Artykuły

Malta. Dzień ósmy

Siłą Festiwalu Malta były zawsze spektakle i akcje uliczne, które angażują miasto i przypadkowych przechodniów. W tym roku widać wyraźny kryzys tego typu przedsięwzięć. Na uwagę zasługują właściwie tylko dwa projekty: "x-times people chair" niemieckiej artystki Angie Hiesl oraz amerykański Project Bandaloop - z XVI Festiwalu Malta w Poznaniu dla e-teatru pisze Paweł Sztarbowski.

Najciekawsze w akcjach ulicznych są reakcje przypadkowych przechodniów. Praca Angie Hiesl polega na zawieszaniu na ścianach kamienic krzeseł, na których siedzą ludzie: tu babcia szydełkuje, tam starszy pan pali fajkę, ktoś inny czyta gazetę albo po prostu siedzi. "Ty, k, zobacz, jakaś baba siedzi" - rzuca przechodzący robotnik. Stają, patrzą przez chwilę. "Ludziom się k w głowach przewraca. To z braku roboty" - komentuje drugi. Jakaś wycieczka masowo zaczyna pstrykać zdjęcia. "Przepraszam, czy może mi pan powiedzieć, jakie jest przesłanie tego czegoś" - pyta mnie zbuntowana nastolatka. "Jak to przesłanie?" "No tak generalnie, o co w tym chodzi". Naprędce rzucam coś o samotności w przestrzeni miejskiej, aż sam jestem zażenowany tą nadinterpretacją. "No spoko, można i tak, tylko pytanie: po co?" - nastolatka jest niezłomna. Chryste, dziewczyno, podstawiona jesteś czy co! Idę szukać kolejnych krzesełek. "Ile znalazłeś, ile znalazłeś?" - dopada mnie znajomy. "Nie wiem, z pięć, sześć. A ile jest?" "Podobno dziesięć. Mnie zostało jeszcze tylko jedno. Obszedłem już wszystkie uliczki i nigdzie nie ma". Podchodzi turysta: "Przepraszam, nie wiedzą państwo, gdzie jeszcze oni przesiadują". "Wiemy, ale to tajemnica. Musi pan sam znaleźć" - wypala koleżanka, z którą spaceruję. "A tajemnica" - konfidencjonalnie potwierdza turysta. Wszyscy na Starym Rynku zaczynają szukać krzesełek zawieszonych wysoko na budynkach.

Project Bandaloop to taniec na elewacjach wysokich budynków. W Poznaniu artyści wybrali Novotel. Ich podniebne kombinacje mroziły krew w żyłach. Równie mrożące było to, co przy okazji działo się na przebiegającej obok ulicy. Samochody hamowały z piskiem, kierowcy zadzierali głowy, tramwaje przystawały, żeby każdy pasażer zdążył się napatrzeć tym podniebnym dziwom. A artyści powolnymi ruchami, wbrew prawu grawitacji tworzyli coraz bardziej skomplikowane układy. Głównie w takich projektach, które wciągają przypadkowego widza, jest sens organizowania Malty. To najlepszy sposób zaangażowania całego miasta w teatr.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji