Trojanki
"Trojanki" Eurypidesa w reż. Jana Klaty z Teatru Wybrzeże w Gdańsku na XII Festiwalu Boska Komedia w Krakowie. Pisze Rafał Turowski na swoim blogu.
Chyba byłem ostatnim, który "Trojanek" nie widział, dziękuję więc Boska Komedio. Nie, to nie był - mimo wszystko - miły wieczór w Łaźni Nowej, był to wieczór energochłonny, wykańczający, nieprzyjemnie angażujący, nie da się z "Trojanek" wyłączyć, tak jak (niestety) lekko wyłączyłem się z "Chłopca" w Starym.
Hekabe traci podczas oblężenia Troi po kolei swoje dzieci, przypomnę - dziewiętnaścioro, jest upokorzona musząc służyć Odyseuszowi, ale co najgorsze - będzie żyła, Grecy nie dają prawa umrzeć, co w jej wypadku jest wyrokiem ostatecznym. Rozpacz Hekabe została zagrana przez Dorotę Kolak tak, że... Chyba nikt nie ma najmniejszych wątpliwości, że to spektakl polityczny, owszem, o zemście i barbarzyństwie, ale przede wszystkim o wojnie, w której bez względu na wygranych, nie wygrywa nikt. O wojnie, która zawsze jest domeną mężczyzn, a może lepiej powiedzieć - dużych chłopców, którzy mogą w niej pokazać swoje zabawki, nie bez powodu przecież Odys ciągnie drewnianego konika.
A co potem, po tej wojnie, gdy ofiary zostały złożone, zgwałcone, dzieci zabite z powodu rodziców, itd.? Ano - nic dalej, życie w Troi toczy się dalej, aktorzy wychodzą, kłaniają się, oklaski na stojąco...
A nie, jeszcze jest niespodzianka, Helena (Katarzyna Figura) wie, jak pogodzić się z Menelaosem, będzie jednak happy end.
Będzie?