Artykuły

Strzały nie zawsze celne

"Wolny strzelec" w reż. Marii Startowej w Teatrze Wielkim w Poznaniu w ramach VI Polsko-Niemieckiego Festiwalu Operowego. Pisze Teresa Dorożała-Brodniewicz w Opcjach.

Szóstą edycję Polsko-Niemieckiego Festiwalu Operowego, którego patronem jest Ernst Theodor Amadeus Hoffmann, wypełniło kilkanaście rozmaitych wydarzeń artystycznych, promujących - zgodnie z ideą imprezy-twórczość z niemieckiego i polskiego obszaru kulturowego. Dzieła związane z osobą i spuścizną Hoffmanna zaprezentowane zostały podczas spektakli teatralnych. Przedstawiono: jego operę "Undine" i balet "Dziadek do orzechów" Piotra Czajkowskiego wg opowiadań Hoffmanna w realizacji Teatru Wielkiego im. Moniuszki w Poznaniu, widowisko "Mozart i Hoffmann" przygotowane we współpracy Teatru im. E.T. A. Hoffmanna w Bambergu i poznańskiej sceny operowej oraz udramatyzowaną narrację "Gemahl meiniges. Mój mąż. Michalina Hoffmann opowiada o E. T. A" w reżyserii Rainera Lewandowskiego z Bambergu, nieznane fragmenty "Opowieści Hoffmanna" Jacques'a Offenbacha w nagraniach wideo z komentarzem Piotra Nędzyńskiego i multimedialną propozycję zatytułowaną E.T. A Hoffmann - Z Płocka do Warszawy Videoteatru " Poza" Lothe Lachman. Muzyka Hoffmanna (Grand Trio E-dur) i Beethovena (Trio fortepianowe o D-dur op. 70 nr 1 "Geister-trio") zabrzmiała na koncercie kameralnym w wykonaniu Trio Margaux z Berlina. O głównym bohaterze festiwalu mówiono także podczas Warsztatów Operowych (E.T. A Hoffmann - Carl M. von Weber) i podczas spaceru po Poznaniu śladami Hoffmanna.

Ponadto można było obejrzeć Galę Berlińskiej Szkoły Baletowej, kierowanej przez Gregora Seyfferta i przedstawienie "Niżański", przywiezione do Poznania przez Teatr im. Jaracza w Łodzi, w reżyserii Waldemara Zawodzińskiego, z Kamilem Maćkowiakiem w roli tytułowej. Podczas tradycyjnie już organizowanych na festiwalu Polsko-Niemieckich Konfrontacji Wokalnych słuchaliśmy młodych solistów z Berlina, Hamburga, Katowic i Poznania, którzy śpiewali arie, duety i ansamble z Mozartowskiego "Don Giovanniego", a poznańska scena operowa przypomniała też stałe pozycje swego repertuaru: "Cosi fan tutte" i "Czarodziejski flet" Mozarta, "Faust" Radziwiłła, "Fidelio" van Beethovena.

W programie festiwalu znalazła się premiera "Wolnego strzelca" Carla Marii von Webera, przygotowana przez gospodarzy imprezy. Wybór dzieła, obdarzonego przez muzykologów etykietką "pierwszej niemieckiej opery romantycznej", można uznać za jak najbardziej słuszny, nie tylko wziąwszy pod uwagę założenia ideowe i programowe festiwalu, podczas którego rokrocznie prezentowane są dzieła z niemieckiego i polskiego kręgu kultury muzycznej - istotne wydaje się także to, że w gronie admiratorów "Wolnego strzelca" znajdował się sam E. T. A. Hoffmann, który po berlińskim prawykonaniu dzieła w roku 1821 pisał: "Co się tyczy muzyki, musimy od razu stwierdzić, że od czasów Mozarta nie napisano nic bardziej znaczącego dla niemieckiej opery, niż Fidelio Beethovena i właśnie "Wolny strzelec" Webera (...). Nowość formy i wyrazu, siła i zuchwałość, wręcz śmiałość w harmoniach, rzadkie bogactwo fantazji, niezrównany nastrój gdzie należy, podziwu godna głębia intencji, a wszystkie te przymioty naznaczone piętnem oryginalności - oto elementy, z których Weber utkał swoje najnowsze dzieło".

Można z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że Hoffmann byłby usatysfakcjonowany, słuchając najnowszej realizacji dzieła Webera w Poznaniu. Pod sprawną batutą Agnieszki Nagórki wiele fragmentów opery zabrzmiało bardzo interesująco, niekiedy porywająco. Na najwyższe pochwały zasłużył kierowany przez Jolantę Dotę-Komorowską wyborny zespół chóralny, który, utrzymując - od dawna - najwyższy poziom warsztatu wokalnego, zachwycił idealną równowagą emisyjną pomiędzy głosami żeńskimi i męskimi, artyzmem i aktorskim zacięciem. Orkiestra po zdecydowanie mało atrakcyjnie zaprezentowanej uwerturze w toku przedstawienia wyraźnie się "rozkręcała", aby w najistotniejszych dramaturgicznie momentach spektaklu (scena w Wilczym Jarze, polowanie, scena finałowa) stać się pełnowartościowym kreatorem Weberowskiego dzieła.

Myślę też, że w gronie solistów Hoffmann odnalazłby śpiewaków w pełni odpowiadających jego wyobrażeniom o interpretacji romantycznej muzyki Webera, takich jak liryczna Agata Romy Jakubowskiej-Handke, figlarna Anusia Barbary Gutaj, wzruszający Pustelnik Bartosza Urbanowicza czy poddający się złym mocom Kasper Rafała Korpika. Być może niemiecki poeta miałby trochę zastrzeżeń do nie zawsze wyrównanego brzmienia głosu Michała Marca w roli Maksa, a na pewno nie spodobałby się mu bardzo nieczysto i ze ściśniętym gardłem śpiewający Mariusz Otto jako Ottokar.

Nie sądzę jednak, aby koncepcja teatralna autorstwa Marii Sartowej (reżyseria) oraz Waldemara Zawodzińskiego (dekoracje) i Marii Balcerek (kostiumy) zachwyciła E. T. A. Hoffmanna. Mnie w każdym razie zupełnie nie przekonała, irytując niekonsekwencją, dosłownością, postmodernistycznym "pomieszaniem z poplątaniem". To prawda, że klimat Wolnego strzelca tworzą kontrastujące nastrojem obrazy - od sielankowych scen w domu Agaty, poprzez "męskie" polowanie, do demonicznej i groźnej atmosfery panującej w Wilczym Jarze. Taka sytuacja fabularna zaprasza do odczytywania przesłania tej opery w najrozmaitszy sposób. W Poznaniu zbyt duża swoboda interpretacyjna zaprowadziła realizatorów w ślepy zaułek.

Już podczas uwertury na scenie snuły się skrwawione postacie powstańców, skazańców, do których strzelali ucharakteryzowani na carskich sołdatów żołnierze, a w libretcie mamy informację, że rzecz dzieje się po zakończeniu wojny trzydziestoletniej, czyli w wieku XVII. Owi nieszczęśnicy objawiali się widzom jeszcze kilka razy w zupełnie zaskakujących momentach. W kluczowym dla całej opowieści obrazie bicia kul postawiono na łopatologiczną dosłowność: po scenie przetaczały się olbrzymie czarne balony i jeden - ten diabelski (a jakże!) - czerwony. Dominującym elementem scenograficznym był nakryty śnieżnobiałym obrusem stół (lub wiele stołów). Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że właśnie na stołach rozgrywane były różne sytuacje teatralne: powitania, uściski, wejścia postaci na scenę (np. pierwsze pojawienie się Pustelnika), monologi wewnętrzne i wiele innych układów. Kostiumy bohaterów tworzyły katalog stylów i mód. Od falbaniastych sukienek Agaty i Anusi i ludowych strojów chórzystów do bardzo współczesnego skórzanego surduta diabelskiego Samiela i lnianego prochowca Pustelnika.

Niespójne zabiegi inscenizacyjne najnowszej poznańskiej realizacji nie mają nic wspólnego z czarowną muzyką Carla Marii von Webera i na pewno nie pomagają w odbiorze Wolnego strzelca jako dzieła romantycznego. Przeciwnie - ową romantyczność zacierają.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji