Artykuły

Dla mas i koneserów

XVI Międzynarodowy Festiwal Teatralny Malta w Poznaniu podsumowuje Stefan Drajewski w Głosie Wielkopolskim.

Zakończył się XVI Międzynarodowy Festiwal Teatralny Malta. Kontenci powinni być smakosze, którzy domagają się od teatru przeżyć emocjonalnych i estetycznych oraz teatralna gawiedź, która oczekuje li tylko ludycznej rozrywki.

Po raz pierwszy organizatorzy podzielili uczestniczące w nim zespoły na kategorie tematyczne: teatr, muzykę, taniec i konkurs na "Debiut". W dobie zacierania granic sztuk, taki podział wydawał się pierwotnie anachroniczny. W praktyce sprawdził się znakomicie.

Nowe miejsca

Malta - wzorem poprzednich - odkryła nowe przestrzenie teatralne. Trzem zespołom

- Strefie Ciszy, Akademii Ruchu i Teatrowi Zakład Krawiecki spodobała się dawna fabryka Modena. Muzycy z Sayag Jazz Machine wybrali dziedziniec hotelu Bazar. Największego jednak odkrycia dokonali tancerze z Bandaloop Project - tańcząc na fasadzie hotelu Novotel Poznań Centrum i Angie Hiesl, która rozmieściła swoje krzesła na fasadach staromiejskich kamieniczek.

Teatr intymny

Teatr intymny polega na bezpośrednim kontakcie aktor - widz. Taki teatr od kilku lat proponuje Wojciech Wiński. W tym roku Teatr Usta Usta Republika stworzył w Poznaniu "Ambasadę" [na zdjęciu] - przedstawienie gigant, chociaż w realizacji bierze udział tylko czworo lub pięcioro widzów. Celowo używam słowo bierze udział, a nie ogląda bo nie jest to przedstawienie do oglądania Zaczyna się ono już w momencie nawiązania internetowego kontaktu, który może ale nie musi owocować zaproszeniem do ambasady. Następnie kurier zabiera zaproszonych obywateli z wyznaczonego miejsca (najczęściej jakiegoś pubu) i zawozi - klucząc po mieście - do ambasady, którą okazuje się Zamek. I gdzie tu miejsce na intymność. Rozmach inscenizacyjny - myślę o przestrzeniach Zamku - pogłębia wręcz bezpośredni kontakt widz - aktor wewnątrz ambasady. Każdy uczestnik traktowany jest inaczej, na tyle jednak, na ile pozwala potraktować siebie przez urzędników...

Dla mnie bardzo intymnym teatrem byli "ukrzesłowieni", czyli akcja Angie Hiesl. Niemiecka performerka zawiesiła kilka metrów nad ziemią, na fasadach kamieniczek wokół Starego Rynku dziesięć krzeseł. Posadziła na nich ludzi w średnim wieku a raczej w jesieni życia Podobnie jak na obrazie Wróblewskiego "Ukrzesłowio-

na" oni na coś czekali. Czekając, wykonywali zwykłe codzienne czynności, jak choćby drobne naprawy sprzętu domowego, czyszczenie butów, krojenie chleba składanie bielizny... Żadnego kontaktu z publicznością. Każdy kto zadarł głowę i zobaczył siedzącego na krześle dziadka sprowokowany tym widokiem, mógł tylko porozmawiać z samym sobą. Odpowiedzieć na pytanie: dlaczego siedzą, dlaczego są starzy...

Ludycznie i artystycznie

Publiczność kocha przedstawienia plenerowe zarówno te o wydźwięku artystycznym, jak i te ludyczne - parady.

W pierwszej kategorii umieściłbym Bandaloop Project - czyli balet w chmurach. Artyści tańczą na fasadzie Novotelu ledwie pół godziny, ale ten taniec robi wrażenie, bo jest skończoną forma choreograficzną odwołującą się do tańca modern i demiklasyki.

Duże wrażenie zrobiła na mnie Asocjacja 2006, której "Wyprawa" wykracza poza paradę, do jakiej przyzwyczaiła poznaniaków Asocjacja Kółka Graniastego. Jest raczej anty-paradą. Lech Raczak paradę obiektów Jarosława Maszew-skiego i Piotra Tetlaka ujął, ale nie zamknął, w teatralny nawias. Odbyliśmy wspólnie wyprawę w głąb nie tylko kultury europejskiej, aby zobaczyć, gdzie jesteśmy dzisiaj.

W tej grupie chcieliby zapewne zobaczyć siebie artyści dwóch grup: Metalovoice i Boilerhouse. Niestety ich spektakl "3600" okazał się nudną i banalną historyjką, która się ładnie zaczęła Pomysłu starczyło na trzy minuty.

Masową publiczność zadowoliły dwa zespoły: wysmakowany pokaz ulicznej komedii nawiązującej do commedii delll'arte w wykonaniu Helix Theatre i finałowa parada La Compagnie Malabar zatytułowana "Helios II".

Połykacze

Dawno na Malcie nie było teatrów, o które można się było potknąć. Spotkać przypadkiem. Przez pierwszy weekend festiwalu na Starym Rynku pod znakiem El Pati Free od południa do późnego wieczora występowało na zmianę sześć zespołów non stop. Były to grupy proponujące teatr ludyczny, zabawowy, pozbawiony jakichkolwiek podtekstów filozoficznych i estetycznych. Był to teatr adresowany do widza przypadkowego, tego, który zatrzymał się na chwilę. W tej konwencji mieścił się nieco bardziej ambitny teatr z Sankt Petersburga Mr Pejo's Wandering Dolls.

Teatr przez ostatnie dziewięć dni w Poznaniu był wszędzie: na ulicach, nad Jeziorem Maltańskim, w dawnej fabryce, pod niebem, na ścianach domów, na dziedzińcach oraz zamkniętych i dusznych salach. Kto chciał, mógł go odkryć i posmakować. Wydaje mi się, że z Maltą coś się stało. Pojawił się nowy duch. Malta przewietrzyła się i otworzyła (patrz na osobne podsumowania nurtu Taniec i konkurs "Debiut"). A najbardziej podobał się teatr, o którym Lech Raczak mówi, cytując klasyków, że jest z "duszy do duszy". Nie jest wtedy ważna ani jego urodą ani perfekcja wykonawcza Takiego teatru było na Malcie sporo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji