Artykuły

Aktor w podróży

Czy książka Jacka Brzezińskiego może zainteresować wszystkich, czy tylko miłośników teatru? Myślę, że wszystkich, o ile są ciekawi świata - pisze Teresa Dras w Akcencie.

Czytanie tej książki to wielka przyjemność. Chociaż we wstępie autor zaznacza, że nie pretenduje do miana pisarza, to przecież po lekturze "Provisorium. Nieregularnego dziennika z podróży" jasno widać, że kunszt literacki Jacka Brzezińskiego jest tej samej miary co aktorski. A Brzeziński to aktor znakomity, wybitny, wielokrotnie nagradzany. Omawiany tom zbudowany został z zapisków, które powstawały przez lata jako ratunek przed ulotnością pamięci. Zaczyna się w 1979 roku, a kończy w 2013.

"No i tyle" - kwituje artysta na ostatniej stronie książki. "No i tyle" - o trzydziestu paru latach na scenie. "No i tyle" - słowa, które robią, co do nich należy. Zdania krótkie, ale trafiające w splot słoneczny. Właśnie lapidarny styl i poczucie humoru są tym, co w książce Brzezińskiego najlepsze. Mówiąc po prostu: ten aktor i podróżnik ma pióro rasowego prozaika.

Zaznaczmy od razu, że "dziennik podróży" jest dokładnie tym, co te dwa słowa obiecują, i w żadnym razie nie mamy do czynienia z autobiografią. Na swój prywatny teren autor czytelników raczej nie wpuszcza. Coś jednak o jego rodzinie wiemy: że żona ma na imię Hania - bo wyczytaliśmy to z dedykacji na stronie tytułowej - a trójka dzieci to dziś dorośli ludzie. Myślę o moich najbliższych, których kocham - zwierza się Brzeziński podczas jednego z 80 wyjazdów zagranicznych (krajowych było kilkaset). Jednego możemy być pewni: autor ma talent nie tylko do aktorstwa i literatury, udała mu się jeszcze jedna sztuka - zbudował szczęśliwą rodzinę, o którą dbał, którą rozpieszczał prezentami przywożonymi z każdej podróży, do której dziko tęsknił i która samym swym dalekim istnieniem ratowała go w momentach kryzysów psychicznych, bo zagraniczne wyjazdy teatrów alternatywnych to nie są wyłącznie trasy usłane różami (Coraz trudniej znoszę te długie podróże - notuje Brzeziński w 1995 roku, ale o tym później). Na koniec pojawia się zdanie: Dziękuję im za to, że są i że wszyscy razem przez blisko trzy dekady współtworzyli pełnię naszego życia rodzinnego, że cierpliwie czekali na mój szczęśliwy powrót...

Poza rodziną jest jeszcze jedna sfera sacrum, w dosłownym znaczeniu. Jacek Brzeziński to głęboko wierzący katolik, szukający w każdym mieście na trasie tournee kościoła. Niedziela. Rano byliśmy z Piotrem w kaplicy św. Tomasza Morusa. Podobało mi się, że ksiądz już ubrany w ornat wita się z przybyłymi na mszę ludźmi przed wejściem do kaplicy. Podczas liturgii świetna oprawa muzyczna: fortepian, perkusja i dobry śpiew. To jedna z dłuższych notatek, bo wzbogacona opinią o muzyce. Inne są krótkie jak wyznanie podczas spowiedzi: uczestniczyłem we mszy. Nie to jest ciekawe, że artysta chodzi do kościoła, interesująca jest żarliwość jego wiary. Ale o tym nie poczytacie.

Romans z teatrem zaczął się od najwcześniejszego dzieciństwa (...). Umiałem na każdą okazję powiedzieć wierszyk i zaśpiewać piosenkę - wyznaje Brzeziński. Urodził się w Lublinie i tu mieszka, jest aktorem i nauczycielem akademickim w Centrum Kultury i Języka Polskiego dla Polonii i Cudzoziemców UMCS. Z Teatrem Provisorium związał się w 1974 roku, gdy był studentem drugiego roku filologii polskiej UMCS. Nieprzerwanie jest w Provisorium do dziś. Wydany pod koniec ubiegłego roku Nieregularny dziennik z podróży to historia wojaży tego teatru, studenckiego w pierwszych latach, a obecnie działającego w strukturach Centrum Kultury w Lublinie (które jest wydawcą książki).

Lecimy do Rzymu, to pierwsza zagraniczna podróż - obwieszcza autor w pierwszym zdaniu dzienników. Jest maj 1979 roku. A hotelik taki sobie, ubożuchny. Nie ma łazienek, ani w pokojach, ani na korytarzach. Do dyspozycji miska i dzbanek z zimną wodą. Kwestie związane z zakwaterowaniem to w ogóle ciekawy wątek dzienników. Na przykład w podróży do Wielkiej Brytanii bardzo przydały się śpiwory, które artyści zabrali z Polski. Oczywiście nie sypiali na podłodze noc w noc, to się zdarzało sporadycznie, normą natomiast były kilkuosobowe pokoje. Jeden słucha muzyki, drugiemu to przeszkadza, konflikt gotowy. Nic dziwnego, że autora dzienników już w 1988 roku dopadają czarne myśli o odejściu z grupy. Ale potem mieszkało się na dwunastym piętrze hotelu Ambasador w Moskwie i jadło czerwony kawior na śniadanie. I w willi w Santa Monika w Kalifornii, gdzie cytryny i pomarańcze były na wyciągnięcie ręki. W sumie: "Kocham te podróże teatralne" - wykrzykuje w uniesieniu autor.

W 1986 roku Provisorium w składzie: Janusz Opryński, Andrzej Mathiasz, Sławek Skop, Jacek Łupina i Jacek Brzeziński jedzie "do mitycznego Edynburga na mityczny festiwal" (Międzynarodowy Festiwal Teatralny w Edynburgu). Mogą mówić o sukcesie - mają niezłe recenzje i przeważnie pełną widownię. A przecież w tym morzu spektakli prezentowanych od południa do północy łatwo zginąć. Odwiedzamy pochodzący z Jugosławii teatr Daska. Mówią, że do nich na spektakl przez cały tydzień nie przyszedł nikt. Jest nam przykro. Kto ich lepiej zrozumie niż my, kuglarze ze wschodniej Europy - pisze Brzeziński. Syci chwały z Edynburga jadą do Londynu, a potem do Cardiff. Jak zwykle mieszkają "po ludziach", każdy w innym domu. I znowu zacytuję, a ten fragment należy do moich ulubionych: Zamieszkuję u jakiegoś małżeństwa, które - choć bez wylewności - stara się być OK. Ponieważ nie mogą powiedzieć mi, że świetnie mówię po angielsku (bo w ogóle nie mówię), to twierdzą, że świetnie rozumiem. Rozczula mnie to angielskie dobre wychowanie.

Autor upiera się, że nigdy tak do końca nie nauczył się języka Szekspira, ale chyba trochę kokietuje. Zna także niemiecki, dogada się po włosku.

W 2001 roku Provisorium po raz piąty pojechało do Edynburga, tym razem z Kompanią Teatr (Witold Mazurkiewicz, Michał Zgiet, Jarosław Tomica). Pokazali "Ferdydurke". I wielka radość - "Perdy" (skrót pochodzi od autora książki) otrzymała Fringe First Award. "Wreszcie" - komentuje Brzeziński. Janusz Palikot, wtedy czynny polityk, a także mecenas lubelskiej kultury, przysłał każdemu artyście z połączonych teatrów po wielkiej butli szampana.

To był dobry czas dla Jacka Brzezińskiego i jego teatralnych przyjaciół. W listopadzie tego samego roku przylecieli do Nowego Jorku - na występy w słynnym teatrze La MaMa prowadzonym przez Ellen Stewart. Tu wstęp ma tylko światowa awangarda teatralna. Przed Provisorium & Kompania Teatr na scenie La MaMa występowali: Teatr Laboratorium Jerzego Grotowskiego, Cricot 2 Tadeusza Kantora i Włodzimierz Staniewski z Gardzienicami.

Lublinianie przyjechali do Stanów niecałe dwa miesiące po wrześniowej tragedii. Jacek Brzeziński zauważa: Sam Nowy Jork żyje normalnie. Mieszkamy w miejscu oddalonym od zniszczonych wież WTC o jakieś 20 minut drogi pieszo. W oknach i wnętrzach wielu sklepów flagi amerykańskie. Na szybach plakaty: "I love NY more than ever". Zwięźle, krótko, a obraz jak żywy. To zasługa klarownego, oszczędnego języka.

Brzeziński narzuca swoim zdaniom dyscyplinę, jednak nieprzesadnie surową, nie ulega też urokowi modnych słówek z internetowego uniwersum. Po prostu jak na polonistę przystało, posługuje się nieskazitelnym językiem polskim, lekko i z wdziękiem wodząc piórem po papierze (dzienniki powstawały odręcznie, w cieńszych i grubszych zeszytach). W dodatku w całej liczącej ponad 600 stron książce nie ma ani grama niepotrzebnego gadulstwa czy rozkładania pawiego ogona, co tak lubią autorzy dzienników, a także artyści. Chociaż może trochę tego chwalenia się jest, ale z uzasadnionych powodów. W końcu jak dają nagrody, to można o tym napisać, nie?

Pozostaje problem, czy książka Jacka Brzezińskiego może zainteresować wszystkich, czy tylko miłośników teatru? Myślę, że wszystkich, o ile są ciekawi świata. Autor buduje fantastyczne miniopowiadania o Ameryce (która bez lodu nie funkcjonuje), Korei Południowej (tak na pierwszy rzut oka wszystko tu pomniejszone), Białorusi (mało samochodów, dużo milicji), Egipcie (Jedziemy na bazar Chan al-Chalili. To coś zupełnie niewyobrażalnego [...]. Zanim się do tego przyzwyczaiłem, miałem wrażenie, że jestem w piekle. A i potem też miałem takie wrażenie). Lista krajów, które znalazły się na mapie podróży Teatru Provisorium, jest imponująco długa, wymieńmy jeszcze Szwecję, Norwegię, Rosję, Chorwację, Hiszpanię, Bośnię, Węgry, Rumunię, Czechy, Austrię, Japonię, Gruzję, a to wcale nie koniec.

Artysta i wykładowca Jacek Brzeziński dzieli z innymi podróżnikami dwie namiętności, które dopadają każdego, kto znajdzie się w obcym kraju. Chodzi o zakupy i kuchnię. W tej pierwszej dziedzinie jest zupełnie niepoprawny. Kiedy w 1986 roku w Anglii wydaje ciężkie pieniądze na kurtkę lotniczą, buty, dżinsy i białe adidasy, sprawa jest zrozumiała - w tamtych czasach w Polsce to były rzeczy nieosiągalne, a gorąco pożądane. Jak mówią, w miarę jedzenia rośnie apetyt i z czasem nabywane za granicą rzeczy nie były już tymi pierwszej potrzeby, wątpliwe, czy w ogóle były potrzebne, bez wątpienia zaś były ekscentryczne. W 2008 roku Jacek kupuje sobie prawie kompletny strój szkocki (a na urodziny dostaje od kolegów narodowy instrument Szkotów - kobzę). Wystrojony w kilt, białe podkolanówki i czarne, skórzane buty wybrał się z ekipą do pubu. Tu jakiś zszokowany Brytyjczyk siedzący przy stoliku obok zawołał, że w życiu nie widział Szkota mówiącego po polsku!

Jeden z najciekawszych (i najobszerniejszych) wątków dzienników dotyczy jedzenia. O kuchni angielskiej Brzeziński myśli to, co wszyscy, w sprawie kuchni francuskiej, włoskiej, greckiej, wietnamskiej, tajskiej, koreańskiej, japońskiej, meksykańskiej, rumuńskiej też w zasadzie podziela gust innych podróżników komunikujących się z publicznością via książka lub tv, z tym że w przeciwieństwie do angielskiej wszystkie inne kuchnie świata smakują mu bądź go zaciekawiają. Choć czeska też nie jest tym, co lubi. A węgierska owszem. Powrót z Węgier w 2003 roku tak zostaje odnotowany: Tokaje i wina węgierskie są tu w jakiś niewyobrażalnie niskich cenach. Każdy z nas robi tego spory zapas. Butelki w drodze radośnie pobrzękują.

Teraz zagadka krajoznawczo-kulinarna. Zimny makaron z keczupem i mortadela. Zimny ryż z ozorkiem i z keczupem. Kasza z olejem. Gdzie tak jedzą? Przeczytajcie dzienniki, to się dowiecie. Żarcie ohydne, ale tekst o tej kuchni, chyba nietrudnej do odgadnięcia, jest przepyszny.

W książce padają setki nazwisk: towarzyszy teatralnych podróży, osób spotykanych w dalekim świecie. Z każdym łączy się jakaś opowieść, a najlepsza z Januszem Opryńskim, szefem Teatru Provisorium. W 2011 roku teatr przyjechał do Mińska z "Braćmi Karamazow" w reżyserii Opryńskiego. W obsadzie m.in. Jacek Brzeziński, Łukasz Lewandowski i Adam Woronowicz. Cała czwórka wchodzi do cerkwi. Tam rytuał pogrzebowy opłakiwania zmarłego w otwartej trumnie. Na widok wchodzącego Janusza (długie włosy, takaż broda i płaszcz do ziemi) jakaś kobieta podchodzi do niego i prosi: Monach, pobłogosławi! (mnichu, pobłogosław!).

A jakie książki Jacek Brzeziński czytał w podróży? Poważne. Literatura to nie rozrywka, literatura poważna nie jest po to, aby ułatwiać życie, tylko żeby je utrudniać - poucza Witold Gombrowicz, autor bliski całej konstelacji artystów związanych z Provisorium. Czołowy aktor tej grupy studiował w hotelowych pokojach listy Miłosza do Mertona i listy Czapskiego do Colina. W jego podróżnej bibliotece znalazły się tytuły: "Sacrum, mit, historia" Mircei Eliadego, "Próba labiryntu - rozmowy z Eliadem" (autorem niesłychanie modnym pod koniec ubiegłego stulecia), "Wilczy notes" Mariusza Wilka, "Labirynt nad morzem" Zbigniewa Herberta, "Panny z Wilka", "Brzezina" i "Bitwa na równinie Sedgemoor" Jarosława Iwaszkiewicza, "Pasterz" Bernarda Lecomtea (biografia Jana Pawła II). Dodajmy lekturę tekstu o św. Augustynie i jego matce - św. Monice.

W zasadzie wszystkie moje marzenia się spełniły - wyznaje w dziennikach Jacek Brzeziński, świetny aktor i zdolny diarysta. Winszuję.

---

Jacek Brzeziński: Provisorium. Nieregularny dziennik z podróży. Centrum Kultury, Lublin 2018, ss. 611 + 6nlb.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji