Wędrówka, czyli kołowrót
"Boska komedia" wg Dantego Alighieri w reż. Krzysztofa Garbaczewskiego w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Reżyser przezornie nazwał to medytacją, bo z dramaturgią najwyraźniej miał kłopoty. Sięgając po tekst z najwyższej półki klasyki europejskiej, "Boską komedię" Dantego, próbował pokazać, jak świat współczesny udaremnia wędrówkę Poety przez Piekło i Czyściec do Nieba. Obraz świata okazał się dostatecznie piekielny. Ale te dalekie echa wzniosłego spektaklu Józefa Szajny piekielnie nużyły.
Poezja z tego przedstawienia wyparowała, pozostała sekwencja obrazów powracających w monotonnym kołowrocie. Trudno tu mówić o rolach - poza Poetą, Wergilim i Beatrycze (Sandra Korzeniak) reszta została potraktowana jak animatorzy masek i rozmaitych konstrukcji-kostiumów, bezosobowi i mechaniczni, a dla widzów nierozpoznawalni. Niektórzy są operatorami awatarów, sprowadzonymi do roli techników. Występy młodego rapera (Bartuś 419) sprawiały wrażenie dolepionych na siłę komentarzy. Najważniejsza bowiem dla efektu była aparatura Virtual Reality i nieskrywana fascynacja nowymi technologiami, które - kto wie - może kiedyś będą żyć w symbiozie z teatrem. Na razie budzą jednak nieufność jak obce ciała. Może Krzysztof Garbaczewski jest natchnionym pionierem, a może szarlatanem.
Pokaz przeznaczony jest zatem dla miłośników instalacji, VR i nowego teatru. Garbaczewski próbuje połączyć poetykę VR, SF i klasykę literacką. Z tego nieprzystającego tworzywa, w którym słowo Dantego to zaledwie pretekst, powstaje powtarzająca się sekwencja obrazów ilustrujących nadzieję na lepszy świat - Piekło, Czyściec i nawet Raj okazują się miejscami, gdzie trzeba "porzucić wszelką nadzieję". Awatary nie znajdą szczęścia, podobnie wędrówka Poety po stopniach szkieletu góry-miasta z instalacji Aleksandry Wasilkowskiej i Garbaczewskiego "Aporia" musi się skończyć kapitulacją. Świat wirtualny to kolejna pułapka, jaką człowiek zastawił na samego siebie. Może właśnie bezdroże.