Artykuły

Kobiety są silne

Trzy kobiety, trzy dramaty, zero porozumienia. Jeśli prowadzą dialog, to tylko same ze sobą.

Pójdzie. Pójdzie dobrze. Tak mówiono tuż po sobotniej premierze, i ja też myślę, że pójdzie dobrze, że będzie się podobać, że widzowie będą przychodzić. Bo czemu nie? Czemu nie zobaczyć kawałka dobrego teatru w dobrym wykonaniu? Mowa o "Lamencie" Krzysztofa Bizio w reżyserii Pawła Szkotaka. Ta sztuka jest wspólną produkcją Teatru Polskiego w Bydgoszczy i Teatru Polskiego w Poznaniu. Na Dzień Kobiet odbędzie się premiera poznańska. No, powiedzmy sobie szczerze: na Dzień Kobiet chciałybyśmy oglądać nieco weselsze rzeczy. Ale skoro rzeczywistość wesoła nie jest, to - co zrobić? Chyba tylko poczekać na lepsze czasy. Kiedy zmniejszy się bezrobocie, kiedy ludziom zacznie się łatwiej żyć, a dramaturdzy będą opisywać społeczny dramat nadmiaru. Na razie nam to nie grozi. Sztuka Krzysztofa Bizio zaczyna się opowieścią Justyny: czterdzieści cztery lata, wyższe wykształcenie, jeszcze niedawno kierownicze stanowisko, teraz bezrobotna. Poznamy też Annę, nastoletnią córkę Justyny, która ma problem, skąd wziąć pieniądze na "złote dżiny", znaczy dżinsy. Kosztują dwie stówy, i jeszcze Zofię, matkę Justyny. Jej mąż zmarł, samotnej starszej kobiecie trudno to przyjąć do wiadomości... Zofia także nie ma pieniędzy, ale wierzy, że odkryła system w totolotka. Trzy kobiety, trzy dramaty, zero porozumienia. Jeśli prowadzą dialog, to tylko same ze sobą. Jak? Otóż reżyser Paweł Szkotak wprowadził postać, która jest właśnie taką osobą "do rozmawiania", drugie ja, grane przez Barbarę Krasińską (gościnnie), i cóż, już ze względu na tę rolę, warto wybrać się do teatru. Po pierwsze dzięki kolejnej osobie na scenie tekst zyskał. Teatr lubi, gdy coś się dzieje. Po drugie sama Barbara Krasińska należy do aktorek, które chyba aktorkami już się urodziły. No i skąd ona wydobywa ten głos? Prawdopodobnie odbędzie się kiedyś spotkanie z twórcami spektaklu, nasz teatr organizuje teraz takie dyskusje, więc może będzie szansa zapytać. Znakomicie wypada też Teresa Kwiatkowska w roli Justyny. Przez spokój, z jakim gra, przez pewną zgodę na pokazanie kobiecej słabości. Kobiety są przecież silne, kobiety trudno złamać. Dużo się musi stać, żeby znalazły się w takim stanie, i trzeba też dużo siły, by to dobrze pokazać. Znowu Kazimiera Nogajówna (gościnnie) w roli Zofii doskonała jest przez pewną wiarę, że wszystko będzie dobrze. A będzie dobrze, gdyż przecież śmierć nie jest końcem... Najsłabiej, najmniej przekonująco zagrała Ewa Szumska (gościnnie) jako Anna. Trochę za nijako, trochę za niewinnie jak na bunt. Bo przecież jej postać to nastolatka, która nienawidzi rodziców, facetów, braku forsy. W Szumskiej nienawiści nie ma, ona tylko mówi. Ale to dopiero premiera, może będzie lepiej? Niemniej to zdecydowanie o naszym życiu. Znamy je - jest za ścianą, gdzieś blisko. Nie jest wesołe, to prawda. Ale przecież jakaś furtka istnieje. Może taka, że kiedyś wreszcie uda nam się ze sobą porozmawiać. Bo przynajmniej dwie bohaterki sztuki Bizia taką szansę mają. Czy ją wykorzystają, to już inna sprawa. Bo to w ogóle inna sprawa - co robi się ze swoją szansą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji