Artykuły

Od Edypa do Edypka

REPERTUAR stołecznych teatrów utrzymuje nadal swą różnorodność, trwa też w tym sezonie ofensywa polskich sztuk współczesnych, których ilość, niestety, ciągle jeszcze nie przechodzi w jakość.

Oto ostatnie premiery: "Edyp królem" Sofoklesa, "Wcześniak" Redlińskiego i "Sarmatyzm" Zabłockiego. Antyk, klaska i współczesność. Stąd tytuł felietonu. O Edypie wiemy. A Edypek? To właśnie ten "Wcześniak" - ale o tym potem.

A co z Edypkiem? Wymyślił go Edward Redliński, znany prozaik i dramatopisarz, autor m. in. granej z dużym powodzeniem komedii satyrycznej pt. "Awans". Tylko że ten "Awans" był zrobiony czysto, czytelnie, jednorodnie. Z wystawieniem i odbiorem "Wcześniaka" są kłopoty. Mówiąc najkrócej i w uproszczeniu jest to satyra na tzw. mieszczański model rodziny i wychowania, funkcjonujący w naszej współczesności. Ta rodzina, to Ojciec (jędrna, zawiesista kreacja Henryka Bąka), Syn (współczesny Hamlecik czy też Edypek, grany chyba bez przekonania przez Andrzeja Mrowca), Synowa (Stanisława Celińska zręcznie i dowcipnie przeprowadza kreowaną postać przez liczne rafy i mielizny. Tylko jej monolog po ucieczce "dziecka" z domu jest pusty), oraz Wnusio (Grzegorz Wons).

No więc Syn buntuje się przeciw panującej w domu atmosferze, ulega jej jednak stopniowo, przystaje nawet na narzucone mu ojcostwo, kapituluje. O krok dalej pójdzie jego syn, Wnusio, który namawia ojca by razem uciekli z domu a gdy ten odmawia, sam "wieje". Ale i on wróci (sprowadzony przez milicjanta "za pokwitowaniem") w rodzinne pielesze; rzecz kończy się idyllicznym "żywym obrazem": Wnusio w objęciach matki nucącej kołysankę obok rozanielonego tą sielanką Ojca i przegranego Syna. Jest jeszcze w sztuce interesujący ale zbyt natrętnie eksponowany "ciągnięty za włosy" wątek Ojca, prezesa klubu balkonowiczów, miłośnika kwiatów ("Kiedy widzę jak facet depcze trawę, wziąłbym takiego od razu za mordę i pod ścianę!) i jego konfliktu z Sąsiadem (Jan Matyjaszkiewicz - gościnnie), który woli groszek sadzić na balkonie niż szałwię, narzuconą przez estetę, zamordystę). No więc rzeczy interesujące obok nijakich, zabawne obok wręcz żenujących, finezyjne obok wulgarnych. Reżyseria niestety jeszcze bardziej obnażyła słabości sztuki, która jeśli daje nieco satysfakcji to tylko z aktorstwa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji