kasiukiewicz).

To fascynujące, z jaką zręcznością Liber prowadzi swoją narrację o władzy, manipulacji, uległości i buncie, zmieniając adresata opowieści - z dorosłego widza na dziecięcego. W "Motylu" zresztą szanse na udaną rebelię są większe niż w "Out of the System". Wystarczy, że głos polityka i jego decyzja dotkną drzwi dziecięcego pokoju, żeby wywołać rewolucję. Dziecko jako nadzieja tego świata - to nie brzmi wcale tak naiwnie, kiedy o lepszy jego kształt walczy 16-letnia Szwedka Greta Thunberg.

Rutka (Agata Kucińska) mogłaby być jej siostrą. Poznajemy ją, gdy płacze w ciemnym pokoju. Jej rodzicom ktoś wmówił, że dzieci trzeba tam zamykać i nie ulegać ich terrorowi. Rutka nie wie, że jest czarownicą. W śnie zamienia się w motyla i lecąc nad lasem, znajduje psa (Grzegorz Mazoń). Razem muszą uratować świat przed Złotoustym. Pomogą im foka (Marta Kwiek), samochód (Agata Cejba) i świecąca rybka (Marek Koziarczyk).

Liber wraz ze scenografem i autorem kostiumów Mirkiem Kaczmarkiem, wykorzystując piosenki duetu Jerz Igor, który jest prawdziwym ewenementem, jeśli chodzi o polską muzyczną scenę dla najmłodszych, budują opowieść o najsłabszych, którzy zamieniają się w superbohaterów, ale też o wewnętrznej skazie, dawnej krzywdzie, która stoi u podstawy każdej tyranii, manipulacji, która staje się narzędziem kontroli nad społeczeństwem, a także o ratunku, jakim w chwilach dziecięcych kryzysów bywają dla nas wyobrażone światy.

Można "Motyla" traktować jako polityczną wypowiedź o władzy, która wyciąga ręce do dziecięcego łóżeczka (nieprzypadkowo imię wujka Piotrka, który zabierze Rutkę, jeśli nie będzie grzeczna, jest poprawiane uparcie przez aktorów na Jarka). Można też widzieć w niej apel o zdrowy rozsądek, o nieuleganie teoriom wychowawczym. Najmłodsi wreszcie znajdą w tym spektaklu wielką przygodę, baśń, w ramach której mała dziewczynka i pies pokonują złego króla. Czy jednak do końca? W finale staje wprawdzie przed nami nagi i pomniejszony, ale jako pomnik, kolejny bożek do czczenia.

Każda z tych warstw zostaje w "Motylu" wydobyta w fascynujący sposób. Warstwa plastyczna spektaklu zachwyca od pierwszych scen z Rutką upchniętą w miniaturowym domku, w którym jest jej ciasno jak Alicji, gdy zjadła zaczarowane ciastko. Potem jest tylko ciekawiej, kiedy dziewczynka dostaje skrzydeł ze swojej dziecięcej kołderki, a na scenie pojawia się samochód popijający benzynę z kanistra i wypuszczający kłęby dymu z elektronicznego papierosa. Jest i klimat "Odysei kosmicznej" w scenie walki z królem, a on sam w złotym mundurze wydaje się groźny i fascynujący zarazem.

Nie byłoby jednak tego spektaklu bez znakomitych aktorów lalek. Świetny jest cały zespół, ale brawa należą się Kucińskiej, która wciela się po raz kolejny w dziecięcą postać i znów znajduje do niej nowy klucz; Kwiek, której foka to arcymistrzostwo drugiego planu; Mazoniowi, którego pies łączy w sobie cechy zwierzęcia i chłopca; czy Cejbie, której udało się zagrać samochód i zrobić z tego majstersztyk.

"Motylem" WTL zapewnił sobie kolejny teatralny przebój, który uwiedzie dorosłych i dzieciaki, traktując obie te grupy bez taryfy ulgowej, mówiąc do nich o rzeczach ważnych w mądry, ale nie przemądrzały sposób.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji