Artykuły

Nowy Teatr z nowymi wyzwaniami

Słusznie Nagrodę Główną im. Joanny Puzyny-Chojki otrzymał spektakl "Staff Only" Biennale Warszawa w reżyserii Katarzyny Kalwat. A w dodatku do gali ogłoszenia wyników nie dotrwał żaden uczestnik z wyróżnionych teatrów, które przyjechały do Rzeszowa, poza wspaniałą Ifi Ude, właśnie z Biennale Warszawa, którą zatrzymał poniekąd obowiązek wystąpienia z recitalem wokalnym - pisze Ryszard Zatorski.

Mogliśmy zatem obserwować radość i łzy wzruszenia artystki. Ifi w spektaklu "Staff Only" (na zdjęciu) była, obok też zawodowego już aktora Jamesa Malcolma, wyróżniającą się postacią w tym swoistym poniekąd koncercie słowa powiązanego wszak i muzyką znakomicie, a sama kompozycja scenograficzna z pulpitami jeszcze to wrażenie uwypuklała.

Co warte podkreślenia, autorem "Staff Only" jest młody rzeszowianin Beniamin Bukowski, który w duecie z Katarzyną Kalwat na poprzedniej edycji tworzył to widowisko i w ramach performatywnych prezentacji zostało ono wtedy jakby zapowiedziane w owych odsłonach festiwalowych, nazwanych Sceną Nowej Dramaturgii, który to pomysł zmysłem organizatorskim i reżyserskim ogarnia Martyna Łyko. Niegdyś ujrzeliśmy jakby szkic "Staff Only", na tegorocznym festiwalu spektakl ten zajaśniał w całej swej krasie artystycznej najmocniej ze wszystkich i był jakby wymarzonym akordem w finale, bo spośród konkursowych przedstawień artyści Biennale Warszawa wystąpili akurat na samym końcu. Wszyscy wykonawcy tego przedstawienia, bo jeszcze i Carlos Fernando Dimeo Alvarez oraz Jodie Baltazar spotkali się w tej grupie właśnie dla zrealizowania tego projektu artystycznego.

To jest także spektakl o nich, z fragmentami ich autentycznych życiorysów, osób o korzeniach niepolskich, albo po części tylko jak Ifi Ude z matki Polki i ojca Nigeryjczyka. O zawiłościach adaptowania się takich "obcych" w naszym oficjalnie tolerancyjnym kraju, o meandrach nauczania języka polskiego, o piętrzących się lawinowo przeszkodach by stać się równym innym obywatelom i mieć takie same warunki życia i bycia jak inni Polacy. Artyści z dystansem, a chwilami żartem jak metaforą obejmują złożoność tego zjawiska i brutalne a nierzadko bezczelne wręcz postawy tych, którzy poklepując ich po ramieniu, zarazem jednym zdaniem powalają na ziemię, jak choćby wtedy, gdy Ifi na egzaminie do szkoły aktorskiej słyszy retoryczne pytanie, czy wyobraża sobie, że mogłaby zagrać Zosię w "Panu Tadeuszu"? Mocna prawda o nas jako społeczeństwie, o naszych narodowych mitach i przekłamaniach w tym artystycznym przekazie dociera stokroć mocniej. Teatr Beniamina Bukowskiego i Katarzyny Kalwat ma siłę realnego odniesienia do tego co dziś i wokół nas się dzieje.

Najważniejszą nagrodę 6. Festiwalu Nowego Teatru przyznali akredytowani dziennikarze, m.in. za najpełniejsze oddanie idei nowego teatru sformułowanej przez Joannę Puzynę-Chojkę, która wespół z dyrektorem Teatru im. Siemaszkowej Janem Nowarą wymyśliła i współtworzyła programowe założenia festiwalu jako nowej formuły kontynuowanych w tym roku po raz 58. Rzeszowskich Spotkań Teatralnych. Tragicznie zmarła znawczyni i promotorka nowatorskiego współczesnego teatru patronuje teraz tej nagrodzie. Natomiast Nagrodą Specjalną FNT ci sami dziennikarze uhonorowali "za inteligentne i życzliwe przypomnienie, że prowincja to stan świadomości, a nie miejsce na mapie oraz za zwrócenie uwagi na siłę wspólnoty, która bierze się z siły jednostki w teatrze i poza nim" spektaklowi "Aktorzy koszalińscy, czyli komedia prowincjonalna" Bałtyckiego Teatru Dramatycznego im. Juliusza Słowackiego w Koszalinie w reżyserii Piotra Ratajczaka. Publiczność, wedle liczonych specjalnym algorytmem głosów, nagrodziła natomiast spektakl "Idioci" Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi w reżyserii Marcina Wierzchowskiego. Spektakl koszaliński oraz "Mistrza i Małgorzatę" rzeszowskiego teatru wielka widownia dużej sceny fetowała brawami na stojąco, "Idiotów" oglądało kilkudziesięciu widzów i to oni zdecydowali o nagrodzie.

Festiwal w tym przesłaniu o wspólnocie i miejscu w niej jednostki miał wspomniany mocny akord finałowy, ale i bardzo dobry początek przedstawieniem Teatru Powszechnego z Warszawy "Jak ocalić świat na małej scenie?" w reżyserii Pawła Łysaka. Tu też aktorzy własnymi przeżyciami i własnych rodzin, ojców kreślą zagrożenia ekologiczne, przekraczają bariery kulturowe, ostrzegają, stawiają pytania budzą umysły innych by dostrzegli i reagowali na problemy bardzo ważne dla ludzkości. Czy uda się im ocalić siebie i innych tym mądrym i artystycznie interesującym przekazem aktorskim? Z finału festiwalowego, i aż szkoda, że poza konkursem, nie można pominąć rewelacyjnych studentów, a teraz już aktorów z Wrocławia. Dyplomowym przedstawieniem w reżyserii Wojciecha Kościelniaka, songami Brechta w widowisku "Jutro zawsze będzie jutro", w sposób wzorcowy wręcz wykazali, co znaczy detaliczna pod każdym względem precyzja w opracowaniu i wykonaniu tego niezwykłego widowiska poetycko-muzycznego o niezwykle aktualnych i mocnych politycznie brzmieniach. Z wyróżniającym się do zapamiętania występem Żanety Homy, której talent poznaliśmy już wcześniej z gościnnego udziału jako Nataszy w "Mistrzu i Małgorzacie".

Nie sposób raz jeszcze przypomnieć wielkiego wydarzenia scenicznego, jakim jest każdorazowa prezentacja wspomnianego już "Mistrza i Małgorzaty" arcydzieła powieściowego Michaiła Bułhakowa, ale i zarazem scenicznej perły Cezarego Ibera, bo na scenie to wszak z jego widzeniem powieści obcujemy dramaturgicznie, reżysersko i choreograficznie, a zarazem w znakomitym aktorskim wykonaniu. Z wiodącą rolą Wolanda, bo szatan ów jak z dramatu Goethego "wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro" - co jest przesłaniem Bułhakowa, ale i - jak się okazało - Ibera, który nawet dopełnia fragmentami "Fausta" swoje dzieło. Stworzył widowisko mistrzowskie nie tylko tytułem znamionowane. Artystycznie i ideowo odniósł się do wartości najwyższych, wiary i miłości, pokrętnej władczości, manipulowania ludźmi i absurdów codzienności. I był ten spektakl takim odmiennym w formie i treści diamentem 58. Rzeszowskich Spotkań Teatralnych, mniej zaś lokował się w wyznaczonej formule publicystyki teatralnej 6. FNT.

Także czystością słowa odbiegał od pozostałych, bo tylko w tym przedstawieniu i nagrodzonym "Staff Only" nie obcujemy z wszechogarniającym obecnie scenę - także i na rzeszowskim festiwalu - mówiąc delikatnie, soczystym językiem potocznym, a chwilami wręcz wulgarnym. Taki jest ten nowy teatr odbijający częstokroć owym niewybrednym słowem i całymi frazami paskudną codzienność komunikowania się Polaków. Nawet w bardzo interesująco pomyślanym i zrealizowanym artystycznie spektaklu "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną" według utworu Doroty Masłowskiej w reżyserii Pawła Świątka, z którym przyjechał krakowski Teatr im. Juliusza Słowackiego, też aż roi się od takich niewybrednych przecinków. Co innego jednak, gdy je "słyszymy" czytając powieść, a inaczej gdy dobiegają nachalnie i głośno ze sceny. Taki teatr bliski życiu, realności codziennej? Przecież z takimi "teatrami" in crudo, jeśli chcemy, możemy obcować w dziesiątkach miejsc, a nawet dialogować z delikwentami, którzy kwiecistością języka przebiją każdą kwestię wygłaszaną z profesjonalnej sceny.

Wzmiankowana już Scena Nowej Dramaturgii też wzbudziła ogromne zainteresowanie tegorocznej widowni. I znowu Beniamin Bukowski, ale jako reżyser performatywnego czytania "Superbohatera" napisanego przez Michała Łukowicza, mógł mieć satysfakcję. Bo bardzo dobrze przyjęta została ta propozycja obcowania widza z czymś, co być może zostanie kiedyś pokazane w dopracowanej formie scenicznej. Aktorzy z Teatru Siemaszkowej uczynili z tego czytania prawdziwy przedsmak uczty, którą może być wystawienie tej sztuki. Podobnie było z czytaniem "Celineczki" Katarzyny Matwiejczuk w reżyserii Kamili Siwińskiej. I jeszcze owe teatry niezależne nurtu off-owego, które prezentowały się w Masce, intrygujące przede wszystkim formą i pomysłami rozmowy z widzami prawie bez słowa. Na pewno wydarzeniem była pokonkursowa wystawa prac 16. Międzynarodowego Plakatu Teatralnego Konkurs Młodych Koszyce - Rzeszów 2019 w foyer teatru podczas trwania festiwalu oraz poszerzające wiedzę o obejrzanych spektaklach dyskusje z twórcami i aktorami, które tak znamienicie prowadził znawca teatru, krytyk, dziennikarz i aktor takoż, Tomasz Domagała. Jak również seminaryjne warsztaty i panele dyskusyjne z udziałem znawców teatru z kręgów naukowych.

Festiwal od 29 listopada do 5 grudnia ubiegłego roku potwierdził, że takie wydarzenia znajdują coraz więcej zwolenników i że prowincja to nie miejsce na mapie ale stan świadomości. Tylko w Rzeszowie w jednym tylko tygodniu widzowie zobaczyli więcej propozycji z kręgu współczesnego teatru niż niektórzy mieszkańcy wielkich ośrodków przez lat kilka. I przypomnijmy też, że spektakl rzeszowskiego teatru "Lwów nie oddamy" w reżyserii Katarzyny Szyngiery, laureat główny poprzedniej edycji FNT od roku święci tryumfy na innych festiwalach w kraju niczym markowy znak Teatru Siemaszkowej i festiwalu, którego dyrektorem także jest Jan Nowara.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji