Artykuły

Dynów. Mieszkańcy i studenci wystawiają "Skrzypka na dachu"

Blisko pięćdziesięcioosobowy zespół zawodowych aktorów, studentów i amatorów wystawi w niedzielę w Dynowie "Skrzypka na dachu". Przygotowania idą pełną parą.

Przed pierwszym spektaklem Magda Miklasz, reżyser i pomysłodawczyni wystawienia plenerowego spektaklu w Dynowie, musiała namawiać mieszkańców miasteczka do udziału w przedstawieniu. Teraz miała inny problem - zgłosiło się bardzo dużo chętnych, dla każdego musiała więc znaleźć rolę. No a później zapanować nad blisko 50-osobową grupą aktorów. A nie jest to proste, bo połowa z nich to amatorzy - mieszkańcy Dynowa: dzieci, młodzież, a także osoby starsze.

Na kilka dni przed premierą próby trwają od rana do wieczora. Pani reżyser ma zachrypnięty głos, zdarza się, że mówi szeptem, by wszyscy słuchali.

Do zrobienia jest jeszcze mnóstwo rzeczy. Przedstawienie będzie grane przed starym drewnianym magazynem i budynkiem dworca kolejowego, trzeba więc ustawić widownię na torach, dokończyć szycie kostiumów, dopracować układ taneczny.

Na ten spektakl czeka całe miasteczko, na premierę przyjedzie mnóstwo gości, aktorzy z Dynowa są więc coraz bardziej stremowani. Mateusz Mikoś, tegoroczny maturzysta z Dynowa, chce studiować wiedzę o teatrze. Już wcześniej występował w szkolnych przedstawieniach, ale po raz pierwszy bierze udział w poważniejszym przedsięwzięciu. Stara się jak najwięcej nauczyć, obserwuje zawodowych aktorów. Denerwuje się swoim występem, bo co chwila ktoś go zatrzymuje na ulicy i dopytuje się, o której godzinie będzie przedstawienie. Agnieszkę Karnaś, studentkę drugiego roku socjologii UR, trema też nie oszczędziła, mimo że grała już w "Śnie nocy letniej" i "Kocie w butach", dwóch poprzednich spektaklach plenerowych wystawianych w Dynowie. - Najtrudniejsze jest samo granie, bo amator nie ma zielonego pojęcia, jak to powinno się robić - mówi studentka. Agnieszka pomaga zapanować nad gromadką dziesięciorga dzieci, które grają w spektaklu.

Pani reżyser, mimo że ma czasami problem z ich ujarzmieniem, chwali najmłodszych aktorów bez wahania. - Są bardzo twórczy, zadają pytania, które normalnie powinni zadawać profesjonalni aktorzy, np. po co wchodzą teraz na scenę, o co chodzi w danej scenie. Poza tym mają mnóstwo ciekawych pomysłów, które często wykorzystujemy - opowiada Miklasz. Sara Chudzikiewiecz (8 lat) gra w przedstawieniu po raz pierwszy. - Oglądałam wcześniejsze przedstawienia, więc postanowiłam, że w następnym sama zagram. Jest bardzo fajnie, bo lubię chodzić na próby, grać, a jak będą duża, to zostanę aktorką - mówi dziewczynka i dodaje z dumą: - Tutaj grają moje trzy koleżanki, ale ja z Agatką Zubilewicz (10 lat ) jesteśmy najważniejsze, bo jesteśmy córkami Tewjego. Kiedy na terenie dworca kolejowego trwają intensywne próby, w szkole, bazie noclegowej studentów, Ewa Woźniak, absolwentka Akademii Teatralnej w Białymstoku, pracuje przy maszynie do szycia. To ona jest odpowiedzialna za kostiumy i scenografię. Choć z wykształcenia jest aktorką, radzi sobie doskonale. Szyć nauczyła się dzięki babci krawcowej. - Ale do jej umiejętności dużo mi brakuje. Największy problem mam ze zrywającymi się nitkami. Jeszcze tego nie opanowałam - mówi z uśmiechem. Przy scenografii pomagali jej wszyscy - wyszukiwali ciekawe rzeczach w szmateksach, przetrząsali strychy. Podrzucali także pomysły. Nawet ci mieszkańcy Dynowa, którzy nie grają w spektaklu, dostarczali potrzebnych przedmiotów, na przykład baniek na mleko.

Efekt ciężkiej pracy przy spektaklu będzie można zobaczyć w niedzielę o godz. 20.30 przed dworcem kolejowym w Dynowie. Przedstawienie ma trwać ok. dwie godziny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji